Averry - 2012-10-15 17:23:02

Słońce jakie powoli pokazuje złote, czerwone i pomarańczowe liście na drzewach mówi o zbliżającej się już w całej pełni jesieni. W powietrze z nad wielkiego, uschniętego drzewa przy którym płynie mała rzeczka na której rzęsa, liście i patyki zbierają się przy deseczce pod którą pokeryby mają cień. Puste, rozgrzebane pola, dzikie łąki i trawa która je porasta nabierają cienia. Liście powoli opadają a pokemony w tak pochmurną i lekko dżdżysty. Jest chłodno, jednak nie najgorzej. mżawka i wielkie mgły to nic w porównaniu do tego co może Cię czekać. Chociaż jeszcze lekko śpisz zapach grzanek z serem lekko cuci. Mgła, jaką można kroić jak ciasto zawisło nad dniem waszej wyprawy jak uporczywa mucha która nie odsunie się od człeka. Nagle do twoich uszu dociera do ciebie głos z radia: 'Proszę uzbroić się w cierpliwość, jednak nad naszą częścią Sinnoh powoli docierają niże z nad samego Kanto i Johto. A teraz wiadomość dla rybaków którzy chcą płynąć na tereny Hoenn. Cyklon Sophie jaki akurat jest na środku oceanu zmienia kierunek i nie zagraża już wodą przy tym szlaku. Wracając do pogody, niskie temperatury w czasie do dwunastej godziny będzie równa dziewięciu do trzynastu. Potem pogoda może się pogorszyć, bowiem zapowiadamy nawet burzę z piorunami o godzinie trzynastej w okolicach naszego miasta. Potem ma się przejaśniać. Następne dni niestety jeszcze gorsze...-Słysząc to powoli traciłeś zapał na wyprawę. Co prawda śniadanie pobudza, ale pogoda wręcz mówi do ciebie: zostań w łóżku. Czas zjeść śniadanie i nie zrobić zawodu ani Sophie, ani też Gligarowi który lata pod sufitem wydając sympatyczne odgłosy i zachęcając cię do wyjścia na dół puki nie nastanie ciemna noc i będziecie musieli gdzieś przenocować. Na plus musisz jeszcze jakoś dostać przedmioty takie jak pokeballe, ale jeśli szczęście dopisze znajdziesz trochę Poke-Dolar'ów i pokeball'e. Na dodatek jeśli pokemony się z tobą zaprzyjaźnią nie będzie kłopotów z późniejszym ich posiadaniem. Słyszysz nawoływanie cię po imieniu do kuchni, więc nie ma powodu by nadal leżeć w cieplutkim łóżku. Z pewnością Sophie już czeka na ciebie, w końcu macie niedługo ruszać. Gligar ściąga z ciebie kołdrę, na dodatek nabałaganił już w sprawie szafek. Powyrzucane ubrania miały pewnie na styl byś szybciej się ubierał. Widać ze jest podekscytowany.

Johnny - 2012-10-15 18:27:36

Wyglądało na to że dzisiejszy dzień, ten który maił być szczęśliwym początkiem naszej wielkiej przygody, okaże się wielką klapą. Pogoda sprawiała że traciłem resztki zapału na wyprawę, ale jednak dalej coś trzymało mnie o siłach. Był to oczywiście mój szczęśliwy i optymistycznie nastawiony pokemon, Gligar oraz wizja śniadania czekającego na mnie. Skoro Gligar ściągnął już ze mnie kołdrę nie pozostało mi już nic innego jak wstać z łózka.
- Gligar witaj przyjacielu. Właściwie to już nie mogę się doczekać rozpoczęcia naszej podróży. - powiedziałem przytulając mojego pupila - Po śniadaniu musimy znaleźć Sophie i możemy ruszać.
Oczywiście przed zawitaniem do kuchni pozbierałem ubrania porozrzucane przez mojego wiernego latającego mi nad głową przyjaciela, umywszy się przebrałem się z piżamy w moje codzienne ubranie. Kiedy już załatwiłem wszystko co musiałem w moim pokoju w końcu z moim nietoperzykiem ruszyłem dziarsko do kuchni mażąc o śniadaniu.
- Mamo! Już wstaliśmy! Co na śniadanie, czuję grzanki, mam racje? - krzyczałem z coraz większym zapałem zbliżając się do kuchni.
Miałem nadzieje że mam nie będzie zła że wydzieram się tak z samego rana, ale w końcu dziś był wielki dzień. Więc nie mogła się z tego powodu zdziwić.
- Zapomniałbym Gligar. Musimy jeszcze skołować Pokeball'e i Pokedex. No i rzecz jasna zabrać plecak z rzeczami na podróż. Dzień dobry mamo! - powiedziałem entuzjastycznie siadając do stołu w kuchni i rozglądając się po stole szukając czegoś do zjedzenia.

Averry - 2012-10-15 20:29:53

Ogółem jak się spodziewałeś nie wyglądało na to by twoja mama wolała żebyś tak krzyczał. Pokazując stół  z uśmiechem na jakim było już kilka grzanek. Teraz Gligar bez wątpienia mógłby robić za wentylator. Krążył przy żyrandolu zgodnie ze wskazówkami zegara. Był bardzo podniecony wyprawą, jakby dla niego był piękny, słoneczny dzień a na każdym kroku czekały by go niespodzianki. Nic dziwnego, w końcu przebywał długo u twojego dziadka jaki z pewnością dawał mu dużo rozrywki. Każdy, z pewnością każdy pokemon u dziadka był wytrenowany, ale jednak jak widzisz to się udziela w jak to powiedzieć- nudnej kreacji. Weźmy też pokemona twojego brata, był bardziej złośliwy i niezbyt przyjemny... Jedna został on przydzielony jemu a Gligar tobie. Każdy kto by chciał jakoś dostać pokeball'e i pokedex miał by dwie możliwości wyboru: Zakup albo otrzymanie go od kogoś. Z pierwszym nie ma zbyt mowy, bowiem i tak w sklepie pięć z nich jest zbyt drogich jak na ciebie. Ludzie może by dali, ale nie tyle. Masz jeden, jednak w nim bardzo[a może nigdy] przebywa Gligar. W radiu leciała zwykła, smętna piosenka pt. Sweed... Smak jedzenia rozbudzał w pełni, przynajmniej tak gdzieś w trzech czwartych pozbyłeś się tego uczucia.
-Mam dla ciebie wiadomość Johhny.-Zaczęła twoja mama z lekką nutą goryczy, jakby była zła na siebie że pozwoliła Ci wyruszyć w podróż.-Pomyśleliśmy sobie, że w razie potrzeby będziesz potrzebować Pokedex'u. Jeśli chcesz możesz go odebrać w centrum badań. Oczywiście poproś sekretarkę o przesyłkę dla profesor Beker na trzecim piętrze. To ta blondynka no i kartka upoważniająca.-Dodała kładąc na stół żółtą karteczkę. Gligar, jak to Gligar w końcu się zmęczył i kołował z pół metra nad twoją głową z niepostrzerzenie zabranym kawałkiem grzanki z serem. Może nie wie że masz już połowę sukcesu za sobą. Mając Pokedex zyskasz skan i ogółem zliczysz się do klasyfikacji ogólnej trenerów. Gorzej z pokeball'ami, ale może uda ci się coś znaleźć.

Johnny - 2012-10-15 21:26:52

Byłem szczęśliwy że mamie jakoś udało się pogodzić z moim marzeniem zostania trenerem. A skoro wiedziałem skąd wziąć Pokedex to o połowę mojego trenerskiego ekwipunku nie musiałem się martwić pozostało mi nic innego jak dokończyć posiłek i po pożegnaniu się z rodzicami udać się po Pokedex.
- Mamo bardzo ci dziękuje. A tak właściwie to gdzie jest tata? - zapytałem.
Wiedziałem ze moi rodzice byli zapracowani i nie mieli dużo czasu dla mnie, ale miałem nadzieje ze przynajmniej oboje znajdą chwile na pożegnanie się ze mną. Kiedy już napełniłem swój brzuch doszedłem do wniosku że pora ruszać. pobiegłem do swojego pokoju po plecak, po czym wróciłem do kuchni.
- Mamo, my z Gligar'em już będziemy się zbierać. W końcu muszę jeszcze załatwić kilka rzeczy a dzisiejsza pogoda może nam to utrudnić. Nie martw się nic nam nie będzie i wrócimy cało i zdrowo. Jednak zanim wrócimy może minąć trochę czasu. - powiedziałem.
Miałem nadzieje ze mama nagle nie zmieni zdania i puści nas, ale byłem tego prawie pewien ze pozwoli na wyruszyć bez marudzenia. Przed nami był jeszcze cały dzień. I kiedy opuściłem dom skierowałem się do centrum badań, aby odebrać Pokedex. Oczywiście zabrałem kartkę od mamy ze sobą.
- Gligar., posłuchaj mnie. Zanim wyruszymy musimy odebrać ten Pokedex, więc ruszamy op niego. Potem chyba udamy się do Sophie. Pewnie już też się nie może doczekać, ale może lepiej najpierw pójść do niej? Jak uważasz? - zapytałem pokemona.
Sam nie byłem pewien co teraz powinniśmy zrobić, w końcu Pokedex nie ucieknie, a Sophie może się obrazić ze kazaliśmy jej czekać. Jenak z drugiej strony może ona marudzić że ciągniemy ją ze sobą do centrum. Tka jak postanowiłem pozostawiłem wybór mojemu pokemonowi i doszedłem do wniosku ze pójdziemy tam gdzie on uzna za słuszne.

Averry - 2012-10-16 18:05:51

Gligar, jaki wydawał się jak zwykle w podnieceniu nie lubił czekać i szybko wzbijając się w powietrze nabrał kurs na dom Sophie zanim do końca pożegnałeś się z mamą. Tata był w pracy, ale po tradycyjnym jak u każdego:''Uważaj na siebie, tylko zadzwoń kiedyś, nie wpadaj w złe towarzystwo, noś czyste ubrania, nie porywaj się na innych trenerów z pod ciemnej gwiazdy, zawsze jesteś u nas mile widziany ,,. To pewnie było związane z podróżą każdego. Gdy już tylko puściła cię z uścisku zobaczyłeś na pół przygotowaną Sophie. Włosy, jakie wydawały się jakby były podłączone pod kilka woltów jakie lekko były schowane pod kapturem dawały wrażenie stoszkowej głowy. Czarna parasolka w jej lewej ręce wręcz sama mówiła że zaraz może lunąć. Biegnąc tak i biegnąc w twoją stronę prawie nie wywróciła się w kałużę.
-Czekaaaaj człeku...-Powiedziała łapiąc się za furtkę twojego domu i za lewy bok. Nad nią latał Gligar, nie zmęczony i nadal podniecony nabierając kurs na kolejny cel usiadł na drzewo czekając na was.
-Człowieku, wiesz że po mieście krążą jakieś typy z zespołu G? Wiedziałeś? Od dwóch dni około północy widać jakiś ludzi. Nie wiem czy akurat ten zespół, ale kto inny? Na dodatek dziś prawie się na nich natknęłam... Szli we czwórkę drogą, musiałam obrać inny kierunek. Do tego dodaj wredne Spearow'y jakie dopadły mnie jak wychodziłam z mojego sadu.-Powiedziała powoli dając kroki stronę Gligara jaki teraz leciał już prosto w stronę laboratorium jakby sam miał ten świstek.

Johnny - 2012-10-16 20:23:07

Opuściłem dom i już prawie stałą przede mną prosta droga do zostania prawdziwym trenerem oraz osiągnięcia mojego celu. Słysząc o krążących po mieście typach z zespołu G krew zaczęła się we mnie gotować. Zacząłem rozmyślać o moim bracie i o zespole G. O celu który przed sobą postawiłem i który za wszelką cenę pragnąłem osiągnąć. jednak zanim uda mi się chociaż zacząć go osiągać może minąć trochę czasu. Przecież świeżo co upieczony trener taki jak ja nie ma się ja mierzyć z trenerami z zespołu G, którzy są pewnie o wiele silniejsi. W końcu te wszystkie myśli na chwilę przestały mi uderzać do głowy i mogłem dalej realizować mój dzisiejszy plan.
- Ciebie również miło widzieć Sophie. - powiedziałem uśmiechnięty do przyjaciółki - Zaczekaj! Czy wśród tych typów z zespołu G widziałaś może ... no nie wiem ... Mike'a?
Liczyłem że może Sophie widziała wśród tych oferm  z zespołu G mojego brata. Jednak po chwili zdałem sobie sprawę ze gdyby go widziała od razy by mi o tym powiedziała, a nie smęciła że te ofermy panoszą się po mieście.
- No cóż, zanim wyruszmy tak na serio muszę udać się do centrum badań po Pokedex. No i oczywiście rozwiązać sprawę Pokeball'i. No ale najpierw jedno. - powiedziałem - NO chodź już, im szybciej się za to weźmiemy tym większa szansa że później mniej zmokniemy.
Razem z moim ukochanym pupilem, Gligar'em, i przyjaciółką ruszyliśmy do centrum badań.

Averry - 2012-10-16 20:57:27

Nagle zauważyłeś że nie masz już świstka, pierwsze spojrzenie zatrzymało się na kałuży, jednak kałuży nie miała śladu by byle jaki papierek w niej leżał. Może porwał to wiatr, nie jednak po chwili rozwiązany problem. Prosto w twoje ręce wleciał mały, czerwony pokedex a u Sophie pojawił się mały pokedex z kolorem różowym. Gligar wrócił z przedziurawioną paczką, widać przedziurawił ją nad waszymi głowami byście złapali to w rękę. Sophie z większym uśmiechem patrzy na ciebie lekko zdenerwowanym wzrokiem i wycedza przez zęby tylko:
Nie, a czemu ma tu być, chodźmy już... Złapmy potem pokemony i ja jakoś wykombinuję pokeball'e.-Oglądając z iskierkami w oczach cudeńko zaczyna  iść szybciej w stronę wyjścia z miasta. Kieruje się na Twinleaf[przyjmując że zaczynamy od miasta gdzie są lab. profesorów.]. Powoli Gligar lata nad twoimi głowami małymi, ciągłymi kółkami. W pewnej minucie wraz z Sophie zatrzymali się jednocześnie. Około dziesięciu łajdaków z zespołu Galactic przemierzało mały kawałek trasy znikając za wielkim drzewem. Jeden miał coś znajomego, może Ci się wydawało, ale chyba ona wyglądała jak Mike. Nie, to niemożliwe. Z innej strony, nawet jeśli to był on to nie ma szans, jest ich tutaj zbyt dużo. Jednak, w kilka sekund Gligar zatoczył prawie kolejne koło gdy nabrał kurs na drugą stronę trasy znikając w krzaku nie dając Ci szansę na skan. Widać coś wyczuł, albo jest głodny widząc krzaki jagód. Sophie, jako iż jest energiczna biegła w stronę krzaków. Może albo napchać brzuchy, albo co innego. Tak czy siak nie widzieli kilku sekundowego dziwnego kółeczka, a raczej kuli z dymu jaka wzniosła się lekko na drzewa po przeciwnej stronie i znikło gdy oni coś robili w krzakach.

Johnny - 2012-10-16 21:17:59

Doskonale, nawet jeśli byłby to mój brat i tak nie zdołałbym go przekonać do błędu jego decyzji, ani pokonać. Jedynym plusem który teraz zauważałem były słowa Sophie ze coś wykombinuje z Pokeball'ami. Jednak bardzo dziwiło mnie zachowanie Sophie po moim pytaniu o Mike'a. Było to dosyć dziwne według mnie, jednak postanowiłem zapomnieć o tym. Teraz chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o moim pupilu. Znałem go już długo i dobrze jednak chciałem usłyszeć werdykt Pokedex'u o nim, jedyną rzeczą o której mogłem meni wiedzieć były ataki jakie Gligar znał. Jednak mój pokemon wraz z moją przyjaciółką teraz nurkował w krzakach z nieznanego mi powodu. Nie za bardzo chciałem wyciągać z nich ich na siłę, dlatego postanowiłem przeskanować krzaki Pokedex'em licząc ze może to wystarczy a urządzenie jakoś wyłapie mojego pokemona. Nie miałem stuprocentowej pewności że mój plan wypali, dlatego postanowiłem schować urządzenie i wskoczyć za nimi w krzaki w ich poszukiwaniu.
- Hej wyłaźcie z tam tond. Słyszycie mnie? - pytałem zanim wskoczyłem za nimi.
Nie chciałem krzyczeć zbyt głośno, aby nie zwrócić uwagi zespołu G który przechodził niedaleko naszej obecnej pozycji. Możliwe ze Sophie i Gligar wskoczyli tam w strachu przed nimi, aby się ukryć. Powód nie był już teraz tak potrzebny, sam już prawie siedziałem w tych krzakach. Pozostało mi wśród nich poszukać Gligar'a i Sophie.

Averry - 2012-10-17 18:58:17

Zero odczytu, jedyne co się wykryło to gniazdo Pachirisu w drzewie na wysokości czterech metrów. Po chwili z pobliskiego krzaka wraz z Sophie Gligar mający koszyk z dwoma czerwonymi owocami przypominającą paprykę.
-Apriciony czy jakoś tak, z nich robi się pokeball'e. Wystarczy po jednym, jest tam trochę ale nic z tego. Burmy, Krickeotty i inne. Nie da się ruszyć. -Powiedziała biorąc koszyk ze szczypiec Gligara sprawdzając w swoim różowym pokedex'ie trasę na jakiej jesteście. Włączyła dużym, czerwonym przyciskiem mapę a na ten dźwięk kolejna szansa skanu znikła bo Gligar ruszył w kolejne krzaki. Tylko Sophie wycedziła przez zęby:  Spokojnie, pewnie znowu znajdzie jakieś. Pokazała się mapa Sinnoh a szukając w niej informacji gdzie mogła by je zmienić w pokeball'e okazało się że jest to w Twinleaf. Z iskierką w oku patrzyła na dwa, dorodne owoce.
-Johnny, chyba wiem co zrobię.-Powiedziała gdy nagle w powietrzu coś zaświstało. Przed wami pojawiła się mała Abra. Mimo wszystkiego spała, a może nie. Tak czy siak miała głowę w twoją stronę mimo, że chociaż nie miała otwartych oczu. Potem mały krzyk ze strony krzaków w jakich był Gligar i biegnący w twoją stronę... cały krzak? Tak, Gligarek wyrwał to z korzeniami gdyż był tam Sneasel rzucający w Gligo-krzak kamieniami.

Johnny - 2012-10-17 19:20:44

- Co za cenne znalezisko Sophie. A to co To Abra. Ciekawe co ona tu robi, nieprawdaż? - stwierdziłem.
Ku mojemu zdziwieniu biegnący krzak okazał się moim pokemonem. Jednak najbardziej zadziwiające dla mnie było, a raczej był, pokemon. Tak, ten pokemon który atakował Gligar'a. Czy to mógł być ... pokemon mojego brata? Najpierw wydawało mi się że go widziałem, a teraz pokemona taki sam jaki był jego starterem atakuje nas. Czy to mógł być przypadek?
- Gligar, chodź no tu szybko do mnie. Sophie zajrzyj do tego krzaka którego wyrwał Gligar, może znajdziesz tam coś jeszcze. - powiedziałem do przyjaciółki.
Teraz wyczułem odpowiedni moment. Może w końcu uda mi się zeskanować mojego Gligar'a. Wyciągnąłem Pokedex z plecaka i ponownie starałem się zeskanować mojego pupila.
- Gligar, szybko chodź i daj się zeskanować! - krzyczałem do pokemona - On nas atakuje jeśli nie poznam twoich ataków nie obronimy się, rozumiesz? Szybko daj się zeskanować.

Averry - 2012-10-19 18:05:12

Ten pokemon tworzył wręcz lawinę przez co pokemon nie chce wyjść z tego krzaka. Gdy wyszedł z niego szybko się schował za ciebie. Puki Abra się nie obudziła oddała w tego pokemona wszystkie kamienie. Gligar zeskanował się bez większego kłopotu, jednak był blady ze strachu a ogółem przez to przybrał lekko różowy kolor. Jednak po kilku sekundach odzyskał kolor.


Normal Gligar
Lvl: 5
Type: Poison Graund
Natura: Strachliwa
Płeć: Ona
Znaki Szczególne: brak
Item: Brak
Attack:
[Poison String] --- [Sand-Attack] --- [none] --- [none]
[none] --- [none] --- [none] --- [none]

Abra teleportowała się, jednak Sceasel został lekko otumaniony.
-Znam drogę na skróty do Twinleaf gdzie zrobią nam Pokeball'e. Musimy tylko przejść ten strumyk i malutki lasek i dojdziemy w dwie godziny. No ruszamy, jeśli chcesz go złapać to potem, nie lubię tego typu. Mrok to nie mój typ, jest nudny, nie łatwo go wytresować i nawet niezbyt słodkie. Wolę psychiczne, chociaż nie zadają obrażeń mrocznemu typowi i tak są bardzo dobre. -Powiedziała Sophie zaczynając ruszać w stronę małego strumyka jaki przejdziecie albo po kamieniach albo przeskoczycie. Na pewno nie ma tam pokeryb czy innych, ale jak się nie mylę to może tam znajdziecie jeszcze jakiś owoc na pokeball.

Johnny - 2012-10-19 19:10:20

[Taka wiadomość. Napisałeś mi w skanie że Gligar ma typ Poison Graund, a w rzeczywistości ma Ground/Flying.]

- Co do typu mrocznego to ja nie go nawet lubię. Jednak nie przepadam za tym  oto pokemonem. Jednak nawet gdybym chciał go złapać nie mam czym. - powiedziałem - Chodź Gligar.
Cieszyłem się że Abra pomogła nam z tym Sceasel'em.  Teraz nic nie przeszkadzało nam w dalszej drodze do Twinleaf Town. Chciałem jak najszybciej się tam znaleźć, abyśmy mogli zamienić znalezione owoce w Pokeball'e. Tak jak prowadziła nas Sophie szedłem za nią. Po drodze rozglądałem się za jakimiś owocami. Miałem nadzieje że strumyk jest na tyle mały aby łatwo go przeskoczyć.

Averry - 2012-10-20 10:08:02

[Sory, pomyłka xD TAK TO JEST JAK CHCE SIĘ JAK NAJSZYBCIEJ COŚ NAPISAĆ I GAPA GOTOWA.]
Było to łatwe, jednak gdy Gligar przeleciał dość nisko trafiło go kilka dziwnych bąbelków. Upadł po drugiej stronie strumyka gdzie pojawił się mały Poliwag. Nie lubił gdy ktoś przechodził przy jego strumyku bo nawet do was strzelał atakiem Bubble by odpędzić was od jego własności. Strzelał po nogach, widać nie chciał ranić. Pięćdziesiąt metrów za strumykiem rozciągał się las. Pełen złocistych dębów i czerwonych krzaków dzikiej róży. Było widać jeszcze kilka sosen, ale naprawdę wyglądał fajnie. Gligar był po drugiej stronie, w prawdzie przytomny ale lekko otumaniony. Można walczyć by was przepuścił albo ominąć strumyk.
-Johnny, pomóż z tym.-Powiedziała Sophie wyjmując coś ze swojego plecaka co wyglądało jak Poliwag w wersji mikro. Rzuciła Ci jednego z pompką wodną i sama zaczynała pompować swojego wodą. Poliwag tego nie widział, zajmował się Gligarem jaki walczył z nim na takiej samej pozycji ze zdrowiem HP.
-Jeśli twój pokemon użyje Sand-Attack a ty napompujesz polizabawkę. jak naciśniesz go od tyłu wystrzeli wodą przez swoje usta. No dalej, jeśli pomyśli że mamy więcej pokemonów oddali się. Piach i woda da błoto, więc pewnie na dodatek będzie słabo się wydostać, ale ostrzegam, jeśli go nie trafi to musisz iść dodatkowe dwa kilometry na około. -Dodała z niesmakiem Sophie, jednak powoli nasuwa się pytanie co ona tam ma. Może coś by szybciej iść w stronę miasta. Ale i tak pompuj i każ atakować pokemona przez Gligara, może nawet go pokona.

Johnny - 2012-10-20 11:11:32

Nie do końca rozumiałem jaki plan ma Sophie, jednak starałem się go zrealizować. Oczywiście ja także rozpocząłem napełnianie zabawki Poliwag'a wodą. Nie chciałem żeby Gligar atakować zanim uda nam się napełnić zabawki. Kiedy już oboje je napełniliśmy mogłem rozmawiać z Gligar'em.
- Gligar zaatakuj Poliwag'a Poison Sting, a następnie Sand-Attack! -krzyczałem do pokemona - Sophie jak tylko Gligar wykona oba ataki to musimy szybko oblać wodą tego Poliwag'a.
Tak jak mówiłem i planowaliśmy, kiedy tylko Gligar wykonał ataki zacząłem naciskać zabawkę tak aby wytrysnęła z niej woda i trafiła w Poliwag'a.

Averry - 2012-10-20 18:55:59

Pokemon padł po obiema atakami jak się okazało- wcześniej dostał całą siłą z ogona. Zatruł się, jednak i Gligar dostał swoim atakiem. Strzelał w niego Poison String gdy przykładał mu ogonem. Woda dokończyła atak i nie miał już siły na walkę. Miał zapas jagód, jednak nie da go ruszyć. Fajnie było wygrać, jednak i pokemon dostał trochę EXP, a właściwie 0,6. Gligar latał wesoło nad wami gdy Sophie wręcz ciągnęła cię w stronę lasu. Uśmiechała się i ciągle coś gwizdała. Była bardzo wesoła że udało wam się wygrać pierwszą walkę, to jest coś. W pewnej chwili wypadło jej z plecaka coś co wygląda jak pokeball, tyle że z małymi szparkami pod przyciskiem.
-Zostaw, to jest coś w stylu gazu pieprzowego. Klikasz na przycisk a z tych szparek leci gaz. Mam jeszcze kilka takich cudeniek, nie wiadomo co się stanie. Mam coś jak mały miotacz płomieni na dwadzieścia dla cm. zasięgu i nie wiem dokładnie jak to nazwać. Jak bulwa Bulbazaura, wsypujesz tam coś a pod spodem klikasz guzik a nieźle to rozpyli. Jakbyś miał trochę trucizny w proszku a mieli byśmy kontakt z G było by fajnie. Do tego inne cudeńka, ogółem z Polizabawką mam ich dziewięć, po dwie sztuki. Przy okazji muszę kupić kilka zapachowych świeczek, wosk dodany do miotacza płomieni na kształt Darumaki będzie na plus fajnie pachnieć. Ale co ci powiem, lepiej jak to zobaczysz. Pół roku na nie zbierałam.-Dodała na koniec podnosząc cudo. Widać że zna się na obronie, ale czy będziecie tego potrzebować. Poliś się przydał, Darumaką rozpalisz ogień a bulwa może pomóc gdy będziecie mieli wielu przeciwników na raz. I tak to kawałek jej ''zabaweczek''', może ma coś w stylu mikro samolotu na jakim możecie latać? Kto wie, ważne że twojej nogi tuż przy lasku uczepił się Skorupi. Patrzył na ciebie jakby się przyczepił na wieczność. Gligar oczywiście chciał atakować, ale bał się trafienia o ciebie. Gdy ruszył go lekko ogonkiem tylko się poruszył. Przyczepił się do twojej lewej nogawki jak kawałek odłamanej zabaweczki na superglue. Trochę to dziwnie wygląda, bardzo dziwnie. Pokemon nie wiadomo czemu przyczepił się do twojej nogawki i nie puszcza. Gligar zaczął łaskotać jej brzuszek gdy nagle puścił.
-Jaki słodki....-Zaczęła piszczeć bowiem fajnie wyglądał. Taki słodki, mały i nagle wspiął ci się na ramię zaczynając wręcz tulić ci się do twarzy z niewiadomych przyczyn. Nagle krzaki zaczęły się poruszać.

Johnny - 2012-10-20 19:21:19

- No to teraz wiem że przy tobie nic mi się nie stanie Sophie, lecz może na odwrót. Czując że coś przyczepia się do mojej nogi lekko się wzdrygnąłem. Nie spodziewałem się tego, kiedy ujrzałem tego małego Skorupi'ego nawet się ucieszyłem. Nie miałem pojęcia dlaczego się mnie tak przyczepił, ale kiedy krzaki zaczęły się ruszać domyśliłem się że to musi mieć jakiś związek.
-[b] Gligar kiedy atakujesz po prostu pamiętaj aby mieć ogon z tyłu siebie*, wtedy nie trafisz siew niego. Zrozumiałaś? Mam nadzieje że tak. Bądzcie obie gotowe.
- powiedziałem do Sophie i do mojej Gligar.
Kiedy już skończyłem rozmawiać zdjąłem Skorupi'ego z ramienia i wziąłem go na ręce. Nie wiedziałem co to wszystko oznacza, ale widocznie to tego co się zbliżało się bał.
- Skorupi, czego się tak boisz? Co siedzi w tych krzakach? - zapytałem.

* Nie wiem jak ona wykonuje ten atak, sądzę że strzela nimi z buzi, dlatego każę jej cofać ogon.

Averry - 2012-10-21 10:47:20

Skorupi zaczynał mieć niepewność.. Patrzył na ciebie z lekkim zaciekawieniem i zdziwieniem. Trochę jak pokemon jaki dawno nie widział swojego trenera.  Z krzaków wyszedł trener jaki... wyglądał prawie tak samo jak ty. Takie same włosy[jednak lekko ciemniejsze końcówki], podobne oczy[tylko zmienione łuki brwiowe na bardziej piramidki], nos i usta identyczne. Wyglądał trochę jak twój bliźniak, jednak głosy były całkiem inne. Jego był trochę jak twojego brata, jednak mocniejszy i jakby z lekkim ciepłem.
-Skinner, do mnie.-Powiedział chłopak gdy zobaczył Skorupi'ego na twoich rękach. Pokemon zrobił lekkie salto do tyłu i skoczył na jego barku. Sophie trzymając torbę w rękach patrzyła to na ciebie, to na niego. Skorupi tulił się do niego no i powoli zaczynał patrzeć na ciebie, jakby się zastanawiał czy znowu wybrał właściwie. Owy chłopak chwycił pokeball i cofnął skorpiona.
-Dziękuję, bałem się o Skinnera. Mam go od niedawna i to mój drugi pokemon. Wykluł się kilka dni temu z jaja i szukałem go dwa dni. Wreszcie go znalazłem.-Powiedział trener chowając pokeball i w kilka sekund oddalając się przez krzaki ze swoim pokemonem.
-Dziwny koleś...-Powiedziała prawie bezgłośnie Sophie poprawiając torebkę. Dała jeden krok i straszny krzyk spowodował wręcz dreszcz. Sophie szybko schowała się za twoje plecy bo przestraszyła się małej, słodkiej Lebygi.
-Zabierz to coś ode mnie...-Zaczęła mówić do ciebie. To był mały, zwykły pokemon jaki strasznie ją wystraszył. Pokemon zajadał jagodę patrząc na nią z zaciekawieniem. Jednak Gligar, jaki chciał walczyć szybko chciał zaatakować. Już się szykował do Poison String gdy owa biedronka zaczęła się z nim bawić. Widać że się polubiły, ani się obejrzałeś a nad twoją głową bawiły się w powietrzu w coś, co przypominało berka.

Johnny - 2012-10-21 16:18:28

Ten trener był według mnie bardzo dziwny, ale rozumiałem mojego strach o pokemona, jednak jak on mógł pozwolić aby jego pokemon uciekł. Miałem  andzieje że jeszcze kiedyś uda mi się go spotkać, bo dziwiło mnie jego podobieństwo do mnie. Po krzyku Sophie oczekiwałem czegoś przerażającego, przykucnąłem przed pokemonem i spoglądałem to na niego to na Sophie.
- To tego pokemona tak się wystraszyłaś? Na prawdę, nie żartujesz? Przecież to tylko mała poke biedronka. Boisz się pokemonów robaków? Zrozumiałbym prawie przy każdym innym pokemonie robaku. Ale spójrz na Ledyba'e, jest taka słodka. Zresztą jak każdy pokemon robak. - powiedziałem.
Nie rozumiałem lęku Sophie, ale może to nie lęk? Może ona się jej brzydziła? Jednego byłem pewien, tego że spotkałem wspaniałego pokemona. Podniosłem się i starałem się dotrzeć do pary pokemonów.
- Witaj Ledyba, jestem Johnny. Moją Gligar już poznałaś, a ta krzykaczka z tyłu to Sophie. - wskazałem na przyjaciółkę - Widzę że dobrze się dogadujecie. Może zechcesz do nas dołączyć podczas podroży do Twinleaf Town? - zapytałem.

Averry - 2012-10-21 19:09:22

Sophie poruszała ustami jakby chciała na ciebie soczyście przeklnąć, jednak wyjęła... to już przegięcie, coś co wygląda jak Koffingi ilość pięć sztuk pomniejszone o dziesięć razy. Rzuciła jak piłką o ziemię i bardzo mocno się odbił. Widać że były twarde... Kulki w kszztałcie Koffinków bardzo mocne z wypustkami w jakich może coś być. To może ostre kolce czy cuś, coraz bardziej wygląda jak jakiś żołnierz.
-Nie, nie nie... Jeśli się zbliży rzucę kolczatkami. Sprzedawali w zestawie po pięć, dziesięć to i tak mało. Nie że się brzydzę, ale boję się ich.-Powiedziała lekko wtulając się w twoje plecy. Lebyda była bardzo chętna do podróży z Gligarem, widać polubiły się. Po chwili znowu krzyk Sophie i dźwięk jak wszystkie kule poleciały w drzewo z którego spadło... Dwanaście Kecleonów. Potem jeszcze kilka i kilka aż tak do trzydziestki. Kulki wróciły do Sophie która niczym samochód formuły jeden pognała przez lasek z krzykiem. Nie minęło pół minuty gdy znowu krzyk, odgłos piłek i szybka ucieczka do ciebie.
[b]-Snorla...[/a]-Zaczęła krzyczeć zanim wpadła na drzewo z którego spadły jeszcze dwa Kecleony. Kecleony szybko znikły, jednak widać było jeszcze kilka pasków gdy usłyszałeś jakby coś leciało i... w drzewo walnęły trzy piłeczki całe i dwie całe w strzępach. Zaraz, powiedziała chyba Snorlax. W istocie w kałuży zaczęło lekko się trząść woda. Idzie na was Snorlax, uciekać z tego miejsca.

Johnny - 2012-10-21 20:00:27

- Pewnie zwykłego Kecleon'a czy pokemona robaka chce zabić, ale przed Snorlax'em ucieka. - wykrzyczałem do przyjaciółki - Gligar i Ledyba, wy lećcie za nami, ale wysoko w powietrzu, jeśli zauważycie że Snorlax nas dogania to zwróćcie jego uwagę i spróbujcie go odgonić od nas. Sophie chodź szybko.
Kiedy dwójka pokemonów miała lecieć za nami i w razie czego odganiać pokemona, ja złapałem Sophie za rękę i postanowiłem wbiec między drzewa, aby zejść z drogi i zgubić Snorlax'a.
- Nie masz się czego bać. Dlaczego się ich boisz? No wiesz, pokemonów robaków, są takie słodkie i łagodne, ale reprezentują jednocześnie wielka siłę. No cóż, w końcu i tak cię do niech przekonam, bo mój skład będzie ich dużo zawierał. Ale teraz cicho i biegnijmy.

Averry - 2012-10-21 20:32:10

Sophie patrzyła na ciebie z lekko zmrużonymi oczami i wyszeptała:
-Ja po prostu chciałam złapać Kecleona. A czy to moja wina że jak rzucam pięć kulek spada tyle?-Zapytała się łapiąc się za głowę i macając swojej głowie w miejscu gdzie pojawił się guz. Chwiejnym krokiem biegnąc za tobą wężykiem potykając się o kamienie i nagle usłyszeliście odgłos jego kroków, Snorlax coraz bliżej. Widać już miasto, małe budynki, latarnie i inny. Jeszcze tylko kilka drzew i jesteście bliżej miasta. Lebyda i Gligar lecą sobie za wami czasem spoglądając za siebie z coraz spokojną miną. Przez chwilę o twoją rękę coś jakby się owinęło i lekko poczułeś rozcięcie jakby po gałęzi. To może była twoja wyobraźnia i gałąź czy cuś. Nagle jednak przed tobą stanął wielki Shnirty[czy jakoś tak, Evo Nuzleafa]. Patrzył to na ciebie, to na Sophie i twoje pokemony. Ziemia lekko się zatrzęsła i z odległości metra od was wykopał się Krookorok. Mightyena wyszła zza krzaków wraz z Absolem a ze strumyka jaki tu przepływał wypłynął Sharpedo. Jedyne co łączy te pokemony to typ mrok, ale nie wiadomo czemu was nie puszczają.

Johnny - 2012-10-23 11:53:13

- Wiesz Sophie, sądziłem że dobry sposób na złapanie pokemona to pokonanie go w walce lub przekonanie do przyłączenia się do ciebie, no cóż, łap je jak chcesz. - powiedziałem - Tylko czego chcą od nas te pokemony? Czyżby im też nie podobał się twój sposób?
To było bardzo dziwne, te wszystkie pokemony zagradzały nam drogę i uniemożliwiały ucieczkę przed goniącym nas Snorlax'em. Może oni byli w zmowie i wszyscy chcieli dać nam nauczkę za korzystanie z tych przedmiotów Sophie. Chyba że chcieli oni nam pomóc w walce z nim, jednak do tego nie musieliby się wszyscy trudzić.
- Czego od nas chcecie, dlaczego zagradzacie nam drogę? Goni nas Snorlax. Jeśli nas nie przepuścicie będzie po nas.
Miałem nadzieje że pokemony nie chciały nam nic zrobić i przepuszczą nas.

Averry - 2012-10-23 18:12:46

Pokemonom raczej nie o to chodziło. Nie odpowiadały i miały bardziej oczy zwrócone na ciebie. Trwało to może chwilę spokoju puki nagle nie znikły w czym jakby świetle powrotu do pokeball'u.Nie było nigdzie żadnego trenera czy pokeballa. Było to dziwne, ale jeszcze dziwniejsze gdy pojawiły się znowu. Znikły na kilka sekund i się pojawiły tak samo stojąc. Nie słychać było odgłosów Snorlax'a, może się wycofał. Jedno jest pewne, Lebyda podleciała do nich i nagle znikły. Czyżby chodziło o Lebydę, małą i słodką biedronkę. Sophie biegnąc w stronę miasta jakby to wszystko się nie wydarzyło nagle potknęła się, przewróciła i niemal jak tamte pokemony znikła. Jak się okazało wylądowała tylko w dole o czym świadczył już sam odgłos spadania w wodę. Było jej tam trochę, gdzieś tak z pięć cm. głębokości. Gdy tam dobiegłeś z Gligarem okazało się iż ma on ponad cztery metry głębokości. W wodzie było pełno liści, ale histeria Sophie spowodowała że wydawało jej się że tak coś pływa. Miała co prawda swój plecak, ale tam tylko jedyna rzecz jaka by pomogła w spinaniu się to folia do kanapek[udowodniono że ma strukturę jak u gekona łapy, tak samo to działa]. Ale nic z tego, równo wykopane nie daje szans by wyszła z tego. Masz za krótkie ręce chyba że... nagle z trawy wyskakuje Scyther, tak Scyther. Mimo wszystkiego był jak anioł, nim się skapowałeś Sophie była z tobą na trawie. Scyther patrzył ciągle na ciebie wzrokiem który nic nie wyrażał. Wyglądał na tak trochę pokemona samotnego, ale na tym gatunku tak jest. Mimo wszystko nie odleciał od ciebie, przeciwnie, został przy tobie.

Johnny - 2012-10-23 19:45:45

- No cóż, chyba trafiłem do raju. Spotykam już drugiego pokemona robaka przyjaźnie nastawionego. - powiedziałem.
Te pokemony były bardzo dziwne, a to ich znikanie i pojawianie się było co najmniej dziwne. Jednak nie była dla mnie dziwne że znów co się stało Sophie. Byłem bardzo pocieszony tym że przyleciał nam z pomocą ten Scyther, a to że pomógł Sophie sprawiło że ze szczęścia prawie sam latałem. Oczywiście to szczęście brało się z faktu iż nie musiałem główkować jak wyciągnąć przyjaciółkę z tego dołu.
- Bardzo ci dziękujemy Scyther. Wiesz idziemy do Twinleaf Town, Ledyba towarzyszy nam w podróży, czy ty też byś zechciał? Wiesz sądzę że zanim tam dojdziemy Sophie zdąży jeszcze z pięć razy wpaść w jakieś tarapaty. No to jak, ta dwójka to moja Gligar owa Ledyba. - wskazałem na dwa pokemony - Wiesz co Sophie, zaczęło mi się wydawać że te pokemony to były jakieś hologramy, w końcu ani się nie ruszały, ani nic. A co do ciebie Scyther, to idziesz?
My musieliśmy iść dalej do miasta, wiec i tak zamierzaliśmy uczynić, jednak liczyłem że kolejny pokemony będzie nam towarzyszył.

Averry - 2012-10-24 16:43:44

Scyther, podobnie jak tamte pokemony[chologramy] stał trochę w miejscu puki nie dostrzegłeś powodu dla którego tak stał. Mimo że tamta piątka była rzekomą zjawą znowu się pojawiła. Powoli zaczęły ruszać na was gdy Lebyda poleciała do nich, ruszyła skrzydełkami i znikła. Pokemony wraz z Lebydą zniknęły. Nie było jej ani przy tobie, ani tam. Po prostu znikły wraz z nią. Sophie, wyciskając wodę ze swoich spodni miała je już prawie sucho, jednak jeszcze lekko mokre. Miasto było blisko, może tam znajdziecie jeszcze gdzieś wiadomości o tym, w końcu to dziwne. Może ktoś też tak stracił pokemona który go polubił? Nagle chyba przez swoją głupotę dałeś lekki krok w tamtą stronę przez błoto i bam. Przewróciłeś się o stary, zabrudzony pokeball. Działał, jednak był pusty. Scyther nie znikł, widać był bardziej realny i zaczął odpędzać od siebie Gligara. Latał on na około Scythera który widać nie chciał się z nim zadawać. Miasto było może sto metrów od was, widać było ludzi, kilka pokemonów, latające w powietrzu Starly i tradycyjną, jesienną aurą.
-Chodź już...-Powiedziała Sophie łapiąc się za twoje ramię, wyglądała jak zbita.
[krótko bo nic nie mam do napisania]

Johnny - 2012-10-24 21:37:00

Uradowany ze znalezienia Pokeball'a podniosłem go i próbowałem na szybko wyczyścić, po czym schowałem go. Teraz miałem pierwszy Pokeball i mogłem złapać pierwszego pokemona. Zastanawiałem się nad złapaniem Scyther'a, ale w walce mógłby nas pokonać a nie byłem pewien czy on tego chce. Jednak fakt iż Ledyba gdzieś nagle przepadła sprawił że trochę posmutniałem. No cóż musieliśmy ruszać dalej nie mogęłm tu zostać i szukac jej.
- Scyther nie traktuj tak Gligar. Może i jest trochę dziecinna, ale jest młoda, jestem pewien że jeśli dasz jej szanse to się polubicie, ale musisz stać się weselszy. Jeśli chcesz dalej z nami iść Scyther to będzie pewien problem. Mianowicie jesteś dzikim pokemonem i ktoś może cię chcieć złapać. Więc jeśli idziesz z nami to masz dwa wyjścia, lecisz na drogę prowadzącą do następnego miasta i zaczekasz tam na nas, jutro powinniśmy już tamtędy iść lub musisz być bardzo ostrożny. No chyba że ...  że chciałbyś się do mnie przyłączyć? - zapytałem.
Miałem nadzieje że pokemon przystanie na moja propozycje, w końcu miałem wolny Pokeball i gdyby chciał nic nie stałoby na przeszkodzie. Niestety wątpiłem żeby się zgodził.
- Już idziemy Sophie, ale chwila. Czekaj, co ci jest? Wyglądasz nieciekawie, wszystko dobrze? - zapytałem.
Wygląd mojej przyjaciółki trochę mnie zaniepokoił, dlatego chciałem czym prędzej ruszać do miasta razem z nią. Czekałem tylko dwie minuty na decyzje pokemona..

Averry - 2012-10-26 19:13:12

Pokemon nie odpowiadał, najwidoczniej chciał się zastanowić. W końcu zmierzył cię wzrokiem i nie odpowiadał. Nie da rady, musisz iść. Pokemon szedł za tobą. Ciągle gwałtownie odpychając Gligar nie robiąc sobie z twoich słów wielkiej rzeczy. Brał to widać powierzchniowo, czyli brzmiało to tak jak: musisz zmienić swój charakter, zaprzyjaźnić się z tą natrętną muchą i siedzieć sobie gdzie indziej by go nie zabrano, jak lizak dziecku. Pokemon jednak idąc za tobą po kilku minutach wkurzył się i złapał swoimi ostrzami za ogon Gligara i rzucił go w powietrze. Poleciał, w prawdzie nie mógł spaść, ale wpadł prawie na na drzewo. Miasto było blisko, bardzo blisko. Widać ludzi, domy, ogródki i pokemony trenerów. Pokemon sprawiał wrażenie jakby znał to miasto, w końcu spotkałeś go blisko tego miejsca i pewnie walczył z niejednym pokemonem czy trenerem. Tak sobie idziecie, idziecie gdy nagle tradycyjny krzyk Sophie. Mała Pachirisu która siedziała na pobliskim drzewie wpadła jej w oko. Jednak nie to, owoce zebrane na pokeball'e ukradł Aipom. Śmiał się w twarz rozzłoszczonej Sophie biorąc MMP[Skróty daje, Mini Miotacz Płomieni]. Chciała by pokemon uciekł i zostawił je, jednak pokemon nie chciał ich oddać. Po chwili gdy prawie dostał w głowę oddał to i szybko uciekł.
-Nienawidzę tych pokemonów...-Powiedziała z drżącą powieką biegnąc szybciej. Musiałeś biec za nią bo ciągle skręcała w uliczki aż do CP. Tam gdy dogonił was Gligar jaki unikał lekko Scythera jaki był prawie o trzy razy szybszy z jakby małym uśmieszkiem widać było że podoba się ta dominacja.

Johnny - 2012-10-26 20:36:13

[Mogę sobie do sygny dopisać ten znaleziony Pokeball?

- Trudno będzie do ciebie dotrzeć Scyther, ale nie poddam się. Jak już mówiłem pilnuj się. Gligar chodź tu do mnie. - zawołałem do mojej pupilki.
Skoro Scythet nie chciał żeby moja Gligar się do niego zbliżała to wolałem żeby trzymała się bliżej mnie. Skoro nie chciał on jeszcze do nas się przyłączyć, ale chciał z nami podróżować to był do tego bliski. Chciałem mu pokazać jak fajnie jest mieć troskliwego trenera i przyjaciół liczyłem ze widząc to zabraknie mu tego i stanie się milszy. Wiedziałem że pokemony tego gatunku to samotnicy, Nie rozumiałem podejścia Sophie do świata, wydawało mi się że nie lubi ona pokemonów, wiedziałem że lubi Psychiczne, ale co do reszty nie byłem pewien.
- Sophie zaczekaj, gdzie my idziemy? I tak właściwie to jakiego pokemon wybrałaś na startera? Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. I gdzie zamienimy te owoce na Pokeball'e? - zapytałem.

Averry - 2012-10-27 18:51:45

Scyther jakby wyczuwał każde twoje emocje szedł przy tobie co spowodowało że Gligar szedł przy tobie przez co Gligar wolała się nie zbliżać. Patrząc w jego oczy widać było lekką satysfakcję. Sophie jaka lekko unikała tego pytania wyjęła mały, zielono biały pokeball.
-Taak, inny kolor.-Powiedziała wypuszczając... Seel. Słodka, biała foczka patrzyła na ciebie swymi czarnymi, okrągłymi oczami.
-Seel, równo wytrenowany samiec na szósty poziom. Ataki opanowane, miejsce złapania plaża. A i nie wiem jak on robi te pokeball'e, ale wiem że to ten dom. Biegnijmy.-Powiedziała cofając Seel i wskazując na czwarty dom z zielonym dachem i białymi ścianami jakie porastało coś dziwnego. Jakby wychodziło ze ścian, wijące się zielone, fioletowe, złote, pomarańczowe i czerwone malutkie listki. W oknie widać było już na pierwszy rzut oka doniczkę z dziwnym kwiatko drzewkiem. Miał jakby palmową łodygę na około pół metra z kręconymi liśćmi koloru zielono niebieskiego z białym kwiatkiem jak u lili na górze. Sophie, jaka w pół minuty pokonała te pięćdziesiąt metrów znowu wypuściła Seel puki nie przybiegłeś.

Johnny - 2012-10-27 20:41:20

- Bardzo fajny twój Seel, ale chyba niezbyt przydatny na lądzie? Choć w sumie ... pewnie porusza się po lądzie ale chyba wolno, co nie? - zapytałem.
Jeszcze nigdy nie miałem styczności z pokemonem taki jak Seel. Wydawało mi się że potrafiłby się poruszać wolno po ladzie, ale nie byłem pewien. Zastanawiałem się czy ten kto robi Ball'e z owoców będzie oczekiwał czegoś w zamian czy zrobi to gratis.
- Wiesz Sophie, dziwi mnie że nie mówisz zbyt wiele. Myślałem że dziewczyny ciągle, bezustannie nawijają, a ku mojemu zdziwieniu ty odzywasz się rzadko. - stwierdziłem - No cóż nie wiem jeszcze jakie masz cele podczas naszej przygody. Wiesz, chodzi mi o to czy chcesz być trenerką, koordynatorką czy hodowcą. Albo tylko sobie chcesz podróżować?

Averry - 2012-10-28 09:22:12

-Po pierwsze jak każdy pokemon wodny na lądzie jest wolniejszy, po drugie sam gadasz jak najęty.Tylko nim kłapasz i kłapasz... Przestań bo zaczyna mnie to nudzić.-Odburknęła Sophie zaczynając dotykając ręką białą furtkę z metalowymi zdobieniami.
-Poczekaj tutaj, zaraz wracam. -Dodała biorąc Seel na ręce i dalej przestałeś ją widzieć prze krzak jaki rósł w miejscu zakrętu do drzwi. Widać że owy człowiek lubi rośliny, albo ma dobrego ogrodnika. Trawnik, chociaż lekko ciemniejszy z kilkoma liśćmi od dębu jaki też tam rósł sprawiał wrażenie jakby lasu. Słyszałeś słaby dzwonek i dalej jakby coś odizolowało cię od dźwięków. Głucha cisza... minuta, dwie, trzy aż po około piętnastu minutach wraca Sophie z wesołą miną.
-Załatwione, jutro mogę się zgłosić. Gorzej gdzie spędzimy noc.-Rzekła od razu, potem już otwierała usta by coś powiedzieć gdy nagle lunęło. Nie zauważyłeś na początku tych małych kropelek aż w końcu wielka ulewa. Sophie, machinalnie otwierając parasol i puszczając swoją foczkę która ślizgała się chodnikiem szybko wskazała Centrum Pokemon. Tam o dziwno byli już Gligar i Scyther.

Johnny - 2012-10-28 10:08:02

- Doskonałą pogoda, niema co. Z noclegiem nie powinno być problemu. W końcu możemy przenocować tu. - powiedziałem kiedy byliśmy już w Centrum Pokemon.
Skoro jutro Sophie miała się tam z powrotem zgłosić to jutro mogliśmy ruszać dalej. No bo co mogliśmy jeszcze robić w Twinleaf Town? W końcu padała ulewa, nie było tu sali w której mogliśmy z Gligar walczyć o odznakę.
- Sophie mam pewien pomysł. Może jutro rano zanim tam wrócimy stoczylibyśmy walkę? Moja Gligar jest jeszcze niedoświadczona i przydałaby się jej taka walka. Ze Scyther'em wydaje mi się że ma małe szanse, więc, co ty na to? - zapytałem.
Moja Gligar znała tylko dwa ataki z których tylko jeden mógł zaszkodzić przeciwnikowi, ale i tak chciałem stoczyć walkę.

Averry - 2012-10-28 15:58:17

Sophie nie chciała walczyć, jednak gdy tylko weszła od razu posmutniała. Nie było nikogo, no oprócz siostry Joe. Kilka chwil po was przybył tam dziwny trener. Przypominał lekko wampira. Blada cera ze szramą pod lewym okiem. Rozwalony łuk brwiowy i czarne, lekko zaniedbane włosy. Miał ciemne, brązowe oczy i dwoma słowami: Grobowe ubranie.
-Ja po Zubat'a.-Powiedział do siostry Joe która tylko kiwnęła wyjmując z pod lady dwa pokeball'e. Jeden z nich był był z czerwoną górą a drugi z czarną.
-Wczoraj przyszło z Hearthome. Do tego jeszcze list od Yosugi.-Powiedziała siostra Joe dając list i pokazując czerwony pokeball. Chłopak podziękował i usiadł na sofie w innej części Centrum Pokemon wypuszczając Zubat'a i z tej czerwonej małego, trochę słodkiego nawet Duskull'a  jaki trzymał w swoich 'łapach' mały diament koloru fioletowego.
-Niezły okaz.-Szepnęła ci do ucha Sophe jakiej najwyraźniej się spodobał owy diament ciągnąc się na drugą stronę Centrum pokemon jednocześnie lekko patrząc na przedmiot.

Johnny - 2012-10-28 16:30:29

[Odpowiedz na pytanie z chatu !!!!]

Ten "wampir" wydawał mi się dziwny na pierwszy rzut oka, ale po chwili przemyśleń doszedłem do wniosku że nie jest taki straszny. Pomyślałem też że mógłbym z nim stoczyć walkę, jednak Gligar nie dałaby mu pewnie rady. Był to dla mnie pewien porblem i jedynym innym przeciwnikiem mógł być tylko Scyther zapytałem się go czy nie chciałby stoczyć ćwiczebnej walki z Gligar. Po rozmowie z pokemonem nie poszedłem za Sophie tylko udać się do siostry Joy i poprosić o pokój.
- Dzień dobry siostro Joy, czy mógłbym prosić o pokój dal mnie i dal mojej przyjaciółki? - zapytałem.
To o co prosiłem było pewnie normalne dla siostry Joy i nie chciałem nic więcej dlatego chciałem poczekać na klucz i razem z Sophie udać się do owego pomieszczenia.

Averry - 2012-10-28 17:21:41

-Niestety, nie mamy wolnych pokoi i dla tego możecie przespać się na kanapach w nocy. Nie mam innej opcji, ale i tak od czasu tych całych dziwnych pokemonów. Co jakiś czas słyszę o tym jak ktoś spotyka pokemony z typem mrok, gdy wystawiają do walki pokemony one znikają z czerwonym błyskiem i pokemonem trenera. Nie wiem dokładnie czy to prawda, ale od tego czasu wielu śmiałków przyjeżdża tutaj by je złapać. -Powiedziała siostra Joe. W sumie tak samo z Lebydą, ale i tak może się znajdzie. Znikają, ale gdzie. Scyther na chwilę obecną nie chciał się ruszyć z Centrum Pokemon, ale potem może zawalczyć. Gligar, jako iż układała się do snu na południową drzemkę i też nie chciała wychodzić. Trener określany wampirem schował gdzieś owy diament jaki chciała mieć Sophie jako nagroda za swoją podróż z tobą.
-Łap.-Powiedziała rzucając ci kanapkę z szynką, serem, pomidorem i sałatą. Sama też zajadała swoją, jednak widać że ten bieg lekko ją wymęczył. Miasto, senne miasto jakie widać zza szyb w smugach deszczu przyprawia o depresje.
-Dobry dzień na wyruszenie, nie ma co.-Powiedziała Sophie głaskając Seel po głowie.

Johnny - 2012-10-28 19:12:36

Skoro był już wieczór nie pozostało mi nic innego jak zjeść kanapkę i iść spać. Miałem nadzieje że jutrzejszego dnia pogoda nam dopisze i będzie słonecznie. W końcu jutro miałem stoczyć pierwszą, taką prawdziwą, walkę z moją Gligar. Ułożyłem się na kanapie na boku i przytuliłem moją pupilkę.
- Dobranoc Sophie. Dobranoc siostro Joy. - powiedziałem.
Kiedy już wszystkim powiedziałem dobranoc mogłem po ułożeniu się wygodnie na kanapie iść spać. Cały czas modliłem się o lepszą pogodę.

Averry - 2012-10-28 20:05:42

Miałeś sen o kluskach. Okrągłe, polane tłuszczykiem biegały za tobą przez cały talerz. W końcu obudził cię Scyther pokazujący warstwę dwadzieścia centymetrów śniegu[podziękuj pogodzie jaką mam za oknem]. Na zegarze była siódma, chociaż wiedziałeś że trudno jest się wydostać gdy nagle zobaczyłeś karteczkę jaka jest w oknie z tyłu widać już napis zamknięte. Drzwi zmroził szron, przez to jesteście uwięzieni. Gligar bawi się z Seel a trener jakiego potocznie zwano wampirem albo człowiekiem z diamentem jak określiła go Sophie jaka pijąc herbatę trajkotała jak oszalała.
-Okazało się że ta pogoda szykuje się na ten tydzień. Trenerzy opuścili pokoje w nocy, zostaliśmy tylko ty, ja i człowiek z diamentem. Zimno jest, masz koc. Zrobiłam herbatę, drzwi są strasznie zmrożone i nie możemy ich otworzyć. Jest wyjście ewakuacyjne, ale oglądałam pogodę i okazało się że słońce to roztopi. Dziwna pogoda... Deszcz, śnieg, słońce, mgła i inne. Mam tylko herbatniki, jabłko i suchary. Wybieraj co zjesz, ja na pewno biorę herbatniki. Tak więc jabłko czy suchary.-Gadała i gadała jakby zmieniła swoją osobowość. Centrum pokemon lekko się zmieniło, pojawiły się o dziwo dwie nowe kanapy. ''Wampir''[znajdź mi inną nazwę to go będę tak nazywał] siedział z Zubatem na pobliskiej kanapie patrząc na wioskę. Siedział w jedynym zacienionym miejscu co sprawiało lekkie dreszcze u Gligar. Albo to wywoływał pokemon niezbyt przyjemny, albo najadła się czegoś typu skacząca fasolka. Nie bawiła się już z Seel, znudziło jej się.

Johnny - 2012-10-29 16:26:12

[Co do wampira to mam ci znaleźć inną nazwę, ale jaką? Jego imię czy inne określenia podobne do wampira?]

No cóż chyba nie mogło być już gorzej, choć kiedy w takich momentach ludzie tak właśnie myślą staje się jeszcze gorzej. Nie chciałem popełniać tego samego błędu wiec wstałem z kanapy z dobrym i pozytywnym nastawieniem. W końcu co mogłem innego zrobić?
- To ja zacznę inaczej. Dzień dobry. Pogoda lepsza od deszczu tego jestem pewien co do niej. - powiedziałem.
Kiedy już się ogarnąłem i powiedziałem kilka pierwszych zdań mogłem trzeźwo ocenić co lepiej zjeść, do wyboru pozostał tylko okropny suchar lub jabłko. Zabrałem jabłko i szybko podzieliłem je na trzy części. Podszedłem do mojej pupilki Gligar i wręczyłem jej drugą cześć owocu, potem podszedłem do pokemona robaka i podarowałem i jemu ostatnią cześć smakołyku witając się z nimi. Na koniec sam też zjadłem moją część i wróciłem do Sophie.
- Skoro tu utknęliśmy z tym upiornym kolesiem i nie ma nic do roboty chyba tu możemy stoczyć walkę ze Scyther'em i Gligar. Sophie czy jest tu w centrum jakaś sala ćwiczebna? - zapytałem.
Liczyłem że w budynku znajduje się miejsce w którym mógłbym stoczyć walkę ze Scyther'em. Dlatego zapytałem się o to przyjaciółki i z dwójką pokmemonów poszliśmy jej szukać lub innego miejsca na walkę.

Averry - 2012-10-29 18:09:34

-Nie wiem. Z resztą zapytaj się siostry Joe.-Powiedziała Sophie zaczynając spowalniać swój elastyczny język. Gligar jednak po zjedzeniu zaczęła się chować po kątach by schować się przed Seel. Jednym słowem wielki lód i śnieg nie pęka. Seel z pewnością jako pokemon w pół lodowy chce szybko tam pobyć ale nie ma szans.
-Johnny łap to.-Powiedziała puszczając ci samolocik z ulotki jaki rozprostował się w locie i dotarła do ciebie ulotka z wielkim, czerwonym napisem: Polowanie na Eevee'ego. Jednak zaraz potem wypadła z niej inna z napisem: Etherna-Twinleaf. Z dołu napisane było tylko: W poniedziałek z naszego miasta ruszy pierwszy w swoim rodzaju transport, lot balonem z Etherny do Twinleaf i na odwrót. Odbędzie się to o godzinie trzynastej. Dalej już nie doczytałeś bo Sophie wyrwała ci ją z rąk i rąk i pokazała dokładnie dzisiejszą datę.
-Dalej nie czytaj, jest darmowy i jeśli chcesz lecieć musisz wygrać walkę pokemonów robaków, lodowych, albo duchów. Masz Scyther'a, pytałam się go czy będzie chciał walczyć w walce robaków. Można wygrać dwa bilety, słyszysz, możesz wygrać i dla mnie.-Powiedziała z lekkim uśmiechem łapiąc swoją Seel i przytulając ją. Pokazała jeszcze wykres pogodowy: lekki wietrzyk w stronę Etherny, ocieplenie, zero śniegu. Macie szansę lecieć. Jest teraz dziesiąta, do trzynastej trzy godziny.

Johnny - 2012-10-29 19:52:56

Lot balonem pod warunkiem że udałoby mi się wygrać walkę. Jednak czy Scyther się zgodzi? W końcu dalej nie są jasne nasze stosunki. Niby podróżował z nami, jednak nie chciał się do mnie przyłączyć. Może jeszcze wtedy mi nie ufał, albo nie spodobałem mu się lub nie chce jeszcze mieć trenera i woli być wolny. Powodów mógłbym wymyślać aż do trzynastej.
- Ale co z Pokeball'ami, przecież dziś miałaś je odebrać, mam racje? No cóż decyzja należy do ciebie Scyther. Zdecydowałeś się już czy chcesz do nas dołączyć? Czy dalej masz wątpliwości? - zapytałem.
Skoro Sophie rozmawiała z nim to chyba się zgodził, bo inaczej by mi o tym nie mówiła. Jednak gdyby dał się złapać mógłby odpocząć w Pokeball'u po walce.
- Chwila, w ogóle po co chcesz lecieć do Eterny? W końcu po drodze do niej jest kilka miast które chciałbym odwiedzić. I co za polowanie na Eevee? CO to ma ze sobą wspólnego? Wytłumaczysz mi? - ponownie dopytywałem się przyjaciółki.

Averry - 2012-10-29 20:18:35

-Nic, były ze sobą złączone, rzuciłam razem. Rzuciłam razem ulotki by doleciały. Eterna tak na serio to nie wiem. Jest tam sala, blisko innych miast. Można sobie po podróżować z niego jak i z innych miast. Po kolejne to exp. wyżej a na dodatek można iść każdą trasą zachodząc po pierwszą, drugą, trzecią, czwartą i tak dalej. Na dodatek z czasem będziesz mógł pływać, teleportować i latać. No nie daj się prosić, sama nie mam ani lodowego, robaka czy ducha. No weź, proszę...-Powiedziała mrugając słodko rzęsami i nagle o mało nie dostałeś zawału. Scyther położył swoją ''szpadę'' na twoim ramieniu z tyłu. Zgodził się. Nie złapałeś go, ale chyba się da. Sophie jak się rozzłości może zaatakować swoimi zabaweczkami jeśli się nie zgodzisz na podróż może potraktować cię np. Polizabawką albo Darumowym miotaczem płomieni. Chcąc czy nie, nawet widać że Scyther chce walki. Dracula[jedyne co napiszę by nie pisać cięgle wampir.] również to czytał, duchy są w jego zespole z pewnością. Z resztą widziałeś jednego. Ciekawe też jak to będzie wyglądać. Balon pomieścił by z siedem osób max a jak to będzie wyglądać. Może jak na stadionach w lidze albo zwycięscy będą losować. Nie wiadomo, skoro piszę o balonie to jeden. Właśnie, ciekawe jak to będzie wyglądać. Lód puszcza, przynajmniej jest go mniej.

Johnny - 2012-10-29 21:09:09

- Scyther, możesz być pewien że nie pożałujesz tej decyzji. - powiedziałem do pokemona robaka.
W końcu ukazała się szansa na złapanie mojego pierwszego pokemona. To była bardzo szczególna i szczęśliwa chwila w moim życiu, a fakt że tym pokemonem jest Scyther, pokemon robak, sprawił że byłem jeszcze szczęśliwszy. Dlatego wyciągnąłem PokeDex i mój niedawno znaleziony Pokeball i najpierw używając na pokemonie robaku urządzenia skanując go, a następnie wystawiając przed niego rękę z trzymanym w dłoni Pokeball'em czekałem aż zrobi on to co powinien. Kiedy skończyłem to co właśnie wykonywałem zwróciłem się do mojej przyjaciółki.
- Powiedz mi co ja mam z tobą zrobić Sophie, myślisz że to twoje słodkie spojrzenie i twoja uroda wywrze znaczenie na mojej decyzji? Może trochę, ale i tak nie mam zbyt dużego wyboru. Jeśli się nie zgodzę zabijesz mnie. - wyjaśniłem.
Powiedziałem wszystko co myślałem, w sumie wszystko to było prawdą. Nie było więcej opcji. Ale sam też chciałem trochę lecieć.
- Zgoda. - powiedziałem - Ale w końcu chodzi o lot do Eterny, a nie o to polowanie, mam racje? Ale zanim się tam udamy musimy iść po te Pokeball'e.
Po rozmowie podszedłem do drzwi frontowych i próbowałem je otworzyć.

Averry - 2012-10-30 15:59:56

Scyther, pokemon konik polny typu lot i robak. Prędkość pokemona w locie może osiągnąć do pięciuset kilometrów na godzinę. Ewoluuje w Scizor'a.

-Nie zabić, co najwyżej pokiereszować albo poważnie uszkodzić.-Powiedziała Sophie z uśmiechem. Scyther, trochę jak w pin-pong podrzucał go pokazując swoją zręczność. W końcu jednak teatralnie przyjął to na główkę i nimi przez pomyłkę w końcu się złapał. Miałeś nowego pokemona robaka. Pokeball chwile się pokręcił aż zastygł. Drzwi lekko drgnęły. Widziałeś że na zewnątrz ludzie bawią się, jakaś dziewczynka na sankach w parku bawi się z Haderią jaka czasem ciąga jej sanki. Rzucanie się śnieżkami i tym podobne zabawy. Słońce zachodziło za szybę i widać było jego, nadlatujący wielki balon. Miał dziwny koszyk, gdzieś tak dwa na pięć metrów. Unosił go balon w wyglądu Cherubi. Jest jeszcze dużo czasu, ale już się szykują. Może doleci za jakieś pół godziny.
-Odsuń się.-Powiedziała Sophie wyjmując cienki drucik z jakby kolbą mający czerwony przycisk. Włożyła go między drzwi i nacisnęła. Usłyszałeś odgłos łamanego lodu i jednak nadal drgały lekko. Lód pękł prawie cały ze strony gdzie stykają się obie połowy drzwi, jednak jeszcze pod drzwiami, przy zawiasach i sople jakie się pojawiły u góry wyglądało jak lekka pułapka. Słońce zaszło za wielką chmurę, będzie się wolniej rozmrażało. Była to trochę ciężka chmura, ciemna i wolna do przejścia. Jednak nie powinno padać.
-Przepraszam.-Powiedział owy trener z którym jesteście tu uwięzieni.
-Litwick wiesz co robić.-Powiedział wypuszczając Litwick'a. Mała świeczka jakiej nagle zrobiło się dwanaście. Trzy za drzwiami, dziewięć w pomieszczeniu. Po kolei z miejsca gdzie stał Litwick na początku znikały pokemony aż został jeden za drzwiami. Pojawił się płomień jaki poleciał przez sopelki, potem przy drzwiach aż w końcu puściły. Można było już wyjść, jednak Gligar nie chciała się ruszać. Tu jest ciepło, jednak tam mróz. Po namowie Seel szybko teraz wyleciał przez otwarte drzwi. Sophie ruszyła jak byk po swoje pokeball'e przez miasto puszczając Seel by z wami została.

Johnny - 2012-10-30 16:43:48

Skoro Sophie pobiegła odebrać Pokeball'e nie pozostało mi nic innego jak nią zaczekać. A skoro mieliśmy już tylko kilka godzin od walki o lot balonem musiałem w końcu przekonać się jakie ataki zna mój nowy pokemon. W końcu musiałem się dowiedzieć czy z jego atakami da się wygrać walkę. Dlatego wypuściłem z Pokeball'a Scyther'a i ponownie go zeskanowałem, tym razem z w celu poznania go lepiej a nie jego gatunku. Kiedy miałem to za sobą pozostawiłem go poza Pokeball'em, aby pooddychał trochę świeżym powietrzem i zwróciłem się do tego rożnego trenera który pomógł nam się wydostać z Centrum Pokemon.
- Dzięki za pomoc, tak w ogóle to jestem Johnny. Zauważyłem ze masz bardzo ciekawe pokemony, głównie chodzi mi o Duskull'a i Litwick'a. To po prostu przypadek czy preferujesz typ duch? - zapytałem.
nie wiedziałem czy mam tak sterczeć pod drzwiami Centrum Pokemon czy iść już od parku. Wiedziałem tylko ze muszą zaczekać na Sophie. Ale po zapytaniu trenera powoli stawiałem kroki w stronę miasta gdzie miała się odbyć walka o lot balonem.

Averry - 2012-10-30 17:40:20

Normal Scyther
Lvl: 4,8
Type: Bug/Flying
Natura: Arogancka
Płeć: On
Znaki Szczególne: Brak
Item: Nugget
Attack:
[Vaccum Vave] --- [Quick Attack] --- [Leer] --- [none]
[none] --- [none] --- [none] --- [none]



Pokemon jednak przez ten śnieg wolał latać niż pochodzić. Na mieście przyjmowano już zapisy, jednak do pokemonów robaków było najmniej trenerów. Scyther zajął ci miejsce w kolejce wraz z Gligar. Trener ani się obejrzałeś a odbierał już czarno-czerwony pokeball. Widać że ludzie mają tutaj kolorowe pokeball'e. Następnie poszedł na górę i gdy już się odwracałeś nagle wpadłeś do Centrum Pokemon przez Sophie jaka mocno poślizgnęła się z dwoma pokeball'ami. Jeden był dla niej, drugi dla ciebie. Ona, prawie nic nie mówiąc porwała cię za rękę i nagle porwała do kolejki. Ledwo łapiąc oddech oddaliła się na ławkę mówiąc tylko:
-Albo wygrasz, albo dostaniesz Podgrzewaczem po głowie, włączonym podgrzewaczem.- Szybko padła na ławce z Seel jaka ją dogoniła. Minuta, dwie, trzy, cztery,55555[...]555 sekund później i nagle dostałeś formularz do podpisu:

Imię i Nazwisko:
Wiek:
Pokemon:
Trzymany przedmiot pokemona:

Tylko tyle, na szczęście był tam długopis i mogłeś się spokojnie do tego zabrać. Scyther stał przy tobie, może nie rozumiał ale wiedział że to ważne. Jeszcze tylko informacja o innych kolejkach. Pod wielkim zaśnieżonym dębem jakby w parkingu albo jakby schronu stał trener duchów. Opierał się o ścianę, widać poczeka na koniec kolejki. Lodowe pokemony po przeciwnej stronie mieli duże grono fanów.

Johnny - 2012-10-30 17:59:34

Szybko chwyciłem długopis i wypełniłem formularz.

Imię i Nazwisko: Johny Baker
Wiek: 14 lat
Pokemon: Scyther
Trzymany przedmiot pokemona: Nugget

Kiedy już go uzupełniłem oddałem go osobie która zbierała nasze kartki. Skoro w mojej grupie, mówiąc inaczej kolejce, było mało osób to nawet gdyby trzeba było pokonać wszystkich czekało mnie mniej walk niż tych z kolejki pokemonów lodowych. Tak, walka. Scyther znał przydatne ataki, z nich dwa mogły zadać obrażenia, a trzeci osłabić przeciwnika. Skoro formalności miałem za sobą zaczynałem się trochę martwić niecierpliwić. Miałem nadzieje że szybko dowiem się z kima mam walczyć. Starałem się policzyć wszystkie osoby w kolejce pokemonów robaków, aby wiedzieć mniej więcej ile walk musiałbym stoczyć.
- Zobaczysz Scyther, wygramy. Nie ma innego wyjścia, musimy wygrać. Ty też w to wierzysz prawda? - zapytałem.

Averry - 2012-10-30 19:04:31

-Numer 59:34, walczysz z 43:48.-Powiedział mężczyzna dając Ci numerek z kartką numeru przeciwnika. W kolejce liczenie nie miało sensu, wielu ludzi dochodzi, kilka się wycofuje a wielu już się zapisało. Za tobą stała z pięćdziesiątka.
-Uwaga, ostatnie piętnaście minut. Po tym czasie zaczynamy walkę.-Powiedział znowu człowiek przez mikrofon. Balon doleciał, przyciągał tłumy. Teraz zauważyłeś że ma raczej cztery x siedem na długość, widać zabierze wiele osób. Sophie podeszła do ciebie z Seel patrząc w chmury. Zobaczyłeś, że na ławce w cieniu centrum pokemon siedział trener łudząco podobny do ciebie ze Skorupim. Na jego małym palcu wisiał przywiązany numerek... prawie taki jak twego przeciwnika. O jeden więcej w ostatniej liczbie.
-Może padać...-Powiedziała Sophie patrząc na coraz ciemniejsze chmury w górze. Patrzyła jeszcze na balon gdy lekki śnieżek sypnął z nieba.
-Chodź już na salę. Patrzyłam na ten plan, robaki walczą na piątym piętrze.-Powiedziała wskazując duży budynek. W kolejce ludzie skończyli się zapisywać równo z licznikiem. Sophie i Seel z pewnością będą kibicować. Gligar może siedzieć tam z nimi, na widowni. Masz silnego pokemona, bardzo silnego Scythera jaki rozwali większość przeciwników. No jeśli nie będzie to może Pinsir czy silny Ariados na co szansa jest znikoma. Nawet jak omiata się tłum wzrokiem widać głównie Gastly, Misdreavusy, Snovery, Chubcho, Spinaraki, Lebydy, Kakuny, Metapody, nieliczne Butterfly, Beedrill czy Beautifly. No z trzy Shuckle, do dziesięciu Yannny'ch. Widać też przynajmniej na razie jednego Duscull'a znanego ci wampira. Ogółem widać jeszcze jakąś drobnicę, jednak nie będzie kłopotów. Widać jednego Scythera, ale szansę że będziesz z nim walczył to mniej niż zero. Nagle usłyszałeś swoje dane i musicie walczyć jako pierwsi[dobra, doszedliście już tam]. Twoim przeciwnik jest typowy Bug Maniak z Shiny Dustox. Zapowiada się ciężka walka na kamiennej arenie.

Johnny - 2012-10-30 21:38:32

[A jest jakiś limit ataków do użycia na pokemona w poście? Użyje dwóch ataków bo nie jestem pewien. Tylko odpisz tu w końcu ile tych ataków mogę użyć.]

Z tego co zauważyłem to mimo małego poziomu mojego Scyther'a to mieliśmy duże szanse przeciwko reszcie pokemonów robaków. z początku byłem zafascynowany pokemonami motylami spośród robaków jednak po chwili się otrząsnąłem i mogłem wydać ataki Scyther'owi.
- Jej, Shiny Dustox. My sobie damy rade. Scyther oczywiście ty walczysz. Na początek użyj Leer, a następnie zaatakuj Dustox Quick Attack. - wydałem komendy pokemonowi.
Kiedy Scyther wiedział już co miał wykonać to mogłem stać spokojnie i czekać a przebieg zdarzeń. Wielce zdziwiło mnie ponowne spotkanie tego chłopaka, tego który wyglądał tak samo jak ja i tego który był trenerem tego słodkiego Skorupi'ego. Zastanawiałem się czy on także będzie startował w tych małych zawodach. Domyślałem się że nasz "wampirek" z Centrum Pokemon może zajść daleko, ale miałem nadzieje ze typy lód, duch i robak nie będą musiały walczyć ze sobą i wystarczy tylko walka między tymi samymi typami. Czułem przypływ adrenaliny. w końcu byłą to moja pierwsza taka prawdziwa walka. Gdyby tylko dziadek mógł ją widzieć, albo ...  albo Mike ... jeśli miałem zrealizować cel i odciągnąć go od zła musiałem toczyć dużo walk i oczywiście brać z nich jak najwięcej przykładów i doświadczenia.

Averry - 2012-10-31 18:52:24

[[cztery]

Na tablicy wyświetliły się zdjęcia z Imionami. Par było ponad czterdzieści, szczerze mówiąc to widząc twój kawałek z napisem grupy A [bo podzielono to na pięć grup] widać było już że jeśli wygrasz walczysz z Mothimem albo Dwebble. Potem może z Kakuną bo widząc dwie następne walki to Kakuna[jaka może nabije do Beedrill] vs. Burmy i Caterpie vs. Wurmple. Wracając do walki, Scyther z błyskiem w oku wleciał w powietrze, użył Leer i zaczął Spikować. Dustox, jakby pokemon który nic nie wiedział o ostatniej chwili stworzył Protect. Scyther słabo wyhamował i zahaczył Skrzydłem o obronną kulę jaka go otaczała. Pokemon otwierał usta i strzelił Poison String które o dziwo przeleciało przez znikającą już barierę i ruszyły w Scythera. Ten, dzięki użyciu wcześniej Leer jaki osłabił obronę przy odbiciu metalowowymi szpadami[tak to nazywam] jako że jedno uderzyło w przeciwnika zadało mu trochę więcej obrażeń.


Normal Scyther: 88%
vS
Shiny Dustox96%

Johnny - 2012-10-31 20:29:20

Widząc tablice doszedłem do wniosku ze jeśli wygram tą i kolejną walkę to mamy bardzo duże szanse i będzie z górki. mianowicie doszedłem do tego po tym że Dustox i pokemon z którym zmierzę się następnie poza moim Scyther'em są najlepsze w naszej grupie. Bo jakie szanse ma taki Caterpie, Wurmple czy nawet Kakuna w starciu ze Scyther'em.
- Dobra Scyther teraz bierzemy się do tego na poważnie. Teraz z daleka użyj na Dustox dwa razy Leer. Po wykonaniu tych ruchów użyj Vacuum Wave, aby zadać mu obrażenia i przyciągnąć do siebie, a na sam koniec potraktuj go Quick Attack. - powiedziałem.
Wierzyłem ze mój plan wypali. Bo po pierwsze chciałem jeszcze bardziej osłabić obronę przeciwnika, potem zadać mu obrażenia i przyciągnąć bliżej. Miałem nadzieje ze wtedy nie zdąży użyć Protect i Scyther zaszkodzi mu Quick Attack. Tak czy inaczej musieliśmy wygrać te bilety bo nie chciałem stać się "tostem".

Averry - 2012-11-02 15:51:37

Dustox posłuchał poleceń trenera i dobrze wiedział co Robić. Widać że był młody, używając String Short trochę osłabił prędkość przeciwnika i szybko jednak dostał Leer bo nie zdążył uniknąć. Vacuum Vave lekko trafiło jego skrzydło i jednak uniknął. Podleciał może o dwa metry w stronę Scythera puki nim uwolnił się. Potem Poison String używając go trzy razy wiele trafiło w Scythera i też może kilkanaście odbiło się i poleciało w przeciwną stronę i może z kilka pocisków trafiło w Dustox'a. Niestety, Scyther otruł się przez połknięcie jednego albo dwóch pocisków przez pomyłkę. Większość rzeczy pokazywało nieznaczną przewagę przeciwnika. Nagle usłyszałeś coś jak stoper, jednak to była informacja z tablicy na jakiej pojawiły się walki na ducha i lód. Wampir wygrał już walkę z Banette swoim Liwick'em. Teraz walczy z Gollet'em. W lodzie startował ten podobny do ciebie. Walczył Snover'em z innym Snover'em.

Normal Scyther: 68%
Prędkość -
Trucizna -
vS
Shiny Dustox: 74%
Obrona ---



Info. Ten znak ,,-'' oznacza moc. Dustox ma trzy bo przy ostatnim odpisie nie dałem kreseczki.

Johnny - 2012-11-02 16:06:49

[Nie rozumiem. Wiec jeśli byłby + to miałby większą moc? Więc chodzi o to ze on ma obronę osłabioną 3 krotnie, a mój Scyther jest zatruty i ma zmniejszoną prędkość?]

Mój plan poniekąd poszedł pomyślnie. Mój przeciwnik miał dość dobrze osłabioną obronę, jednak mój Scyther był zatruty i to było najgorsze. Zmniejszona prędkość niebyła zbyt dużym problemem.
- Dobrze Scyther teraz użyj Vacuum Wave, zaraz po tym użyj Leer. Jeśli z pierwszego Vacuum Wave ci się znów wywinie to użyj drugiego Vacuum Wave i ostatecznie Quick Attack. Ale jeżeli uda ci siego za pierwszym razem blisko siebie przyciągnąć i zadać obrażenia to atakuj go dwa razy Quick Attack. - wydałem pokemonowi kolejne polecenia.
Miałem nadzieje że tym razem mój plan i wszystkie ataki doskonale wyjdą i wszystko pójdzie gładko. Skoro mój pokemon był otruty przez atak przeciwnika musiałem się sprężać zanim siły całkiem opuszczą mojego pokemona.

Averry - 2012-11-02 19:23:11

[Tak, + daje większą moc jak po np. Bulk Up masz plus. Jak masz dwa -- i + to znika jeden minus i masz tylko -. Ale jak byś się pytał o otumanienie to jaki przeciwnik ma poziom tyle jest procent szans że nie wykona ataku. Ma 55 lvl. to ma 55 procent że sam się zrani a nie przeciwnika]

Pokemon był mimo wszystkiego szybki. Scyther o poziomie niemal dwa razy mniejszy niż przeciwnika był szybszy od niego. Dustox wydawał się lekko nieświadomy, słuchał trenera i jednak gra lekko na swój styl. Użył Protect, sama moc jednak lekko ją przyciągnęła gdy była w kuli o około trzy metry w górę. Fala skończyła się wraz z ochroną. Scyther jednak lekko poczuł moc trucizny. W myślach miałeś już wizję rozzłoszczonej Sophie z kłami jak wampir, tasakiem z jakiego kapała krew i ganiała cię po płonącym lesie z tym podgrzewaczem w drugiej ręce.  Jednak w końcu udało się przyciągnąć pokemona do Scythera i zaatakował wręcz z furią. Dustox, ponieważ był Shiny o dziwo podczas dziwnej awarii światła na sali było lekko widać jego skrzydła. Nie widziałeś Scythera, jednak Dustox spadał i spadał aż dotarło do ciebie że on pcha w dół Scyther'a. Gdy znów pojawiło się światło Scyther leżał już nieprzytomny mający tylko 5% procent hp. Na dodatek trucizna i już zeszło do zera. Dustox jaki miał co prawda tylko 37% i tak był dumny. Podleciał do trenera jaki szybko dał mu Potion i wycofał. Zdjęcie twojego pokemona z twoim imieniem zgasło na tablicy, trener Rome przechodzi dalej. Rozległy się oklaski. Co prawda dźwięk słów osoby jaka komentowała to prawie do ciebie nie dochodziły, Sophie rodem z piekła miała już tasak nad twoją głową. Gligar, pokemon jaki do ciebie przyleciał wyglądał jeszcze gorzej niż twój nastój.

Johnny - 2012-11-02 22:34:19

Nie pozostało mi nic innego jak stać w miejscu i myśleć.Sam nie potrafiłem do tego dojść. W końcu musiałem zejść z pola walki i udać się gdzieś na bok. Przecież mój przeciwnik miał bardzo osłabioną obronę. Jednak coś poszło nie tak, może byliśmy zbyt słabi lub mało doświadczeni. Nie mogłem płakać nad rozlanym mlekiem. podszedłem do Sophie i zamierzałem nie zwlekać z jej wyżyciem się na mnie.
- Dobra Sophie, przegrałem. Teraz możesz się na mnie wyżyć i oboje będziemy mieli to z głowy. Scyther przykro mi. Przegraliśmy naszą pierwszą walkę, ale od dziś będziemy trenować i w końcu staniemy się bardzo silni. - powiedziałem - Co ci się stało Gligar? Jesteś smutna że przegrałem? Nic się nie stało, rozchmurz się.
Pocieszyłem oba pokemony, mając nadzieje ze to wystarczy aby trochę się rozchmurzyły, ogłosiłem też Sophie że może się na mnie teraz wyżyć i będziemy mieli wszystko z głowy.
- no to co teraz robimy? Chyba musimy ruszyć na piechotę. - stwierdziłem.

Averry - 2012-11-03 08:32:53

-Gdy patrzyłam na tabelę zobaczyłam już że przegrasz. I tak nie było większych szans bo mam bilety. Dla twojej informacji walki duchów i lodu już się skończyły. Zaczynały się wcześniej i mimo wszystko powiedz, ile zyskałeś exp. po walce, sprawdź czy masz kilka pkt. exp. w górę. Ale i tak, jak skończy się walka robaków zaczynamy lot.- Powiedziała z widocznym brakiem gniewu i innych emocji negatywnych. No fakt, ponieważ Scyther stracił HP. nie mogłeś tego sprawdzić. Jest jeszcze około dwudziestu walk, zdążysz uleczyć własnego pokemona. Gdyby zyskał chociaż dwa pkt. miał by kolejny poziom i może atak. Sophie z zapiskami jakie zrobiła obserwując walki[mające z dwanaście stron] schowała do torebki i powoli wychodziła z sali. Nigdy jej nie zrozumiesz, ani czemu ma bilety.

Johnny - 2012-11-03 12:25:47

No cóż, już myślałem że wyruszymy dalej, a tu proszę, jakie zdziwienie. Czyli jednak będziemy mogli polecieć tym balonem. Dalej nie rozumiałem jak Sophie zdobyła te bilety, ale skoro nie chciała mnie zabić nie chciałem zawracać jej głowy. Dlatego wyciągnąłem PokeDex i zeskanowałem mojego Scyther'a, aby dowiedzieć się czy zdobył jakieś punkty exp. podczas walki. Jedno było pewne, taka porażka była dosyć frustrująca byłem przekonany ze pokonamy te poke ćmę. Miałem zamiar od dnia dzisiejszego zacząć treningi z moimi pokemonami, może to by im pomogło w późniejszych walkach.
- Dobra, jednak muszę cię zapytać Sophie. Skąd wzięłaś te bilety? - zapytałem przyjaciółkę wybiegając za nią z budynku.

Averry - 2012-11-03 13:46:30

Gdyż Scyther nie miał już HP nie mogłeś tego sprawdzić, potrzebne było uleczenie w Centrum Pokemon. Sophie, z miną wojowniczki powoli przyśpieszała kroku.
-Nieważne, ciesz się że lecisz. Mogłam cię zabrać innym sposobem, jednak wolałam tak...-Dodała na koniec, widać że jest to twarda dziewczyna. Nie mogła ich ukraść, przynajmniej nie wyglądała tak. Pogoda mówi za siebie, wiatr w stronę Eterny, wielki koszyk w którym niedługo będziesz leciał był z daleka przytulny. Chociaż nie patrząc to koszyk, to ma być koszyk. Jednak w środku ma wyłożone czymś puszystym i czerwonym. Problem zimna rozwiązywało coś na poręczy, gdy tylko to tknąłeś  poczułeś coś jakby był tam metal, mimo że była na około jakby rura z plastiku. Przeźroczysta, wypełniona z czymś czerwonym, lekko jak krew. Tylko z tymi jakimiś jakby metalowymi kulkami w środku. Z resztą, dowiesz się co to jak tam będziesz leciał. Mimo tego daje to ciepło, przynajmniej jak się tego dłużej potrzyma.

Johnny - 2012-11-03 18:56:40

- Jaki inny ... sposób? No dobra, lepiej nie będę drążył dłużej tego tematu. - powiedziałem - Dobra puki mamy trochę czasu musiałbym iść wyleczyć Scyther'a w Centrum Pokemon.
Tak jak powiedziałem miałem zamiar uczynić. Zabrałem moją Gligar i dziarsko ruszyłem w stronę budynku w którym byłem niedawno uwięziony.
- Gligar za nie długo będziemy lecieć balonem, nie zabraniam ci latać w powietrzu obok balonu, ale pod dwoma warunkami. Po pierwsze nie możesz przedziurawić balonu ani na nim siadać no chyba że na moim ramieniu. A co do drugiego to nie możesz się daleko oddalać. - powiedziałem.
Miałem zamiar szybko oddać Scyther'a siostrze Joy i wrócić do balonu.

Averry - 2012-11-04 10:52:20

Gligar nie lubiła słuchać, jednak chęć podróży w dzień które potrwa kilka godzin albo inny czas. Gligar co było jeszcze dziwniejsze wolała poczekać w pokeball'u. Może chce tam powalczyć czy coś... Centrum Pokemon było zamknięte, jednak gdy miałeś już odchodzić zobaczyłeś wielką gwiazdkę koloru żółtego. Był to Max Revive. Na szczęście było to dobre do użycia. Przypomniało ci się, że Siostra Joe była tam. Można było tam uleczyć pokemony po walkach. No chyba np. ten Dustox. Nie walczył potem z tym samym HP. Był uleczony. Los ci sprzyja, bilety mimo przegranej, Scyther, przedmioty, pokeball'e. No do tego osoby, możliwość zmiany owoców Apricionu w pokeball i możliwość podróży przez taką część regionu w krótkim czasie. Trzeba się streszczać... Jeśli nie wróci przed startem będzie kłopot, no chyba że użyjesz przedmiotu jaki łaskawie zesłał ci los. Miałeś szczęście, ale naucz się z tego korzystać bo może nie potrwać długo.

Johnny - 2012-11-04 20:29:29

Spotkało mnie niewyobrażalne szczęście i nie chciałem go nadużywać, ale jednak. Wiedziałem że mogę się spóźnić na odlot balonu ale chciałem zaryzykować. Podniosłem przedmiot i schowałem go do plecaka.
- Sophie ja jeszcze szybko wrócę na miejsce walk i poszukam siostry Joy. W razie czego spróbuj trochę opóźnić lot, a ja wrócę najszybciej jak będę mógł. - powiedziałem.
Razem z moją Gligar latająca mi nad głową i Scyther'em w Pokeball'u pobiegłem z powrotem do miejsca mojej ostatniej porażki i szukałem siostry Joy która pomogła by mi ze Scyther'em.

Averry - 2012-11-04 20:56:49

Gdy Sophie trochę się fochała ty szybko biegniesz i biegniesz. W drzwiach mijasz tego trenera wampira, miał bilet taki sam jak ma Sophie, jednak jakby wyczuwając po co tam idziesz tylko jakby zamruczał:
[b]-Już poszła do Centrum Pokemon, jak chcesz to to weź.[b]- Gligar, jakby bardziej miała czuły słuch zatrzymała cię. Co prawda niedosłyszałeś tego, ale Gligar pełna zapału łapiąc cię za ubranie i podciągając pod wampirka. O dziwo, mimo pory godziny trzynastej teraz było jak zimą. Już ciemno, bardzo ciemno. Tak jak nocą, wygląda na to że będzie kłopot z lotem, jednak o dziwo z balona idzie dziwna poświata. Zadbali o wszystko. Z drzwi na arenę wyszła grupka dwudziestu osób z biletami. Ponieważ Gligar zaczynała jakby ufać bardziej niż tobie temu trenerowi i szybko wzięła coś co przypominało lunetę, jednak tam gdzie jest szkiełko było wgłębienie na włożenie pokeball'a. Trener znikł, wypuścił Litwick'a jaki oświetlał drogę przed nim.

Johnny - 2012-11-04 21:07:12

- Dzięki. Ale co to jest? - zapytałem.
Wziąłem przedmiot od Gligar. Jej większe zaufanie dla tego mrocznego trenera sam zacząłem się trochę fochać. No nic, jam musiałem przyznać że byłem trochę zagubiony i nic tylko latałem z miejsca na miejsce, dlatego nie byłem zbyt dobry dla mojej pupilki. Miałem zamiar to zmienić. Więc ruszyłem za wampirkiem licząc na wyjaśnienie dotyczące tego przedmiotu. Chciałem sam trochę po eksperymentować i przyłożyłem Pokeball Scyther'a do przedmiotu w miejsce na Pokeball. Raczej nie mogło mu to zaszkodzić, bo nawet jeśli nie miałem zaufania do tego trenera to w głębi ducha coś mówiło mi że mimo odmiennego charakteru jest godny zaufania.
- Zaczekaj, słyszysz mnie? Może ponownie się przedstawię. Jestem Johnny, no i tak właściwie co to za przedmiot? - ponownie zapytałem.

Averry - 2012-11-05 21:05:31

Trener, właściwie jak wampir zmieniający się w nietoperza zniknął gdy tylko przekroczył drzwi. Z poświatą jaka daje od Litwick'a u trenerów duchów jakich było najwięcej prawie każdy z nich oświetlał sobie drogę Litwickiem albo latarką jaka daje takie oświetlenie. W końcu, dzięki wyleczonemu Scyther'owi udało się wam go znaleźć. Z tym wyleczonym to nie do końca. Był w pokeball'u i z niego to wypatrzył. Przez tą maszynę szybka była przeźroczysta i widziałeś jakby wskaźnik jego HP. Miał teraz sześćdziesiąt procent. Wróćmy do trenera, rozmawiał z Sophie. Ona prawie co chwile chichoczę a on dość swobodnie, chociaż małomówny odpowiadam krótko i zwięźle. Można było iść już na balon, był oświetlony i już wiedziałeś jak to zrobić. Jakby łamiąc to co jest w środku ten żel zmienia się w gorące cuś co wygląda jak łyżeczka cukru z kilkoma kropelkami wody. Scyther ma już prawie setkę, nie będzie żadnych kłopotów bo gdy to oddasz będziesz mógł wiedzieć mn. kto leci. Wampir, jakieś bliźniaczki, wy, trener o blond włosach z czarnymi końcami, pięć typowych panków, jakieś anonimowe trenerki o których nie wspominam i ten do ciebie podobny. Przychodzą jeszcze, za pięć minut ruszacie.

Johnny - 2012-11-05 21:30:49

[No a co z tym przedmiotem?]

Sam nie wiem dlaczego, ale czułem się trochę odrzucony i niepotrzebny. Sophie gadała z wampirkiem i wydawało mi się że lepiej się z nim dogaduje niż ze mną. Gligar też chyba bardziej go lubiła. Jedyna istota która mi pozostała to oczywiście Scyther. Ale sam nie byłem do końca pewien czy on chociaż troszkę mnie lubi. W końcu pierwszą wspólną walkę przegraliśmy. I kiedy już tak prawie z rozpaczy myślałem o skoku z tego balonu kiedy poleci przypomniałem sobie o moim bracie. On pewnie miał się teraz dobrze, pomijając oczywiście fakt że był ze złem Teamem G. I właśnie myśl o nim podniosła mnie na duchu. Szkoda że nie posiadałem jakiegoś kochającego walki pokemona, bo Scyther był taki osobliwy, Gligar taka wesoła. Postanowiłem zaraz po przylocie na miejsce stoczyć jakąś walkę. Podszedłem do tego trenera przypominającego mnie.
- Hej, cześć. Wtedy jakoś nie mieliśmy okazji się poznać. Jestem Johnny. No i mam pewną ofertę. moje pokemony są jeszcze słabe i potrzebują trochę wzmocnienia. Mozę stoczymy walkę po przylocie na miejsce?! - zapytałem.
W tym czasie też wypuściwszy już trochę zdrowego Scyther'a i zeskanowałem go.

Averry - 2012-11-06 15:19:38

[ja bym oddal, z  balonu chyba nie ucieknie.... No może że zmieni się w Zubat'a i poleeeci.]

-Arry, chętnie bym zawalczył. W końcu fajnie by było. Ale dla jasności to tylko jeden na jednego.- I tak masz dwa pokemony, sam nie mógłbyś grać trzy na trzy ani tym bardziej sześć na sześć. Scyther zyskał exp do 5.2. No i oczywiście co za tym idzie zyskał atak jeśli po 5 lvl. jakiś jest. Nie ma kłopotu na teraz by namówić pokemona by zapomniał jakiś atak który bardzo lubi albo wygrał jakąś walkę dla ciebie. Z resztą, na pewno więcej Exp spowoduje że pokemony szybko będą chciały coraz lepsze i lepsze ataki. Balon już ruszał, prawie każdy pokemon wolał lecieć na około balonu. Tak samo i twoje pokemony. Fajnie to wyglądało. Stałeś w lewym rogu z tyłu balonu i widziałeś to najlepiej. Widać tam wszelkie typy rodzaju latających pokemonów robaków. Twój Scyther i tak się wyróżniał... Leciał blisko Skarmorego którego widocznie znał. Do tego przy nich, chociaż może i trochę niżej leciało kilka Magnemite i jeden Magneton. Reszta jak pisałem, Butterfly, Beedrill, Starly, Dustox, Beautifly i Pidgey'e i Spearow'y. Do tego rzadsze Pidgeotto, Swablu, Woobat'y i Zubat'y. Dwa Misdreaveus'y i inne[łącznie z twoją Gligar] nad balonem albo pod nim. Prawie nie zapomniałeś o tym urządzeniu, miałeś je w ręce jednak na chwile wręcz wciągało cię ten widok. Do wszystkiego doprowadził cię jeden z Misdreaveusów  o mało nie przeleciał ci przez głowę. Okazało się jest on pokemon wampira. Wraz z Zubatem, Duskulem, Pawniardem i Gastly'm  nie był przy trenerze. Dawał im jeść, ale nadal gadał z Sophie o... kwiatach O.o

Johnny - 2012-11-06 17:57:00

[Ja zawsze sprawdzam pokemona i jego ataki na Serebii.net. Według różnych serii Scyher różnie zdobywa ataki. W sensie na danym lvl'u. Zobacz http://www.serebii.net/pokedex-bw/123.shtml Co temu wampirowi? To jego? W końcu Gligar to znalazła. A poza tym powiedział że jeśli chce to mogę to wziąść.]

- Dobrze Arry, więc po przylocie na miejsce możemy stoczyć walkę jeden na jednego. - zgodziłem się.
Zastanawiałem się skąd mój Scher zna tego Skarmory'ego. Może znali się przed złapanie, a może kiedyś walczyli przeciwko sobie. Mogłem znów tak dumać nad tą sprawą bez końca. W końcu nie miałem zbyt dużo do roboty. Sophie i wampir gadali razem, z Arry'm też nie miałem o czym do pogadania. No a co do reszty ludzi znajdujących siew balonie to nikogo nie znałem. Jedyna pożyteczna rzecz jaką mogłem tera zrobić to zastanawianie się nad przyszła walką. Mój Scyther już walczył w prawdziwej walce. Chciałem teraz aby to Gligar się wykazała i zdobyła trochę exp'a. Znała ona tylko wa ataki wiec żadnej poważnej strategii nie było jak wymyślić. Nie wiedziałem sam czy oddać ten przedmiot wampirowi, jednak teraz był zajęty rozmową z Sophie i nie chciałem im przeszkadzać. Stałem w swoim miejscu z tyłu balonu i rozglądając się w okół słuchałem o czym rozmawiają inni.

Averry - 2012-11-06 20:44:21

[Pisałem ci wcześniej, że na każdym forum u mnie bierzemy ataki z akt. serii gier. Wiem, BW i WB dwa mają inne, ale bierzemy z BW na teraz x.x Z resztą, piszę co ja bym zrobił x.x Wykańczasz mnie głupia minka x/_x]

Fakt, nie wiadomo ile to potrwa. Może godzinę, kilka albo kilkanaście. Można było tylko stać i ściskać tą ogrzewającą jakby rurę.
-Skarlet do mnie.-Powiedział po chwili milczenia Arry gdy nasłuchałeś się o sposobie najlepszej gry w kółko i krzyżyk, jakie są najsłabsze punkty kamiennych typów i ile to żeśmy się nie widzieli, czego nie chciało ci się słuchać przez dwie typowe nastolatki na który można szczerze tylko wzdychać i mówić jak babcia słowa: TA DZISIEJSZA MŁODZIEŻ. Ile tych głupot to człek nie wie... W końcu jednak uwagę przykuła Skarlet, Starly z listem u nóżki. Trochę jak gołąb pocztowy, jednak po kilku minutach czytania długiego listu w kopercie lekko się zaczerwienił. Wyjął z kieszeni długopis i napisał na końcu listu kilka słów oddając list w kopercie pokemonowi.
-Do Mary, dasz radę?-Powiedział wręczając małemu pokemonowi trochę karmy jaki skinął tylko główką i nagle usłyszałeś odgłos pękania balonu i jakby instynktownie spojrzałeś na Scythera jaki gapił się na górę balonu. Może Gligar, nie... nie jest głupia. Może by to zrobiła jakby chciała komuś dopiec, ale nie tobie. Powoli traciliście powietrze.
-Spokojnie, złapcie się poręczy.-Powiedział człowiek jaki był organizatorem. Dopiero teraz zauważyłeś w środku balona coś jak uchwyty, jeśli się włoży tam rękę i pociągnie nie będzie łatwo spaść. To jakbyś przywiązał sobie rękę, tylko to była guma mieszana ze sznurem. Widziałeś Gligar, miała kawałek balonu na ogonie, ale tak jak każdy pokemon w powietrzu miał to na coś nadziane. Wyglądało jakby od środka to wybuchło. Była dziura jaka rozwaliła się w wiele małych kawałeczków i wleciało na pokemony...

Johnny - 2012-11-06 21:19:06

- Gigar, Scyther, bądźcie ostrożni i trzymajcie się blisko! - zawołałem do dwójki moich pokemonów.
To byłą bardzo dziwne, może nawet trochę straszne. Przecież to miał być niewinny i miły lot balonem, a tu powoli zapowiadał się wypadek, może nie katastrofa, ale jednak coś niezbyt miłego. Zrobiłem to co kazał nam zrobić organizator, chwyciłem się. Liczyłem ze nic nam się nie stanie. Szybko przeczesałem wzrokiem ludzi w balonie sprawdzając gdzie jest Sophie, wampir i Ary, chciałem sprawdzić czy i oni zrobili to co kazał organizator i czy nie panikują. Tak jak krzyczałem do pokemonów chciałem aby uważały, ale też żeby trzymały się blisko mnie. Nie tylko dlatego że się o nie martwiłem, choć to był główny powód, ale też i dlatego że gdybym wypadł z balonu mógłbym liczyć ze mój Scyther mnie złapie. Sądziłem ze mógłby on mnie utrzymać w powietrzu, ale w najgorszym razie oboje mogliby mnie chociaż przytrzymać i spokojniej sprowadzić na ziemie.

Averry - 2012-11-07 18:07:12

Po chwili znowu jednak zabraliście prędkości, byliście co prawda w połowie drogi do do miasta, pod lasem jaki wydawał się groźny. W jedną chwile w jakiej na twoje oczy wpadł kawałek balonu usłyszałeś krzyk i zobaczyłeś jak balon mocno się przychyla o wszyscy prócz ciebie wypadli z tego balonu a ty, co prawda z ręką w tym, ale dzięki pokemonom jakie były przy tobie balon znowu się wyprostował. Było to dziwne, każdy pokemon znikł gdy ludzie wypadali. Może polecieli by uratować swoje pokemony, jednak od góry balon się pali. To co podgrzewało w nim powietrze zapaliło liny. Jesteś niebezpiecznie blisko zginięcia przez wypadek balonem. No jednak, gdy tylko wyczul to Scyther a guma wleciała ci w usta przecinał ten metalo-plastik... Było to łatwe, jednak gdy akurat lina się przerwała  ty spadałeś z koszykiem, niebezpiecznie blisko drzew to Scyther'a spotkał niezły wypadek, wpadliście w stado czegoś, jakijś pokemonów zielonych i małych. Było to dziwne, bardzo dziwne... Gligar jaka niezbyt lubiła takie towarzystwo chwyciła koszyk gdy wszystkie leciały na Sythera. Po chwili mocny atak powalił je, ale to nie był ani Scyther czy też Gligar. Coś bardziej na typ psychiki, ale to pomogło. Przez pokemony wylądowałeś na polanie... Oba zdyszane, widocznie nie dotarło do ciebie że przelecieliście jeszcze kilometr. To dziwne, jednak chyba i tak ciesz się że żyjesz. No, oczywiście puki znajdziecie resztę i w tym Sophie to będzie lepiej. Gligar rzuciła ci się do szyi by okazać szczęście. Scyther wpatrywał się w mrok, w końcu wiedziałeś czemu. Z ciemności pojawiły się trzy Poochyen'u szczerzące kły.

Johnny - 2012-11-07 18:42:23

Ja oczywiście też przytuliłem Glgiar uradowany tym że żyje. Jednak widok trzech Poochyen zmniejszyły moje szczęście i to znacznie. Było pewne ze zaraz nas zaatakują, bo inaczej czemu by tak na nas szczerzyły kły. Może to my je trochę sprowokowaliśmy, ale teraz to nie było aż tak ważne. Miałem tylko nadzieje ze ich przyjaciele i ewolucje nie wpadną na nas zaraz zza jakiegoś krzaka.
- Bardzo wam dziękuje. - powiedziałem do Scyther'a i Gligar. - Dobrze, jeśli nas zaatakuję to Scyther ty użyj Vacuum Wave, potem Focus energy i na koniec Quic Attack. No a ty Gligar kiedy Scyther skończy i odleci na bezpieczną odległość zaatakuje je Poison Sting, potem Sand-Attack i na koniec jeszcze raz Poison Sting. Tylko pamiętaj nie możesz trafić ani w siebie an w Scyther'a.
Udało mi się wyjść cało z jednych tarapatów i od razu wpadam w następne kłopoty. Zacząłem się też rozglądać w okół naszej obecnej pozycji szukając innych lub jakiegoś śladu. Widziałem ze wypadli zanim balon całkiem się rozleciał więc musiałbym iść nie w kierunku miasta które było naszym celem otu, ale w odwrotnym kierunku.

Averry - 2012-11-08 11:01:32

[Z pośkami chodzi o to, że to razem połączone HP. Jak zejdzie do trzystu padł jeden, dwustu dwa, stówki jedna zostanie i jak zero wszystkie]
Podsumowanie to nie ma pełni, przeciwnik jest młody i niezbyt doświadczony. Max lvl. 5, ale może przez przypadek znać TM. Mocny pokemon to raczej nie jest... No na teraz, chociaż i tak nawet jak spotkasz silniejszą ewolucję to twój pokemon może spowoduje że przelecicie gdzieś. W końcu Gligar i Scyther mogą cię podnieść, ale w końcu wracamy do walki. Gligar i Scyther mimo twoich komend zaatakowali razem. Vacuum Vave spowodowało że Poochyen'a prawie padła. Był to super efekt, jednak ponieważ atakował każdego pokemona jednym atakiem a Gligar nie strzeliła w niego to jakoś wytrwał. Dwie Poochy'eny tylko są rozwścieczone i lekko poturbowane, trzecia natomiast jaka dostała piaskiem ledwo trzymała się przy życiu. Trzeba uważać, ale może w końcu jeśli uciekną do stada jeśli takie jest macie kłopot. Na dodatek exp, chociaż jednak twoje pokemony też dostały. Gligar pchnięta z ogromną mocą przez trzy pyski w Scyther'a jaki dostał ciężarem Gligar. Jedno jest pewne, mimo słabości to jakoś się uda. Nie jest łatwo wygrać z trójką pokemonów jakie tylko atakują. Na dodatek pojawiła się czwarta Poochy'ena.

Normal Scyther  83%
Normal Gligar 86%
vs
Poochyen'y: 339%

Johnny - 2012-11-08 17:49:37

[Ok, leniwcu. ;) ]

- Gligar zacznij od Sand-Attack, potem Poison Sting. Następnie ty Scyther Leer, potem ponownie Leer,  na koniec Vacuum Wave i Quick Attack, a ty Gligar dokończ dzieła Posion Sting i Sand-Attack. - powiedziałem.
Miałem nadzieje że tym razem pokemon będą atakowały w wyznaczonej kolejności. Bardzo zmartwiła mnie ta czwarta Poochyen'a. Miały one przewagę dwóch pokemonów, ale ja wierzyłem ze moje pokemony działając razem dadzą im nauczkę. No cóż, jedynym pocieszeniem było to że jedna jest u kresu wytrzymałości, liczyłem także że reszta uczestników lotu radzi sobie lepiej ode mnie.

Averry - 2012-11-08 18:58:32

Pokemon'y radziły sobie świetnie, jednak po chwili padł jeden a pojawił się nowy osobnik. Nie , jednak doszły dwa .To trudna walka,  bardzo trudna... Co prawda kilka z nich też jest słabych, ale trudno to zrobić.... Jak będzie ich więcej, to albo więcej lvl. albo przegrana. Jeśli byś przegrał to mogą rozszarpać cię na strzępy, jeśli wygrasz to około kilku lvl. No tak, jedyne co by się przydało to trzeci pokemon. No i zapomniałem, każdy pokemon twój zyskał 3 exp. Teraz sam widzisz, to słabe lvl. Nie trudno będzie z nimi wygrać jak ich ciągle nie przybywa. Uważaj na to, by przypadkiem nie potraktowały cię jako pokemona. Co prawda ciesz się że to nie jest ic ewolucja czy coś, ale może. Na dodatek rozzłoszczone rzuciły się na Gligar jaka niestety nie miała szans. Cała piątka Tackle poprzedzona osłabiającymi atakami powaliła ją na ziemie i pokonała.  Scyther, mógłby cię zabrać z tego miejsca i nie ucierpiał... Jego wszystko omijało, był silny ale też nie pokona armii złośliwych Pooochyen
Normal Scyther: 83%
vs.
Normal Poochyen'y: 536%

Johnny - 2012-11-08 20:20:09

Oczywiście cofnąłem Gligar do jej Pokeball'a licząc że po jakimś czasie odzyska trochę życia i będzie mogła wrócić do walki. To było dosyć nie miłe, ale nie chciałem zużywać Max Revive na nią. Miałem nadzieje że Scyther pokona wszystkie pokemony, a w razie jego przegranej tego przedmiotu użyłbym na nim.
- Scyther weź mnie w górę i postaw mnie na jakimś średniowysokim drzewie. Potem użyj przeciwko nim Leer, potem Focus Energy i zaatakuj Quick Attack najsłabszą Poochyenę nim. Na koniec zaatakuj ich Vacuum Wave, potem podleć wysoko do góry i wróć do mnie. Ale bądź bardzo ostrożny i rób uniki. - powiedziałem.
Kiedy tylko Scyther postawił mnie na drzewie zacząłem rozglądać się ponownie za innymi uczestnikami lotu.

Averry - 2012-11-08 21:01:19

Oj teraz masz syzyfowe Prace. Pokemony znowu przybyły w większej grupie.Jednak Scyther pokonał najsłabszą Quick Attack i zyskał 6 exp gdy nagle dostał mocno. Został ugryziony w szyję i padł. Nie mogłeś zaatakować ani uciekać ponieważ obronił ciebie przed jednym zanim poleciał z tobą w górę. Kłopoty, jesteś sam w lesie, blisko drzew na jakie nie zdążysz się wspinać. Okrążyły cię cię zasłaniając Scyther'a, zero  szans by dotknął go Max Revive. Kłopoty, można użyć tego na Gligar ale raczej nie ma szans. Pokemony te są oczywiście bardzo szybkie i jest ich z dziesięć. Gigantyczne kłopoty, ale jednak jest szansa. Może ludzie cię odnajdą, chociaż minęło max. pół godziny. Pokemony mają mały lvl, jednak ty nie masz takich mocy jak pokemony i trudno będzie uciec. Pokemony były bliżej i gdy już myślałeś że chciały odwrotu chyba największa skoczyła ci prosto do szyi, ledwo uniknąłeś pokemona a już pozostałe ruszyły na twoje plecy i przez zachwianie się miałeś wypadek. Co prawda to dziwne, tak jakby w ich pazurach było coś usypiającego straciłeś świadomość z bólem w plecach i nogach. Niestety, albo może i na szczęście że nie straciłeś życie obudziłeś się w jakiejś jaskini przy ognisku cały obolały z bandażami na sobie. Jest tutaj ktoś jeszcze, jednak trudno się skupić gdy bolą cię oczy, musiałeś długo spać i od razu patrzyłeś w ogień musiały zapiec.

Johnny - 2012-11-08 21:43:51

Kiedy już wydawało mi się że mamy jakieś szanse te potworne Poochyen'y wykończyły nie tylko Scyther'a, ale nawet i mnie. Kiedy tylko się ocknąłem chciałem wstać i rozejrzeć się gdzie jestem. Jednak nie miałem aż tyle siły, dlatego przeleżałem jeszcze 5 minut w bez ruchu zbierając siły. i kiedy wydawało mi się że dłużej czekać nie mogę otworzyłem oczy żeby sprawdzić kim jest ta osoba która siedzi przy ogniu. Starałem się też podnieść i sprawdzić czy mam swoje Pokeball'e i gdzie jest Scyther.
- Gdzie ja jestem? Ki ... kim ty jesteś? - zapytałem osoby.
Nie miałem większych oporów z wypytaniem tej osoby. W końcu gdyby groziło mi z jej strony niebezpieczeństwo to już bym był chyba nieżywy czy coś.

Averry - 2012-11-09 18:22:43

-Człowiek chce ci pomóc, naraża skórę a i tak nie poznajesz?-Powiedziała osoba, teraz już wiedziałeś... Mike, twój brat jest tutaj. Przez chwilę mętlik w głowie i dziwne uczucie zawodu.
-Jak się domyślam wypadek w powietrzu, tylko jak w cholerę załatwiłeś ten balon?-Dodał po chwili milczenia wycedzając przez zęby z uśmieszkiem na ustach... Tak szczerze to masz całkowite zaskoczenie. Uganiałeś się za nim by namówić go żeby zrezygnował z tego zespołu i wrócił na tą dobrą drogę. Szkoda, przynajmniej teraz tak się stało. Rola się odwróciła, teraz on uratował cię, co prawda w kwestii fizycznej a ty masz szansę na psychiczną. Można by iść nadal spać, ale chyba i tak nic nie wskórasz. Masz pokiereszowane plecy i tył nóg z tego co czujesz. Ból głowy, wzbiera Cię na wymioty i masz wielki kłopot. Posiadasz przy sobie plecak, pokeball'e i chyba nic tam nie zostało, no chyba że twoje dobre samopoczucie.
-Tak szczerze, to widzę że szybko ruszyłeś w drogę. Mając dwa dni na to by przejść statystycznie tyle co normalny trener w pięć. No, ale mógłbyś trochę poćwiczyć pokemony, no chyba że będą jak ty...-Mówił tak i mówił, swoim zwykłym głosem puki nie doszedł do ostatniego słowa. Te wycedził przez zęby, z większym lodem. Tak czy siak, jego słowa mimo ogniska są tak samo ciepłe jak lód włożony do majtek na Alasce.

Johnny - 2012-11-09 18:44:04

- Tak bo nic mi nie jest i oczywiście od razu wiedziałem kto mnie uratował. No i właściwie co ty tu u diabła robisz? Myślałem że jesteś w tym Team'ie G, nie mam racji? -[b] zapytałem.
Nie mogłem uwierzyć moim własnym, obolałym oczom. To był mój brat! I na dodatek uratował mnie od tych Poochyen.
-[b] No może masz racje, dzięki za pomoc.
- stwierdziłem. - Zaraz, zaraz ... co to znaczy "no chyba że będą jak ty..."? Coś ci nie pasuje braciszku? Mam dwa pokemony, jednak nie miałem zbytnich szans na trenowanie z nimi bo nie spotykałem zbyt często pokemonów po drodze. No i powtórzę, co ty tu robisz?
Dalej miałem ten przedmiot który chyba był wampira, dlatego szybko przyciągnąłem plecak do siebie i mimo bólu sprawdziłem jak się maja Gligar i Scyther. Po tym szybko położyłem się aby nie pogarszać mojego stanu.

Averry - 2012-11-09 20:21:43

Pokemony się leczą, jednak widać że lekko wkurzyłeś brata.
-Jak zwykle, nawet minuty nie wytrzymasz bez dociekania. Człowiek ratuje ci tyłek przed armią wściekłych Pooochyen, bierze pokemony i leczy przez te zasrane dwa dni. Wydaje się będziesz jak zwykle plótł głupstwa aż nie dojdzie do tego że zaczniesz mi tak mówić. Sam mam trzy pokemony, może nie wysoki lvl, ale i tak wiedz jedno. Jestem na jednej stronie, nie przekonał byś mnie. A i jeszcze moje słowa, każdy szkolony powoli, jakby kasowany charakter, duszę bo każdy ma być taki sam. Na dodatek od początku ci pomagam, tylko że mnie nie widzisz. Na dodatek jak chcesz, zaraz zaczniesz gadasz coś na styl bym był na innej stronie. Może zawsze zło dla ciebie oznacza coś gorszego, to może pomyśl z mojej strony. Będąc tu może na coś czekam...-Dopiero teraz coś zobaczyłeś, miał na sobie uniform. Nie wiem, czy przypadkiem nie zaczął gadać jak wariat. Miał taki styl, jednak to dziwne. Gada tak samo jak wcześniej. Teraz ostatnia opcja, chociaż sam uniform denerwuje jest na serio ciężko tu z nim być. Ale zaraz, czeka? Czyżby niedługo z tego miejsca odszedł. Usłyszałeś znajomy pik, naładowało się.

Johnny - 2012-11-09 20:42:30

[Co się naładowało?]

- A co mam robić siedzieć cicho i odpoczywać? Tak dawno cię nie widziałem, może i nigdy nie uda mi się ciebie przekonać, ale nie byłbym sobą gdybym nie próbował. Już kiedy wyruszałem z Sophie z miasta wydawało mi się że Cię widziałem. Jestem Ci bardzo wdzięczny, ale nie potrafię tak leżeć bezczynnie. Skoro tka sądzisz to nie będę Cię teraz próbował przekonywać, nie rozumiem Cię, ale dam ci tym razem spokój. Ale zaraz. Chwila moment, leżałem tak dwa dni?! Boże ... dwa dni, ciekawe co z resztą. No to na co czekasz? Może mnie oświecisz? - zapytałem. - No a tak z innej beczki braciszku to miło cię znów widzieć.  No a długo tak będę musiał jeszcze leżeć?
Dalej nie rozumiałem postępowania i zachowania mojego brata. Nie byłem pewien o co chodziło mu z tą kasacją charakteru i duszy. czyżby Team G chciał sobie zrobić z nich podwładne zombie? Liczyłem że brat choć trochę mnie oświeci.

Averry - 2012-11-10 12:08:55

Brat wiedział jak to będzie, przynajmniej wyczuwał kiedy przestać gadać. Pokemony też spały, mimo całego zdrowia może są dość zmęczone. Były dwa dni jakie zmarnowałeś.
-Tak, dwa dni... Leżeć? Ja tam nie wiem ule się będziesz leczył, byle do jutra masz chociaż chodzić, w innym wypadku zapomnij o tym że uda ci się jakoś doścignąć tą twoją Sophie. Ma tutaj dojść, chociaż z moich obliczeń wychodzi na to że grubo po zmroku czeka dotrze na teren Poochyen. Jak pamiętasz, atakują na zmianę. Są jak nieśmiertelni, ciągle jest ich więcej mimo że wybijasz kolejne. Dla twojej informacji to jest ich tam grupo ponad pół tysiąca. I nie wczepiaj nosa w nie swoje sprawy. Inaczej kiedy indziej mnie spotkasz raczej nie będziesz miał tyle szczęścia.-Powiedział wyjmując pokeball. Krwisto czerwony, jednak nie tak jak inne. Ten jest trochę jak róż. Albo też woskowany. Tak to jest jak ma się pieniądze. No nie wiadome czy prawdziwe, ale może. Wiesz co, tyle jest pytań na które może zyskasz odpowiedź. Jednak najgorsze to Sophie, szukając ciebie może mieć kłopoty....
-Dobra, idę... Będę niedługo, tylko uważaj.-Powiedział oddalając się. Teraz tylko zdałeś sobie sprawę gdzie jesteś. Niby piasek na dole, jednak czujesz wiatr. Ognisko jest słabe, jednak daje ciepło. To coś jak urwisko skalne czy coś na ten styl... Ciekawe tylko gdzie jesteś. Może blisko tego lasu, a może też bardzo blisko jakiegoś miasta.

Johnny - 2012-11-10 15:26:46

Nie byłem niczego pewien. Byłem bardzo wdzięczny bratu, ale to nie zmieniało faktu ze dalej nie podzielałem jego przekonań. Chciałem aby moje pokemony dobrze wypoczęły, ale jeśli chciałem aby Sophie i reszta przeżyli bo nawet to że było ich więcej niż ja sam, to nie dali by sobie rady z tyloma pokemonami. Dlatego wypuściłem Gligar i Scyther'a. Gligar kazałem wylecieć z jaskini i rozejrzeć się po otoczeniu. Mniej więcej gdzie jest las i miasto. I jak daleko jesteśmy od tego miejsca gdzie są Poochyen'y oraz czy widzi kogoś. A Scyther'a poprosiłem, aby pomógł mi poćwiczyć chodzenie. Skoro miałem już jutro chodzić to wolałem aby ktoś mnie ubezpieczał przed upadkiem.

Averry - 2012-11-10 16:20:03

Gligar poleciała w powietrze i szybko straciłeś ją z oczu. Scyther, chociaż pokonał kilka Poochyen to lekko zależało mi by znowu z nimi walczyć. Najgorsze co zrobić trzeba to tylko usiąść, jednak zanim mogło ci się to udać wleciała Gligar i zaczęła w histerii gadać po pokemonowemu że aż Scyther nie wiedział co zrobić. Okazało się że byliście w tym lesie gdzie zaatakowały was Poochyeny. Osadził się tutaj twój braciszek oczywiście przelotnie, widać że słabe zabezpieczenie i tak puści. Gorzej co chciał zrobić, jakoś widać że tym swoim gadaniem namieszał ci w głowie. O jakiej duszy, chyba nie chciał mieć zombie. Mówił to do ciebie, jakby mówił to o tobie. No niby mają nowe lvl. powoli, ale jakoś zostawiają trochę osłabione ze swoim zadziornych charakterem. A i tak, chociaż jesteście braćmi to nie ma zbytniej szansy że go zrozumiesz. Wracajmy do chodzenia. Dzięki pomocy Scyther'a wstałeś, jednak zaraz traciłeś równowagę, jak to robiłeś wymachiwałeś rękami i niestety czułeś się jakbyś się rozerwał w plecach. Masz rany z tyłu, na pewno nie będziesz się kładł na plecach. Upadłeś już 6 razy przez minutę, jeśli do jutra się nie nauczysz Sophie będzie mieć kłopot.
-Glig, Gligar, Glig.Widziałam Sophie w mieście, jest noc i śpi w CP-Powiedziała znowu Gligar po dłuższym locie. Tym razem z kijem by ci się udało lepiej chodzić.

Johnny - 2012-11-10 17:15:14

- Jak to? Sophie jest w mieście? Tylko w którym? Pewnie w Twinleaf Town. W końcu w nocy kiedy się rozdzieliliśmy nie przedarliby się przez te stado. A skoro dotrze tu w nocy to ją i innych penie też napadną Poochyeny, no chyba że będzie szła sama, wtedy tylko ją. Gligar mam dla ciebie jeszcze jedno zadanie. Poleć do lasu, ale uważaj. Poszukaj innych pokemonów, nie Poochyen, zwłaszcza takich które też ich nie lubią. Może połączą z nami siły i pomogą nam je pokonać bo w nocy pewnie to będzie nas czekało. No a ty Scyther teraz leć i spruj z wysoka wypatrzeć tego stada lub ich kryjówki. Ja tu zostanę i będę dalej próbował chodzić. - powiedziałem.
Po tka długim wykładzie siadłem na chwilę aby odsapnąć i dalej ćwiczyłem chodzenie, jednak najpierw starałem się jakby raczkować i kucać a dopiero potem starałem się samodzielnie podnieść.

Averry - 2012-11-10 19:29:34

Tak raczkując i raczkując nagle poczułeś coś na swoim kolanie. Tym czymś okazał się pokeball, krwisto wywoskowany wręcz z srebrem na dole. Dobrze o nie dba, widać to jego wizytówka. O mało nie wpadł do ogniska, od razu widać że jest on z pokemonem w środku. Aż ręce drżą, ciekawe co takiego złapał... Ciekawe, bardzo ciekawe. I tak, może to pokemon zombie? Nie, raczej nie. Jakby był to zombie szybko by to brał ze sobą, jednak nie bo to był... Piplup. Spał, przez pomyłkę wypuściłeś go i mimo wypuszczenia spał sobie z łapkami pod głową. Trafił na słomę jakiej nie zauważyłeś, w końcu twoje łóżko to słoma, trzcina, puch i miękka pianka jaka to łączy. Mike ma też drugie, większe i z większą pianką. Z resztą, jak on tutaj mieszka?  I na co czeka, przynajmniej wiadomo że ciężko będzie sobie pokonać te stado. Na dodatek gdzie jesteście.... Długo lecieliście, ale przecież tą trasę pokonaliście w pół godziny. Nie było dużo Poochyen, tylko Lebyda. I tak blisko swojego łóżka dostałeś zawrotów głowy.
-Pip?-Powiedział Piplup jaki nie spał, wyglądał na serio słodko. Nie wiadomo czemu ale przysnąłeś, obudziłeś się około 6 nad ranem.
Mocne słońce i straszny ból w plecach wręcz doprowadza do strachu. Tylko głos twojego brata doprowadził cię do oprzytomnienia. Gadał coś do Piplupa, ale nie wiedziałeś co... Miałeś zamęt jak po wódce, ale co teraz? Nadal połamany nie dojdziesz tam zwłaszcza że Gligar i Scyther wrócili z niczym.

Johnny - 2012-11-10 20:22:33

Byłem trochę przerażony moja bezsilnością. Nagle przypomniałem sobie o rożnych rzeczach które Sophie trzyma w swoim plecaku i doszedłem do wniosku że jej miotacz płomieni nieźle pogoniłby te Poochyen'y. Ale zaraz ona miała w tym lesie być wczoraj po zmroku. Ale czy udało się jej?
- Mike ... mam pytanie. Sophie miała is lasem wczoraj po zmroku, sam z resztą tak mówiłeś, no i co szła? Udało jej się przejść? - zapytałem. - Scyther, proszę pomóż mi się podnieść.
Wiedziałem że moje wczorajsze ćwiczenia mogły poskutkować tymi zawrotami głowy, jednak musiałem dalej próbować. w końcu Mike mówił że dziś muszę znów umieć chodzić.
- Mike, mam pewna prośbę, skoro dziś murzę znów chodzić to chyba dziś skończysz mi pomagać, masz taki zamiar? Jest wrześnie, do zmroku moje pokemony nabiorą sił, wiec czy nie stoczyłbyś mną teraz walki, a konkretniej dwu-walki? Moje pokemony są słabsze od całych chord tych pokemonów, wiec to dałoby nam trochę więcej przewagi. No co ty na to? - zapytałem.

Averry - 2012-11-11 12:02:39

-Wyjść z miasta nie mogła, mocna burza, tylko że wyszła by gdyby nie Diamond.-Powiedział z najwidoczniejszym niezadowoleniem. Sama jego mina mówi że nie chce gadać, tylko coś go wkurzyło. Jak zwykle ma swoje zachowanie co do ciebie.
-Potrenuj sobie na czymś, morze znajdziesz jakiegoś pokemona w lesie, stado nie idzie polować rano, będziesz miał kłopot z głowy. -Powiedział, jednak można to potraktować jako cedzenie przez zęby. Gligar i Scyther spali blisko siebie w kącie. Ciekawe kto to Diamond, może to wampir? Nie wiadomo, przynajmniej ktoś jej pomaga. Nawet mając jakiegoś przyjaciela gdy będą ciebie szukać, tyle że też jest raczej w tym zespole. Tak czy siak nie wyobrażałeś sobie takiego spotkania, raczej coś w stylu na jego akcji. No może i na niej jest, rozdrażniony jak odbezpieczony granat z bombą atomową blisko ciebie. W tym uniformnie szczerze wygląda nawet dobrze, tylko zmienił bym kolor na nie wiem, może niebieski. Zajmujmy się lepiej czym innym, pogoda jest słaba, bardzo słaba. Faktycznie w nocy mocno padało, jednak jakoś to wytrwałeś. Strasznie bolały cię plecy, nie mogłeś zbytnio chodzić. Jak wczoraj, jednak rany się powoli goją. Gdybyś tylko miał jakąś cudowną maść, to było by dobrze...

Johnny - 2012-11-11 14:23:47

-Jeśli dobrze mi się wydaje jesteśmy na jakimś urwisku czy gdzieś, tak? Pokażesz mi tylko jak najlepiej stąd zejść i dojść do lasu? - zapytałem.
Dalej silnie odczuwałem ból na poranionych plecach, jednak po tych kilkunastu próbach stania i chodzenia powoli jakoś mi wychodziło. Wiedziałem że skoro Mike kazał mi iść trenować do lasu to musi tam być bezpiecznie, przynajmniej bezpieczniej niż w nocy. Oczywiście miałem zamiar tam iść i to właśnie teraz robiłem. Szedłem powoli podpierając się kijem znalezionym przez Gligar, a na dodatek Scyther i Gligar byli obok mnie żeby w razie czego ubezpieczać mnie. Wiedziałem że nie mogę zbytnio chodzić ale jeśli leżałbym tak bezczynnie to nic by mi i tak nie dało. Dlatego starałem się iść powoli i szukać jakichś pokemonów po drodze.

Averry - 2012-11-13 18:36:31

-Ślizg.-Powiedział po czym pchnął cię w przejście. Tak jakby specjalnie była tam kłoda i na niej zjechałeś, a raczej jak na surfingu spłynąłeś w potoku błota.. Byłeś na dole,jednak po sekundzie o mało nie miałeś zawału. Czaszka ludzka, powieszona na kiju. Jak w horrorach, jednak bez twojego Scythera i Gligar jacy latali w powietrzu. Potem nie było nic takiego, las i pokemony. Z czasem znikały gdy tylko się pojawiłeś, inne wzlatywały w powietrze a Kecleony jakich zauważyłeś pięć to znikały. To nie było przy Twinleaf, za daleko. Nigdy nie byłeś w takim miejscu, na dodatek taka średnia góra. Mimo że bolały cię plecy mogłeś chodzić, nie było sposobu. Szybko jednak zauważyłeś pokemona jaki i nie chciał uciekać, ale też raczej nie uważał was za wroga. To był młody, ale i z pewnością silny Riolu. Zajadał jagody, najwyraźniej nie obchodzili go trenerzy, inny ludzie czy pokemony. Chociaż jednak po chwili skapował się że widzi ludzi, co prawda jednego, ale i tak może zaraz przybyć kolejny. Twój brat może popatrzeć jak ci idzie, co prawda niezbyt obchodzisz go z racji brat-bratu. Ale i tak dziwne, każdy ucieka a ten nie reaguje.

Johnny - 2012-11-13 19:19:02

- Nie chce wyjść na jakiegoś debila chodzącego po lesie i atakującego niewinne pokemony Riolu, jednak w nocy będziemy musieli się raczej zmierzyć tymi Poochyenami, więc walczmy. Teraz nie liczy się kto zwycięstwo, wygrasz czy przegrasz, po walce odejdziemy. A skoro masz nas za wrogów co może jest trochę racją to walczmy! -zawołałem do pokemona.
Ten pokemon był wyjątkowy. Nie bał się nas co sprawiało wrażenie że jest silny lub chociaż odważny. A poza tym to był rzadki pokemon. Może i udałoby mi się go złapać, jednak teraz nie liczyłem zbytnio na to bo mogło by mnie to kosztować Pokeball i możliwie więcej zdrowia moich pokemonów.
- Wiem że Scyther, ty byś dał sobie radę, jednak Gligar chyba potrzebuje tej walki więcej. A więc Gligar teraz walczysz ty. Gotowy Riolu, na ten mały trening? - zapytałem z uśmiechem. - Gligar, teraz! Leć w górę i z góry użyj na Riolu Poison Sting. Potem wracaj na ziemie i użyj dwa razy Sand-Attack, a na koniec znów w górę i Poison Sting z tym że teraz tam zostań.

Averry - 2012-11-18 20:19:30

Mimo że to dziwnie brzmi pokemon znikł za krzakiem jagód wrzucając w ciebie jeden, mały i zgniły owoc i możliwie jest teraz w jakiejś jaskini. Szkoda, Gligar już myślała że zacznie trenować...
-Gwołwi?-Usłyszałeś zza siebie, Growlithe jaki był chyba młody patrzył na ciebie swoimi kasztanowymi oczami. Miał lekko zniekształcony akcent, jakby nie był z tego miejsca[zitojcie kumo, my z daleka xD]. Pokemon i akcent, nie widziałeś ich wiele i raczej nie znasz tego głosu. Nie wyglądał ani na tym atakujący, ani tym bardziej na nerwy. Może to było i ci się przesłyszało, jednak patrząc w jego oczka widać taką dziwną, nieprzeciętną inteligencie co do tego gatunku. Jego kolor był taki jak u reszty, jednak pyszczek wygląda jakby dużo gryzł. Jak szczeniakom jakie swędzą dziąsła, to znak że jest młody. Czysty nos, wygląda na zadbanego typa z trenerem, ale po oczkach widać że i jak mądry tak dziki. Pacza tak na ciebie i pacza....

Johnny - 2012-11-18 21:10:42

- Szkoda. - stwierdziłem po zniknięciu Riolu.
Zdziwiło mnie że ten Riolu tak nagle zniknął, ale co mogłem z tym zrobić. Moja plecy dalej bolały jednak nie zapowiadało się na szybki powrót do jaskini. Sam nie wiem czy to było zdziwienie czy może zadowolenie, ale jedno z tych uczuć znów mnie ogarnęło. Klapnąłem sobie około metr, może dwa, przed Growlith'em.
- Cześć Growlith. Jestem Johnny, a to Gligar i Scyther. Powiedz mi, co tu robisz? Jesteś sam? - zapytałem.
Ten Growlith wydawał się naprawdę mądry i inteligentny, dlatego nie chciałem żeby wydawało mu się że jestem jakiś nieokrzesany czy głupi. No bo porywanie się na tego Riolu było normalne, ale na tego Grolwith'a. No a poza tym nie byłem pewien czy jest on dziki czy ma trenera.
- Co ty tu robisz sam? Wydaje mi się że nie jesteś stąd. To niezbyt przyjazna okolica po zmroku, najlepiej wiedzą to moje plecy. Nie chciał byś może zemną walczyć? Mojej Gligar bardzo przydała by się ta walka. - powiedziałem.

Averry - 2012-11-19 17:00:48

Stworek cofnął się, około dwóch metrów, jakby nie pewny twoich ruchów. Patrzył na ciebie maślanymi oczkami, Growlithe widać jest niezbyt pewny twojego ruchu. Podrapał się za uchem tylną łapką i popatrzył ci przez chwilę prosto w oczy. Widać w jego oczach zamieszanie, wstał i powoli podszedł do ciebie. Każdy twój ruch, oka, szybszy oddech czy coś innego powodowało że musiał się zatrzymać. Nie da się dotknąć, ale to czy zawalczy nie jest pewne. Patrzył tak na ciebie jeszcze raz i po chwili był już w takiej odległości by można było zacząć walkę. Gligar, uradowana tym gotowa do walki i zwarta ustała w pozycji obronnej, jakby czuła że zaraz zacznie atakować. Scyther wleciał w górę, chociaż tak samo jak z tym Skarmorym wydawało się że go zna tak samo jakby kontaktował się z nim wzrokiem. Oba pokemony są inteligentne, ciekawe czy są jakoś spokrewnione. Scyther ma podobny spryt w oczach, no może nie tak wyraźny jak Growlithe, słodki na swój sposób i patrzący na ciebie często, jednak wzrokiem jaki nie przeszył ci duszy.
-Jak zwykle, bierzesz się za inny typ niż ja...-Usłyszałeś zza pleców. Tak, twój brat obracał w rękach kolejny pokeball.

Johnny - 2012-11-19 17:58:24

- A co to ma niby znaczyć? Co ty niby masz do typu ognistego? Ten typ jest silny i niszczycielski. Ale mniejsza z tym. Dobra Teraz walczmy. Prawda Growlith? Gligar idź! Zacznij od Sand-Attack, użyj go dwa razy. Potem podleć wysoko i strzel w Growlith'a Poison Sting, potem zbliż się trochę do niego i znów Poison Sting, a na koniec leć wysoko w górę. - wydałem komendy mojej Gligar.
Moja Gligar nie znała wielu ataków, właściwie to znała tylko dwa ataki, dlatego nie było wielu możliwości do walki i nie szło wymyślić żadnych strategi.

Averry - 2012-11-19 20:00:22

[Growlithe, nie Growlith, x.x]
-Nic, ale to dziwne. Ja mam typ lód, ty trucizna. Robak i lot, ziemia i duch... Woda, a teraz bierzesz się za ogień. Ciekawe, czy gdybym przeszedł na stronę światła był byś pod złą gwiazdką. Dobra, usłyszałem że Sophie miała wypadek.-No tak, ma Piplup'a, Sneasel'a i duch-ziemia czyli pewnie Gollet. Zaraz, o co chodzi... Sophie, co jej zaszkodziło... Samochód płonący to nie, ma gaśnicę ala Poliwag, Miotacz Płomieni i podgrzewacz, nie zamarzła. To musiało być mocne, co jej może szkodzić. Growlithe, co prawda młody robił niezłe uniki i po chwili tworząc sobie obronną pozycję za tobą, Gligar nie zaatakuje trenera. No jednak, tylko jeden strzał jednak trafił. Growlithe, jakby wyczuwał że na niego spojrzysz ułożył błagalnie oczka, jakby przepraszając że dostał.
Normal Gligar: 100%
Normal Growlithe: 99%

Johnny - 2012-11-19 21:43:18

[Ty też popełniasz takie błędy, więc się nie czepiaj :P ]

- Co, Sophie miała wypadek? Co to za wypadek, jest poważny, nic się jej nie stało? Co z nią? - zasypałem brata gradem prawie jednakowych pytań. - Może ona cie nie obchodzi, ale mnie tak. Odpowiesz w końcu Mike?
Martwiłem się o Sophie i cały czas głowiłem się co to za wypadek czekając na odpowiedź Mike'a. Jednak po chwili obudził mnie wzrok Growlithe'a.
- Nie masz mnie za co przepraszać, no chyba że robisz to dla zgrywu i szykujesz jakiś podstęp. Scyther! Podnieś mnie proszę i postaw gdzieś trochę dalej. - powiedziałem. - Gligar teraz powtórz Sand-Attack, potem Poison Sting i powtórz te dwa ataki w tej samej kolejności jeszcze raz. A ty Growlithe nie chowaj się za mną. Jeśli szukasz osłony to znajdź jakaś w otoczeniu, ale nie wykorzystuj mnie, rozumiesz?
Miałem nadzieje że reszta walki potoczy się dynamiczniej.

Averry - 2012-11-20 16:20:11

[Ale ja tam mylę się z pokemonami nie z regionów w jakich gram zwykle xD A admin nie nie omylny c.c]

Nie, nie trzeba było myśleć zbytnio nad pokemonem przeciwnym. Skoczył na drzewo, potem wyżej w koronę i zaraz potem wisiał na Gligar jaka spikowała niebezpiecznie szybko do ziemi. Metr przed ziemią Growlithe zeskoczył z niego i wpadł w dużą górę liści. Gligar wpadła na kamienie, jednak jakoś się trzyma.
-Była nad wodą, tam spotkał ją wypadek. Jeden chłopak, ten z balonu. Nie Moonlight, ten od Skarmorego. Co prawda wiedział że żyjesz, ale przyniósł jej twoją czapkę. Cała we krwi, wiesz... Pływała sobie z pokemonem, jednak jak to zobaczyła poszła na dno. Popłynęła by do góry, ale jednak nie udało się. Zaatakowały ją od domu. Chyba jakaś meduza, ale nie wiem. Trafiła do szpitala. Niedługo wyjdzie, z utonięciem i chwilowym niedotlenieniem muszą ją obejrzeć. Pamiętaj, już niedługo... Chociaż i tak, wiesz gdzie jesteś? I z resztą, jak możesz wiedzieć co się teraz dzieje. Jedna informacja, jakbyś chciał... nie, nie pójdziesz na to.-Odpowiedział ci lekko myląc wszystko. Moonlight, przynajmniej wiesz że on. Tylko kto to, wampir albo ten podobny do ciebie?

Johnny - 2012-11-20 21:16:27

Chłopaka podobnego do mnie poznałem podczas lotu balonem, w końcu zgadaliśmy się na walkę po przylocie do miasta. A co do wampirka to nie podejrzewałem go o przynależność do Zespołu G, w końcu był troszkę osobliwy, ale pewnie nie na tyle głupi czy ślepy na ich niegodziwe działania.
- Skoro nic jej nie jest to dobrze. No wiesz przynajmniej nic groźnego. No a poza tym jak zaczynasz to skończ Mike. Jaka informacja, co chciałeś? Może nie pójdę, a może pójdę na to, gadaj. - prawie rozkazałem zirytowany zachowaniem brata.
Nie spodziewałem się że Growlithe jest taki szybki i zwinny, sądziłem że nie da rady dopaść Gligar w powietrzu.
- Gligar! Nic ci nie jest? Musisz się pozbierać. Użyj Sand-Attack i spróbuj nim też oślepić Growlithe celując w oczy. Potem leć w górę i wykonaj Poison Sting latając w kółko and nim dzięki czemu nie da rady uniknąć twoich kolców. Następnie pikuj na niego i kiedy będziesz blisko wzbij się wyżej i użyj Poison Sting kiedy będzie blisko niego. Na koniec zleć na ziemie, użyj Sand-Attack, a jeśli się do ciebie zbliży to szybko wzbij się w powietrze. - powiedziałem.

Averry - 2012-11-21 14:48:00

Gligar podnosząc bezwładnie swój ogon do góry miała wstać gdy ostatecznie Growlithe przygwoździł ją do ziemi.
-Znam cię, nie przejdziesz na to...- Powiedział urywając zdanie patrząc na Growlithe, te oczka o nad gatunkowej inteligencji. -Tak sobie myślę i doszedłem do tego że nie złapiesz, przynajmniej nie mając pokemona smoka. No chyba że jakoś go namawiasz by był z tobą. Ten pokemon jest ze stada, bo jak nie wiesz są tam trzy typy pokemonów. Poshi, Growki i Shinx'y, nieźle się uczą. Jednak instynktownie nie zawalczą ze smokiem, geny. Przestudiuj coś o historii tego kontynentu. Zanim trenerzy tu się pojawili to zwykle pokemony były w stadach, jednak bały się smoków. Ten region opanowywały smoki, jednak teraz jak wszędzie jest ich bardzo mało. Tak i te stada, teraz zwykłe startery możesz spotkać wszędzie. Kiedyś były tylko w jednym miejscu... Ale co ci gadam, może jeszcze Scyther będzie miał jakąś szansę.-Powiedział patrząc nadal w pokemona. No tak, jest silny i inteligentny. Jeśli Scyther ma w sobie coś dzikiego z tego czasu zanim go spotkałeś morze pokonać psiaka. Co prawda czas, niedługo dojdziesz do miasta gdzie jest z pewnością Sophie.

Johnny - 2012-11-21 17:55:21

[To pisać w postach nazwy polskie ataków czy angielskie? A co z Gligar? Piszesz mi o propozycji zmiany pokemona na Scyther'a, ale nie piszesz że Gligar padła, co z nią?]

- Co chciałeś może żebym dołączył się do twojej organizacji? O historii tego kontynentu tak? Może w mieście znajdę jakąś bibliotekę i poszukam. No ale mniejsza z tym. Gligar, powrót. Odpocznij sobie trochę. Scyther, teraz musisz się ty nim zająć. Potem zeskanuje Gligar, może zyskała trochę doświadczenia. Scyther zacznij od użycia Leer, potem atakuj przy użyciu Vacuum Wave, a na koniec dołóż mu dwa razy z Quick Attack. - powiedziałem.
Nie byłem dumny z tego że Glgiar nie dała rady Growlithe'owi, miałem jednak wielką, wręcz ogromną, nadzieje że Scyther pokona ognistego pokemona.
- Mike, wie skoro Sophie dalej jest w tym mieście to zaraz po walce mógłbym ruszyć od niego, żeby zdążyć przed zmrokiem no i Poochyena'mi, mam racje? A co ty zamierzasz dalej robić? Dale sobie tu będziesz czekał? - zapytałem.

Averry - 2012-11-21 19:14:07

[Gligar podnosząc bezwładnie swój ogon do góry miała wstać gdy ostatecznie Growlithe przygwoździł ją do ziemi.]

-Masz Blisko do Jubilife, na dodatek około kilometra w tamtą stronę nie będzie niebezpieczeństwa ze strony takiego stada... Jutro rano możesz z niego wyjść i ruszyć do Oreburgh, w końcu tam jest twoja dziewczyna. Jeśli byś poszedł do Oreburgh to jest ciężko, możesz nie dojść dziś i armia może cię spotkać znowu.... Nawet gdybyś chciał być na chwilę chociaż w zespole to to że ci się spodoba szans nie ma. Jakbyś był tam trochę wnet ponarzekasz i tyle. Chociaż sam nie wiesz że to nie to co myślisz. Puki nie ma wojny czy czegoś takiego nie masz zbytniej szansy że będzie to jak w książce o przygodach z dziwnym i niestworzonym. I to co zrobię to raczej cię obchodzić nie powinno... Pobędę trochę w mieście, potem z Moonlightem do...-Przerwał na chwilę-A co cię to obchodzi?-Rzucił szybko przeszywając odgłosy walki powietrzem. Gdy to mówił nawet pokemony nie zadały sobie ataku, Scyther nie wiedział co robić gdy Growlithe zniknął. Użył jednak na ślepo Leer w kierunku kępy krzaków, jednak nie było szansy gdyż w tej samej chwili Growlithe z mocnym uściskiem pojawił się na szyi Scythera jaki krzykiem zleciał na dół. Był to szybki pokemon, ale kilka mocnych ciosów szpadami spowodowały że spadł, niestety, jak kot na cztery łapy. Teraz jednak to nie przelewki... Scyther prosto w oczy dostał Ember. Znowu padł... Jednak i on też dostał exp. Za te ciosy gdy spadali musiało mu się lekko podnieść. Tak czy siak teraz wiesz że natrafiłeś na Poochyenki ze szczęściem kilka nocy temu. Kilka Growlithe i już po tobie, jeśli by było tak samo... Growlithe, w tym mieście są silne. Growliś jakiego poznałeś siedzi blisko ciebie. Też trochę dostał, ale w pokedex'ie jego HP to 55%, więc jednak exp. oby wzrośnie.

Johnny - 2012-11-22 19:09:19

- Po pierwsze to nie jest moja dziewczyna. Nawet przez ostatnie dni prawie meni olewała, ale mniejsza z tym. Co do twojego zespołu to waszym celem jest zawładnięcie światem, mam racje? No a taki cel to coś chorego. Zwłaszcza że nie cofniecie się chyba przed niczym. A co do tej informacji i rady o złapaniu pokemona smoka To postaram się braciszku. No dobra. Nie chcę być niewdzięczny, ale skoro umiem chodzić a do Jubilife jest blisko to może dam rade dojść jeszcze dziś. Wielkie dzięki za wszystko Mike. Nie bój się, nie będę ci znów truj że źle robisz w zespole G, ale kiedy się znów spotkamy nie ujdzie ci to płazem. - powiedziałem do brata. - Scyther powrót, było dobrze, jednak ... następnym razem pójdzie lepiej. Gratuluje wygranej walki Growlithe. Jesteś bardzo szybki i silny, nie doceniłem cię, muszę to przyznać. Do Jubilife pewnie dojdziemy jeszcze za dnia jeśli teraz ruszę, może chciałbyś potowarzyszyć nam w tej drodze do miasta? No a tak czy inaczej żegnaj Mike, do zobaczenia później, no i dzięki za pomoc.
Kiedy już porozmawiałem z bratem i pożegnałem się z nim mogłem ruszać dalej. Zaproponowałem też ognistemu pieskowi aby potowarzyszył mi podczas podróży do Jubilife. Nie pokonałem go, więc nie mogłem go złapać, a po tej przegranej głupi mi było siego pytać o przyłączenie się. Zapytałem się jeszcze brata w którą stronę mam się udać i ruszyłem tam.

Averry - 2012-11-23 18:26:05

-I ty wierzysz we wszystko co mówią o tym zespole? Tak czy siak pomęczysz się ze mną jeszcze z godzinę.-Powiedział gdy  już przeszedłeś z około 5 metrów zza siebie. Był brawie podobny, całkowicie podobny do czasu gdy ostatni raz widziałeś go bez tego kostiumu. Nie miał go na sobie, za to musiał być schowany w plecaku. Wyglądał jak przeciętny trener, rozerwane lekko spodnie u dołu, niezbyt starannie zszyte nitką o podobnym kolorze do spodni. Włosy trochę zaniedbane, wyglądał jak normalny człowiek. Kurtka z pokeball'ami w środku, co wyglądało jakby miał w niej bardzo ciepło. Nic, od czapki na czele do zwykłych butów na ziemi. Teraz zauważyłeś dopiero że jest od ciebie o czoło wyższy.
-Idę z tobą cztery kilometry, czyli jeśli się nie będziesz ociągał i szedł moim krokiem to równe 55 minut z tobą. Rozumiesz? Tutaj nie mogę się teleportować, to wykryje radar. No ruszaj, Growlithe nie wyjdzie z lasu, jego terytorium jest tu.-Mówił wyprzedzając cię. Jego krok to twój jeden i jedna/szósta. Growlithe szedł niezbyt pewnie, zbliża się noc a teraz szans na wygranie z Poochyenami. Z bratem czy bez, i tak stado około 65 osobników nie da szans na wygraną.

Johnny - 2012-11-23 19:12:05

- A dlaczego mam nie wierzyć? Zapewnisz mnie w stu procentach że to wszystko co o was mówią to nie prawda? Dalej ci wierze i ufam, dlatego się pytam. Ale nie wierzę że zespół G to taki spokojny zespół nie zajmujący się jakimiś złymi knowaniami. Czyli z Jubilife jutro będę mógł wyruszyć do Oreburg? Mam nadzieje że Sophie już dochodzi do siebie. A ten twój cały Moonlight jest w Oreburg City? Czy gdzie? - zapytałem.
Kiedy przeszliśmy już jakiś kawałek drogi pomyślałem że to dobry czas na zeskanowanie moich pokemonów. Do tego czasu musiały być chociaż przytomne. Wypuściłem je na chwile i zeskanowałem.
- W sumie to w Oreburg chyba dam rade stoczyć walkę o odznakę, z tego co pamiętam to jest tam sala, mam racje? - ponownie zapytałem.

Averry - 2012-11-24 10:04:21

Pokemony były nadal nieprzytomne, przecież minęło około piętnastu minut max. Tak czy siak zero ze skanu, no chyba że jakoś je uleczysz.
-Coś tam jest, z resztą ja mam już tę odznakę w legalny sposób.-Powiedział dotykając swojej lewej piersi. Tak, z Piplupem mógł ją mieć, albo po prostu iść kraść z sali. Nie jest to możliwe, jednak jeśli mówi legalnie to jest pewno prawda. Ma tam mocne pokemony, ale i tak czas już ruszać. Growlithe szedł powoli, lizał swoje lekko poranione łapki. Można było go złapać czymś silniejszym, ale ty reprezentujesz inny typ walki. Bardziej na przyjaciół, jednak nigdy nie wiadomo co się stanie. Po około godzinie milczenia twój brat rozpłynął się dosłownie w powietrzu trzymając pokeball w lewej ręce. Można było przysiąc że było za nim coś zółtego, jednak nie przyjrzałeś się dokładnie. W powietrzu czuć było zapach skoszonej trawy, jakby niedaleko było miasto. Na niebie widziałeś trzy pokemony: Hoppit'a, Starly i Staraptor'a. Na linii widnokręgu nie było nic więcej jak trochę drzew, małych kształtów jakie chowają się jeśli kogoś zobaczą i dużej trawy do twojego pępka. Tam można się ukryć i coś znaleźć, jednak do miasta jeszcze trochę...

Johnny - 2012-11-24 14:45:19

- No to do zobaczenia kiedyś Mike. - powiedziałem właściwie do siebie w chwili kiedy zauważyłem zniknięcie brata.
Z każdym krokiem coraz bardziej przestawałem chcieć złapać Growlithe'a, a kiedy zobaczyłem te trzy cudowne pokemony lecące nad naszymi głowami zapragnąłem złapać Hoppip'a lub Starly. Jednak Growlithe też był wspaniałym pokemonem, a ja nie miałem szansy złapać innego.
- Grolwithe, wiece jesteś dziki, nie? A co byś powiedział na to żeby się do mnie przyłączyć? - zapytałem.
Kiedy szliśmy przez trawę a Growlithe myślał nad moją propozycją ja rozglądałem się po trawie i pod właśnie stopy.

Averry - 2012-11-24 15:54:16

Pokemon jakiemu to zaproponowałeś zniknął w trawie. Gdy wszedłeś w nią on niby szedł za tobą, jednak skręcił po jakimś czasie w inną stronę i pognał przed siebie. Zmarnowałeś na to szansę, widocznie nie chciał dalej iść. Był z tego mocnego stada, dlatego to jakiś ciężki przeciwnik i nie przekraczał terytorium jak mówił Mike. Po chwili jednak z trawy wynurzył się pysk, a właściwie róg Heracrossa. Ominął cię jak gdyby nigdy nic i po około kilku sekundach potknąłeś się o trawę. Upadłeś na twarz prosto przed kilkoma Burmy w każdym kolorze. One uciekły, jednak zanim zdążyłeś się podnieść dostałeś z tyłu Thundershock od Pachirisu, niezbyt przyjemnie [sądząc po tym ataku w twój zadek] nastawionej. Była ona jakby typu młodego, napalonego trenera, tyle że w wersji dwudziestu kilku centymetrów. Miała słodkie oczka z ostrymi ząbkami. Nie była ciężkim przeciwnikiem, zwłaszcza że tak naprawdę celem była pokeważka, Yamma. Latała na około was, cicho i trudno ją wypatrzyć. Pokemony bawiły się widać, jednak nie było szans że cię przeprosiły że dostałeś przez pomyłkę atakiem.

Johnny - 2012-11-24 16:05:47

[Ty chcesz rzucać w pokemony gwiazdkami to ja w nie porzucam kamieniami :P Daj mi znać kiedy mniej więcej będę mógł wypuścić przytomne pokemony.]

Nie byłem pocieszony ucieczką Growlithe'a, jednak teraz przynajmniej nie miałem problemu czy złapać go czy nie. Bardzo zainteresował mnie ten Heracross który mnie lekko wystraszył. Od razu zacząłem rozglądać się za nim, podskakiwałem w górę i cały czas szukałem go wzrokiem po tej wysokiej łące. Szukałem przy okazji na ziemi jakichś kamieni. Póki moje pokemony są niedysponowane muszę korzystać z innych metod. Cały czas też miałem na oku tą Yanme i okropną Pachirisu. Właściwie to Burmy też mógł by być niezłym kandydatem na pokemona. Dlatego równie starannie rozglądałem się za Heracross'em i resztą pokemonów jakie spotkałem jak i za nowymi nie widzianymi jeszcze przeze mnie tu pokemonami. Postanowiłem też poszukać jakichś kwiatków lub jakiegoś ula, nie byłem pewien czy mi się uda jednak chciałem poszukać.

Averry - 2012-11-24 18:10:56

[Ja ci powiek kiedy z pewnością, jak w CP je uzdrowisz, ale i tak porzucaj sobie. Ja już nie rzucam gwiazdkami, teraz podstępnie usypiam i zabieram do domu na szalone eksperymenty. Jednak nie wiem już jakiego wybrać, bo z moim szczęściem mam tam pół lasu. Walka mi się znudziła xD]

Chwal Boga że dał róg Heracrossom, bo nareszcie zauważyłeś aż trzy około 65 metrów przed tobą na wschód. Do tego było też widoczne już miasto, ale rogi były bliżej. Słońce było prawie na samej górze, jednak i tak niedługo będzie zmrok. Tak dając jakiś krok potknąłeś się o kamień i przed tobą leżał śpiący Aipom, jednak niestety ranny. Miał podtarty ogon, małe siniaki i widać że niedawno walczył. Do tego lekko poparzony, pierwsza myśl jaka ci do głowy przychodzi to Growlithe, jednak ten cie olał. W powietrzu znikła ważka, pojawiły się za to Hoppit'y i Starly, kilka Mothimów w stadzie i jeden Skarmory. Fajnie by było latać tak w powietrzu z pokemonami, ale szans nie ma. Nie zajmujmy się chmurką na niebie... ups, to jest Altaria a nie chmura. Aipom otworzył oczy, na tyle ile pozwalały mu podbite oczy. Skoczył na nogi podpierając się ogonkiem, balansował łapkami. Widać że może padać, chyba że go złapiesz w celu ratunkowym.

Johnny - 2012-11-24 21:35:28

Altaria była silna i miałbym z nią problem nawet ze zdrowymi pokemonami. Heracross'y były wspaniałymi pokemonami, niestety bałem się że zwykłymi kamykami nie dam rady ich złapać. Co do reszty to Hoppip i Starly były według mnie obiecującym celem. Aipom była ciekawym pokemonem, jednak nie byłem nią zainteresowany. Zabrałem kamień o który się potknąłem i schowałem go do kieszeni. Postanowiłem zaryzykować i spróbować coś złapać przed ruszeniem do miasta. Moim planem było pomóc Aipom, taki już byłem i nie potrafiłem jej zostawić, podniosłem ją z ziemi. Następnie chciałem porwać się na Heracross'a, jeśli by to nie wyszło, to na Starly lub Hoppip'a, a jeśli i toby nie wypaliło zebrałabym Aipom do miasta i może bym ją złapał. Jendak wszystko po kolei.
- Nie bój się, spróbuje ci pomóc - powiedziałem do Aipom.
Pomyślałem że reszta leśnych stworków może jej jakoś pomóc. Zabrałem ją i bardzo ostrożnie położyłem zaraz obok Starly i Hoppip, tak żeby ich nie wystraszyć a żeby ją zobaczyli. Potem zabrałem jeszcze kilka większych kamieni i po policzeniu ich schowałem je do kiszeni. W jeden ręce trzymałem jeden i byłem gotów szybko chwycić do drugiej Pokeball. Podszedłem znów najciszej jak umiałem do Heracross'ów i dokładnie się im przyjrzałem. Sprawdzałem który jest najsilniejszy, a który najsłabszy. W jakich stanach są, co robią i czy mają jakieś słabe punkty.

Averry - 2012-11-25 12:14:26

[Masło z maślanką, pójdziesz do nieba i położysz w powietrzu Hoppitowi i Starly'm Aipom w powietrzu. Wyrosną ci skrzydła i polatasz z nimi xD. Czytaj co piszę O; W powietrzu znikła ważka, pojawiły się za to Hoppit'y i Starly, kilka Mothimów w stadzie i jeden Skarmory.]

Nie mogłeś zabrać go do żadnego pokemona, nawet nie widziałeś rogów Heracross'ów jakie jeszcze niedawno tu były. Nie mogłeś zostawić tu Aipom, żeby chodziarz taki Hoppit czy Starly gdzieś wylądowały, ale nie widać ich w tej trawie. Miasto widać już powoli, kontury domów i reszty. Aipom chcąc cię zaatakować wywrócił się, jest mocno ranny. Tak przez chwilę w nieładzie mając już zabrać gdzieś pokemona z trawy na czworaka wyszedł jedenastolatek z białymi włosami, w zielonej kurteczce i w jeansach.
-Cijiipo, Fecher.-Usłyszałeś w dosłowną sekundę gdy tylko zobaczył co masz w rękach. Wypuścił, a raczej rzucił w ciebie dwoma pokemonami jakie wypadły z pokeball'i. Był to Spinarak i Starly. Spinarak obwiązał cię siecią, wyglądałeś teraz jak szpula z nicią, jednak teraz Starly zabrała ci Aipom i zaatakowała twoją twarz, ręce i kawałek nogi. Chłopak pognał z Aipom do miasta zostawiając na straży pokemony. Przestały atakować, ale są groźnie nastawione.

Johnny - 2012-11-25 21:42:41

- Co za palant! - krzyknąłem kiedy chłopak zaczął biec do miasta.
Oczywiście, najgorsze rzeczy musiały spotykać jak zwykle mnie. No cóż, nie mogłem się dalej tak nad sobą użalać. Heracross'y zniknęły, ja byłem związany i obolały, a ten frajer zabrał Aipom i uciekł. Co za trener tak robi. Zostawił tu swoje pokemony i zabrał Aipom, może ona byłą jego. Przynajmniej Aipom , chyba, na tej całej sprawie zyskała. Chyba chciał ja zabrać do Centrum Pokemon.
- Hej, Spinarak, Starly, czy Aipom jest waszym przyjacielem? Chciałem jej pomóc, a nie ją skrzywdzić. Wypuście mnie, a nigdy więcej się nie zobaczymy i wszyscy będziemy zadowoleni. Co wy na to? - zapytałem.
Zająłem pokemony rozmową i próbowałem dosięgnąć moich Pokeball'i. Jeśli Scyther miałby chociaż minimum HP mógłby użyć Vaccum Wave i odwrócić uwagę lub chociaż na minutę zająć tą dwójkę na raz, wtedy mógłby mnie złapać i podnieść. Wiedziałem że może mi się nie udać dlatego próbowałem chwycić kamień z kieszeni i spróbować naciąć nici którymi jestem związany.

Averry - 2012-11-26 13:24:53

Udało ci się w prawdzie przeciąć kamieniem, jednak zaraz potem twoja wolna dłoń była teraz jak w gipsie, cała w sieci. Starly patrzyła na ciebie gdy w końcu wykrzyczała do ciebie swoim piskliwym głosikiem, ale z takim wysokim głosem że zrozumiałeś tylko chęć wydłubania oczu i coś na typ kradzieży Aipom, tak czy siak nie zamierzały tego robić. Minęło kilka minut gdy oba pokemony dobrze pokonywały twoje próby wyjścia z tej pułapki, dlatego zawsze miałeś wrażenie że zaraz rzucą się do twojego gardła. Gdy trener wrócił miał przy sobie Geodude.
-Gergerro, pilnuj go.-Powiedział cicho do pokemona gdy odwrócił się do ciebie.-Gadaj czemu okradłeś Aimoborne, ty złodzieju. Jeśli myślisz że tak fajnie kraść młodym trenerom to się mylisz. Aimoborne, pokaż mu że nie warto zadzierać ze szczęśliwym miastem.-Powiedział puszczając Aipom jaka szybko zaatakowała cię po twarzy i dłoniach jakie w międzyczasie odczepił z więzów Starly, ale przeniósł to na twarz. Nie mogłeś mówić, ale atak Aipom był pewny. Brał cię za złodzieja, dlatego widać że fan zwariowanych imion pokemonów wiedział co robić. Po około minucie wybawienie, każdy pokemon usnął od niewiadomego powodu, a trenera poraził prąd. Za nim stały trzy postacie: Luxio-Dratini-trener. Luxio miał jeszcze wręcz iskrę w okach a Dratini patrzył na wszystkich rozanielonym wzrokiem. Był na rękach trenera, do tego głaskał go w podziękowaniu za coś co zrobił. Tak czy siak uratowali twoją postać od tych wariatów, no i z sieci. Dratini strzelił w ciebie czymś co zniszczyło sieć, byłeś wolny od więzów na ciele. No nie licząc jeszcze tych na twoich barkach. Te nie spadły, wyglądały jak śnieg na tobie. Trener, z czarnymi włosami i wyblakłymi, brązowymi[wręcz niedźwiedzimi[ oczami. Był blady, jakby nie opadał się zbytnio latem. Ubrany w jeansy, kurtkę koloru szarego z kapturem patrzący na trenera jaki leżał lekko sparaliżowany prądem Luxio.

Johnny - 2012-11-26 15:54:41

Podniosłem się czym prędzej na równe nogi zrzucając resztki nici z siebie. Byłem wdzięczny temu chłopakowi za pomoc, jednak dziwnym trafem wydawało mi się że to on jest sprawcą kłopotów moich i Aipom.
- Wielkie dzięki. Ten chłopak oskarżał mnie o to że okradłem jego pokemona. NO i jeszcze raz dzięki za pomoc. Jestem Johnny, czy nie byłeś zbyt drastyczny? - zapytałem.
Nie chciałem się pytać czy to on okradł tą Aipom, bo było by to nierzeczne i może trochę niewdzięczne, ale najbardziej chyba dlatego że nie chciałem znać odpowiedzi. A może tym chłopakiem był ten znajomy mojego brata. Albo chłopak ten nie miał w żadnym stopniu związku z nim.
- Może to głupie pytanie, ale co teraz? Co z tym chłopakiem i jego pokemonami? No i może to niegrzeczne, jednak kim jesteś? - zapytałem ponownie.

Averry - 2012-11-26 18:24:59

-Lupo Enshanty... Nim się nie przejmuj, jest sparaliżowany na max pół godziny. Wiem wiele o tym typie trenera. Ma już sześć pokemonów, czuje się boskim trenerem i nikt mu nie podskoczy. Chwali się pierwszą odznaką, dzięki temu myśli że złapie kogoś kto go okradł. Napadł go pewnie kameleon, przebiera się za każdego trenera jakiego zobaczy że wygrywa, ma odznaki czy coś. Widząc ciebie w mieście i łatwo dostępne ubranie okradł go z pieniędzy, ale biorąc przy okazji pokeball jaki miał być pusty. Porzucając pokemona i go raniąc porzuca w tą trawę, jednak gdy w tym czasie ty znajdujesz Aipom a ona myśli że to nadal kameleon. Biegnąc do miasta Aipom z pewnością mówi że to ty go zabrałeś, ale i tak Spinarak obwiązał cię byś nie uciekł. Uzdrowiona małpa chce zemsty, dlatego dostałeś zanim zostałeś uwolniony. To że nie jesteś kameleonem to wiem, ten złodziej ma inny głos, dlatego że go nie zmienia łatwo go zdemaskować. Ostatnio jakaś trenerka, na dodatek ta co jest w szpitalu o mało co nie zabiła takiego jednego jakimś miotaczem ognia gdy chciał dostarczyć ją policji...-Mówił spokojnie i z opanowaniem, jednak ostatnie zdanie... To Sophie, no chyba że ktoś inny. Nie zauważyłeś że słońce jest już przy horyzoncie, dlatego czas do miasta. Znowu pojawił się Heracross, tym razem bliżej was. Można złapać go jakoś, ale przed zmrokiem. W powietrzu pojawiło się kilka Hoppitów, jednak nie zamierzały być na ziemi.
-Idziesz do miasta, jeśli chcesz podrzucę cię.-Zaproponował trener, wypuścił Arcanine i Luxray. Luxray podszedł do Luxio i polizał go sympatycznie po pysku. Był to ojciec z synem, widać to po zachowaniu i znakach szczególnych. Arcanine usiadł posłusznie przy własnym trenerze i popatrzył przez chwilkę na ciebie. Miał wzrok jak Growlithe, z inteligencją w oczach. Miał też obrożę. Wyglądała na to że była ciężka, ale gdy się przyjrzałeś zobaczyłeś że jest mimo tego lekka. Usiadł na nim jak na koniu gdy momentalnie się poderwał prawie unosząc chłopaka w powietrze.
-Spokojnie Arcanine, masz teraz większą siłę po ewolucji. Johnny nie musisz się krępować, pogłaszcz Luxray po szyi, zrozumie że nie będzie kłopotów.-Powiedział patrząc na pokemona i ten po chwili usiadł. Jazda na Luxray, to jest dziwne.

Johnny - 2012-11-26 19:06:59

- Pewnie, zawsze wszystko na mnie. Pech. A ta trenerka, to pewnie Sophie, co z nią? Słyszałem że miała wypadek kiedy dowiedziała się że ... ja nie żyję, wiesz nie jestem zombie, tylko albo to był jakiś podstęp, albo ten kto jej to powiedział po prostu się pomylił. Nie wiesz co z nią? - zapytałem. - Jesteś pewien że można go, tego Lupo, tak tu zostawić? Nie napadną go Poochyena'y, czy one tu nie występują? Bo kiedy napadło mnie ostatnio ich stado, byłem nieprzytomny przez dwa dni i miałem opory z chodzeniem, że nie wspomnę że plecy miałem prawie w pół rozerwane.
Ktoś wyjaśnił mi ten atak na mnie, przyznam że byłem zaskoczony tą opowiastką, ale czemu mam się dziwić, znów spotyka mnie pech. Przynajmniej plecy już mi nie dokuczają. Jednak nie chciałem tak zostawiać tego  trenera, ale skoro ten chłopak nie ma z tym oporów to co ja mam do tego. Postanowiłem odpuścić Heracross'om, jednak może kiedyś znów je spotkam.
- Jazda na Luxray? To coś zupełnie niecodziennego. Cześć Luxray, pozwolisz że ... - przerwałem w pół.
Nie dokończyłem zdania, ponieważ zbliżyłem się do pokemona i ostrożnie pogłaskałem Luxray po szyi tak jak radził ten chłopak. potem ostrożnie próbowałem usiąść na Luxray, w końcu miałem na niej jechać do miasta.

Averry - 2012-11-26 19:44:34

-Nie tłumacz mi się, więcej nic nie wiem. Tutaj szans nie ma na atak, na dodatek do zmierzchu jeszcze z około godziny. Masz szczęście, trzynasta ofiara okradziona na ten sposób. Jak tak na ciebie patrzę, nie masz przez przypadek brata? Krążył ostatnio ktoś podobny do ciebie po mieście, szukał kogoś.-Powiedział patrząc na pokemony jakie jeszcze były sparaliżowane, ale Geodude zaczynał jakby próbować ruszać oczami w prawo i lewo. Aipom jakby ruszała łapą, jednak i tak gdy tylko Luxray ruszył z Arcanine na czele zostawiłeś to w tyle, na dodatek trawa już się kończyła a Heracross znowu zniknął. Byłeś przy mieście w minutę i po chwili Luxray zwolnił tempo. Zostawiając na przodzie Arcanine który skapował się gdy przebiegł już kolejne 500 metrów. Luxray nie chciał dalej biec. Usiadł dając możliwość zejścia z siebie.
-O co chodzi? Luxray, czemu nie idziesz?-Pytał się nadal z potężnego Arcanine. Instynkt podpowiada ci żeby schodzić.

Johnny - 2012-11-26 20:27:24

- Tak, mam brata. To on uratował mnie przed Poochyena'mi. - odpowiedziałem szybko na pytanie.
Pokonaliśmy już dosyć duży dystans, więc najprostszym wyjaśnieniem zachowania Luxray było zmęczenie. Ale to chyba nie było to.
- Już schodzę. - rzuciłem szybko schodząc z Luxray, aby jej nie denerwować.
Nie byłem pewien co się dzieje i co widocznie zdenerwowało Luxray. Dlatego odszedłem do pokemona o krok. Wiedziałem że moje pokemony mogą dalej być nieprzytomne lub w najlepszym razie bardzo słabe i bez silne. Nie chciałbym ich na nic narażać, jednak w sytuacji zagrożenia, i gdyby było to strasznie bardzo potrzebne, wypuściłbym je i prosił o pomoc.

Averry - 2012-11-27 17:14:14

Luxray zachowała się chyba tak nie ze zmęczenia, jednak z twojego powodu. Przez pomyłkę mocno ciągnąłeś go za sierść co było dla niego wyrazem stopu. Jednak jako że jesteś nie jego trenerem zrobił to co robił. Prawie strzelając w ciebie Thunderbolt wróciła do pokeball'u.
-Muszę iść do domu, moja siostra ma urodziny.-Powiedział podchodząc do dość dużego domku z czerwoną dachówką i białymi ścianami. W ogródku wesoło buszowały dzieci, nad głowami latała Staravia i pilnowała porządku.
-Jutro jeśli chcesz możesz jechać ze mną do Oreburg? O dziesiątej będę w centrum pokemon, więc jak chcesz.-Powiedział już w progu drzwi. Te kilka kilometrów przebyliście w około minutę, dlatego zostało ci tylko około siedmiu minut do Centrump Pokemon i można iść spać.

Johnny - 2012-11-27 19:35:44

Propozycja mojego, chyba mogę tak powiedzieć, znajomego lub przyjaciela była bardzo kusząca. Skoro nie zdążyłem mu odpowiedzieć pewnie sądzi że się zgadzam. Chciałem z całego serca iść spać do wygodnego łóżka, a nie na słomie czy czymś tam jak przez ostatnie kilka dni. Jednak dalej trochę martwiłem się o Sophie. Dlatego szybko ruszyłem do Centrum Pokemon. Chciałem jak najszybciej tam się dostać. Miałem na celu poprosić siostrę Joy o pokój. To był tylko jeden z moich priorytetów, następnym było oddanie do wyleczenia moich pokemonów. Oczywiście chciałem też zapytać siostrę Joy czy nie wie coś o stanie Sophie i zapytać się kiedy mogę ją odwiedzić. Chciałem też poprosić żeby w razie kiedy nie wstanę wcześnie, żeby siostra Joy obudził mnie około godziny 7 rano.

Averry - 2012-11-28 12:33:40

Okazało się że wolnych pokoi tutaj nie ma, jednak w ostateczności można przespać się na kanapie.... Ponoć nie zawsze historia powtarza się ta samo....? Nikogo nie było prócz ciebie, ale i tak skoro jeszcze nie ciemno to nikt nie będzie tu siedział. Ty przynajmniej teraz mógłbyś iść spać i uleczyć jutro pokemony. I tak padając najpierw na pomarańczową kanapę i już trwając w półśnie doszedł do ciebie znajomy głos. No mogłeś się przesłyszeć, ale po około minucie skojarzyłeś go z osobą. Chociaż była już noc szybko skojarzyłeś kto to. Jego zegarek elektryczny pokazywał godzinę 20:02.
-Ty tu sobie śpisz jakbyś nic nie wiedział a prawie każdy martwi się o ciebie i szuka. Mogłeś nawet wysłać list, a ty tylko śpisz.-Powiedział oczywiście znany ci prawie od początku wampir. Golbat siedział na jego ramieniu i obserwował wszystko. Tak, sklejając fakty musiał ewoluować z Zubata jakiego miał kiedy go poznałeś.
-Jeśli chcesz choć do mnie do pokoju, mam dwa łóżka.-Powiedział dając pierwszy krok w stronę drzwi. Ciekawe co tu robi, chyba po prostu zmienił się w nietoperza gdy był gdzie indziej i przyleciał wyczuwając ciebie w promieniu stu km.

Johnny - 2012-11-28 18:37:43

- No cześć. Tak od razu pretensje, myśleliście że nie żyję, wiem to. Ale ja przeżyłem wam wszystkim na złość, napadło mnie stado Poochyen, moje plecy prawie rozerwały mi na strzępy, ledwo nieprzytomnego uratował mnie ... z resztą mniejsza z tym. Potem dwa czy trzy dni byłem nieprzytomny i spałem na słomie w jakiejś jaskini. Dopiero wczoraj się obudziłem, nie potrafiłem chodzić, cały dzień padałem na twarz i obiłem się jeszcze bardziej, w końcu ruszyłem tutaj, po drodze jakiś frajer oskarżył mnie o kradzież związał i jeszcze poobijał, pokemon którego chciałem uratować jeszcze mnie pobił ... a ty mnie opier***** że nie dałem znaku życia! I gratuluje ewolucji Zubat'a. nie wiesz co się stało z Sophie? Czy wszystko z nią dobrze? - zapytałem na sam koniec wspominania ostatnich fatalnych dni*.
Poszedłem za nim. Byłem w niebo wzięty z faktu że mogłem się wykąpać i uderzyć w kimono w prawdziwym wygodnym łóżku.
- A tak z innej beczki, nigdy się nie przedstawiłeś. Wiesz jest to dla mnie dosyć ważne, nie mógłbyś chociaż powiedzieć jak masz na imię czy twoje przezwisko lub może zbrodniczy pseudonim, jak tam wolisz, wiec jak? - zapytałem cały czas uśmiechając się do niego żeby ostatnie słowa nie zabrzmiały głupio. Wziąłem też szybką kąpiel w łazience i szybko ruszyłem do zaoferowanego mi łóżka.
- No i wiesz, wielkie dzięki ze pozwoliłeś mi spać  z tobą w pokoju, nie Musiałeś. Doceniam to. - z ludzi którzy mi pomogli, on chyba zrobił tego najmniej, jednak to jemu podziękował chyba najbardziej, cóż za dziwny traf.

* za które muszę podziewać panu MG :)

Averry - 2012-11-29 17:07:01

[Dajesz dobro-wraca dobro xD Więc szykuj się na paczkę dobra]

Gdy wkroczyłeś do pokoju poczułeś lekkie zimno i zapach. Na stoliku świeciła się świeczka jaka oświetlała większość pokoju i rzucając nikłe cienie w waszą stronę. Dwa łóżka, bardzo wygodne i miękkie koloru pomarańczowego. Na stoliku przy jednym łóżku leżało jego ubranie na zmianę, pomarańcz i kilka złotych.
-Możesz na mnie mówić jak większość pandemonium*, ale jednak nazywam się Pars Minion. Musisz iść spać, na dodatek jutro rano mnie nie będzie.-Powiedział opadając na jedno łóżko. Wypuszczając Litwick, Misdreavus, Duscull, Banette i Woobat.
- Fakt, trenuję duchy i mrok, ale to czysty przypadek.-Powiedział nadal leżąc na plecach patrząc na sufit. Woobat i Golbat usiadły przy oknie, Misdreavus, Duscull i Banette usnęły przy fotelu a Litwick siedział blisko świecy.
-Słuchaj, czy ty przypadkiem nie natknąłeś się na Matthewa? To ten od Arcanine z obrożą, nie może biegać bo ma astmę więc ciągle jeździ na pokemonach? Czuć od ciebie proszkiem do prania. Musiałeś się na niego natknąć, inaczej jak dobrze rozumiem biorąc to że trener myślał że jesteś kameleonem to nie odpuścił. Chociaż i tak nie wiem od jakiej strony szedłeś, ale domyślam się że tak szybko nie dotarł byś tu gdybyś nie jechał z nim na pokemonie.-Mówił prawie bezbłędnie gdy sam poczułeś od siebie ten kwaśny zapach proszku do prania. Musiałeś powąchać rękaw by to wyczuć, albo wyczuwa ten zapach na kilometr albo widział was co jest niemożliwe. Trochę dziwnie było tak leżeć tutaj przy lekkim chłodzie, jednak ta świeca dawała ci ciepło w nogi mimo że była trochę dalej od ciebie. Chciałeś spać, tak tu ciepło i przytulnie mimo chłodu. Gdybyś mieszkał tak na stałe...

*pandemonium-miejsce w niektórych wierzeniach gdzie przebywały wszystkie demony i złe duchy[jak piekło]

Johnny - 2012-11-29 18:10:54

[Pytam się o jedną rzecz tysiąc razy a nikt mi nie odpowiada X.X ]

- Tak zaoferował mi przejażdżkę. Powiedział mi też że jeśli chcę to jutro pomogę z nim jechać do Oreburgh City. Mówię Ci, pandemonium, nie miałem lekko przez te kilka dni. Sądzę że gdybym nie jechał z nim to dotarłbym tu co najmniej za kilka godzin, no może trochę wcześniej. A mógłbyś mi w końcu odpowiedzieć na to pytanie? - zapytałem lekko zniecierpliwiony. - Co z Sophie? Słyszałem że jest w szpitalu, czy teraz jest z nią lepiej? W jakim jest stanie?
Denerwowało mnie że dalej nie uzyskałem odpowiedzi co stało się z moją przyjaciółką. W końcu pytałem się oto któryś raz z kolei. Albo mnie ignorował, albo nie słyszał podczas tego pytania. No chyba że lepiej nie mówić w jakim jest stanie.
- A nie będzie cię tylko przez rano, czy opuszczasz miasto i nie wrócisz? Czy coś takiego? - zapytałem.

Averry - 2012-11-30 18:00:54

Lekko rozciągając się na łóżku powiedział powoli i wyraźnie:
-Nie wiem dokładnie, ponoć powinna zgodnie z planem czekać w CP.... Co do czasu jak wrócę to nie mam pewności, gdzieś tak około dolecę do Twinleaf, z niego wrócę gdzieś tak na siódmą do miasta. Ale nie wiem czy od razu nie będę w Oreburgh. Taki jakby slalom, mam w Twinleaf pokemony w treningu. Nie wiem też czy nie wpadnę do domu na trochę, ale co to za problem. Znając Matthewa szybko zaliczysz tą trasę i tak z pewnością nie wiadomo gdzie spotkamy się po zmroku. W noc zaliczam około trzy miasta naraz, z resztą zaczynam szukać jakiegoś domu na stałe. Mam trzy odznaki, jednak ostatnio zajmuję się hodowlą.-Powiedział aż zasnął po kilku minutach. Ty też, śniło ci się że obierasz ziemniaki nożem i nagle wszystko zmienia się z linijki. Nie wiadomo czemu ale po godzinie miałeś już oczy otwarte i zobaczyłeś że Scyther i Gligar nie śpią. Co jeszcze dziwne były brawie całkiem zdrowe, widać w tą godzinę wszystko im wróciło do normy. Urządziły sobie pogadankę z pokemonami kolegi.

Johnny - 2012-11-30 19:37:55

[Przecież ja jestem w Twinleaf. Co nie?]

To że nie mogłem spać było dosyć dziwne, w końcu byłem dość dobrze zmęczony. Dziwne też było że moje pokemony tak szybko ozdrowiały. Jednak było to dla mnie miłe zaskoczenie. Nie chciałem ani budzić pandemonium, ani przeszkadzać pokemonom w rozmowach. Sprawdziłem szybko na zegarze która była teraz godzina. Pars mówił że Sophie powinna być w CP, czyli tutaj. Nie chciałem jej budzić, bo nie wiedziałem w jakim jest stanie, dlatego chciałem się w końcu przestać o to martwić i postanowiłem iść na dół i poszukać Siostry Joy, miałem nadzieje że nie śpi. Oczywiście chciałem się jej zapytać czy Sophie rzeczywiście tu jest i w jakim jest stanie. No bo w końcu co mogłem innego zrobić skoro nie mogłem spać.

Averry - 2012-12-01 13:41:25

Toć w Jubilife jesteś....]

Kluczę, powieszone przy drzwiach odbijały lekkie światło z zegarka jaki pokazywał godzinę 22:02. Jednak zamiast godziny minęły dwie, normalna cisza nocna. Mimo lekkiego odgłosu twoich kroków i chwycenia kluczy które niestety nie pasowały poczułeś na sobie wzrok Parsa. Na dodatek zaraz Gligar rzuciła ci się do gardła z miłym uśmieszkiem i jakby tęsknotą mimo tych czterech, max pięciu godzin.
-Wracaj do łóżka, toaleta jest po lewej od prysznica. Jak chcesz wyjść koniecznie klucz jest przy lusterku, te są od mojego domu.-Mówił jakby nie spał od kilku sekund. Mogłeś go obudzić, ale z takim zachowaniem braku każdego dźwięku wyszło ze wyczuł to swoimi zdolnościami albo jakiś demon mówił mu przez sen co się dzieje. Szczerze to czułeś się tu jak w cmentarzu... Pokemony mroku, duchy, palące się jeszcze świece, przytula się do ciebie wyziębnięta Gligar. Fakt, przy małym lustrze znajdował się kluczyk z nr. 56-66-65.

Johnny - 2012-12-01 14:24:57

- No dobra. Cześć Gligar, cieszę się że jesteście już w pełni sił. Ja spróbuję się jeszcze położyć. - odpowiedziałem cicho.
Odłożyłem klucze Parsa na miejsce, ale nie zamierzałem ruszać klucza z takimi numerami. Przynajmniej nie teraz, przy moim pechu gdybym go ruszył pewnie pojawił by się jakiś demon i zjadłby mi rękę.
- Wybacz ze cię obudziłem. - przeprosiłem Parsa.
Skoro teraz nikt nie spał to pewnie i ja nie dałbym rady, ale musiałem spróbować. chciałem być jutro wypoczęty. Jutro pewnie spotkam się z Sophie i może ruszę do Oreburg City. Wtedy będzie szansa na pierwszą odznakę.

Averry - 2012-12-03 19:32:52

Mimo wszystkiego zasnąłeś po kilku sekundach jak po dotknięciu czarodziejskiej różdżki, no może diabelskiej sztuczki. Sen był mglisty, śnieżny i podobny do pogody za oknem. Teraz pada śnieg, jest minus cztery stopnie a wampira niema. Godzina 6:55, mimo tego lekkie słoneczko przez mgłę. Pada śnieg, do tego lekka mgła i piękne rysy na oknie. W drzwiach nie było kluczy, ale sądzić nie mogłeś że jakoś to otworzysz bo jak w toalecie widać było czerwone coś pod plastikiem przez co widać że zamknięte. Chęć wyjścia na dwór przez Gligar zmusiła ją do szukania kluczy pod twoim łóżkiem[w końcu przez to się obudziłeś]. Łóżko wampira pościelone, tylko kilka rzeczy zostało takie jak walizka, kilka ubrań i jakieś książki. Gligi musiała przeszukać większość rzeczy, w tym te książki. Przed twoim łóżkiem leżał jakby album. Na pierwszym miejscu w kartce jaką widziałeś było sześciu młodzieńców na oko z osiem, siedem lat. Było to w jakby półmroku, słońce za horyzontem mimo tego lekkie światło na tle nadmorskiej willi w stylu baroku. Ustawieni rządkiem z niewątpliwie swoimi starterami. Po kolei od lewej z pewnością Pars w młodości, Shuppet na jego rękach uśmiechał się lekko jak trener. Dalej osoba jaką zapamiętasz zawsze po dziwnych oczach. Miał je żółte, bez domieszki z takimi samymi włosami. Ubrany w żółty podkoszulek i workowe spodnie przy którym stał dumny Shinx. Potem odwrotna wręcz postać, mroczne włosy koloru czarnego podkreślone błękitnymi oczami i ubrany na niebiesko z pewnością kolega przy jakim patrzył na ciebie spokojnym wzrokiem Buizel. Następna trójka podobna do pozostałych mieli takie same brwi jak wampirek, ale jak lepiej się przyjrzeć widać chyba że każdy to brat. Czwarty miał brązowe włosy i takie same oczy pomiędzy którymi była opaska koloru czerwonego typowa dla osób ćwiczących w walce. Za nim widniała kłowa Onix'a i jego ciało. Piąty z platynowymi włosami, mrożącym spojrzeniem szmaragdowymi oczami i o dziwo jako jedyny chyba przy którym spoczywał pokemon na ostatnim stopniu ewolucji-Flollas. Ostatni był z też jasnymi włosami, błękitnojasnymi oczyma i ubraniem lotnika i ubraniem w ptaszki. Na jego ramieniu był dumny Coombe. Nie zagłębiajmy się w zdjęcia, gdzie klucz by iść do Sophie?

Johnny - 2012-12-03 21:15:04

Zdjęcie Parsa, który się uśmiechał, było trochę dziwne, bo jeszcze nie widziałem go uśmiechającego się. No nic, to zdjęcie było robione kilka lat temu, co najmniej, więc mógł się zmienić. No nic. Zastanawiał mnie natomiast chłopak z Shinx'em. Próbowałem sobie przypomnieć jak wyglądał chłopak który mnie uratował ode tej Aipom i jej trenera. Może to jeden i ten sam chłopak? Teraz skoro chciałem poszukać i odwiedzić Sophie, pomińmy fakt że w końcu, musiałem znaleźć klucz. Zapukałem do toalety by sprawdzić czy jest tam Pars. Próbowałem też przetrząsnąć, ale bez przesady, pokój w poszukiwaniu kluczy. Pamiętałem jak wyglądały klucze Parsa od domu, więc drugi raz nie moglem ich pomylić.

Averry - 2012-12-04 16:55:36

Może tak a może nie, jego włosy były podobne ale kolor ich jest inaczej tonowany. No tak, przy jasnych włosach odcień z dzieciństwa zmienia się przed i w okresie dojrzewania. Shinx jaki jest pospolitym pokemonem będąc starterem mówi za siebie że siebie iż to raczej rzadki wypadek. Przeszukując dom pod okiem Scythera jaki zajął kanapę i obserwował wasze poczynienie lekko się uśmiechnął. W łazience znalazłeś klucz do pokoju, widać Pars jak mówił tak zniknął rankiem. Gligar jaka w tym czasie sprzątała znalazła w końcu dwa kolejne zdjęcia. Tym razem mogło mieć około roku, ciemny zamek też tonął w półmroku jak na poprzednim zdjęciu. Najdziwniejszy ten zamek, oddaje wrażenie że tam mieszka. To mogły być święta, Pars w środku ze swoją lodową twarzą lekko się uśmiechał z Banette. Przy nim chłopak z Florras odgarniał białe włosy za głowę i zauważyłeś lekkie brązowe włosy w tej bieli. Wyglądał jakby był zamrażany od wewnątrz własnym zimnem. Ubrany biało z błękitem powodował że wygląda jak zamrożony. Chłopak o tych żółtych oczach i tym razem już Luxio z okularami istnego hakera komputerowego ubrany w podobny strój jak ten od lodu tylko że z odcieniem żółtym i ciemniejszymi paskami przy butach powoduje że wygląda jak osoba która może cię trafić piorunem. To dziwne, ale każdy wygląda jak mistrz jednego typu. Ten którego poznałeś nie ma okularów i tych oczu... Teraz ten od Buizela jaki był nim nadal ubrany był w kurtkę koloru ciemnego niebieskiego jeździecką, przed tym białą koszulę z tymi falbankami pod szyją i lazurowymi spodniami oraz butami jeździeckimi wyglądał nawet spokojnie. Jednak w przeciwieństwie do braci nie uśmiechał się. Z tyłu były złote litery układające się w: Gladius[za lodem], Hell[za piorunkiem], Pars[za duszkiem] i Morven[za wodo-błotem]. Była ich szóstka a jest czwórka, widać nie było ich wtedy. Do pokoju wparował jak duch, właściwie to się teleportował z Abrą do pokoju. Na szczęście Gligar schowała zdjęcie zanim chłopak coś wypatrzył.
-Zmieniłem plany, dziś jak chcesz cały czas będę w pokoju.-Powiedział strzepując resztki śniegu z ciebie i usiadł na łóżko gdy jego wzrok padł prosto na szafkę z której Gligar wydobyła zdjęcie.

Johnny - 2012-12-07 19:42:40

- Dobra, ja miałem zamiar iść i poszukać Sophie. Wiem ze tylko o tym marudzę, ale to moja przyjaciółka i chciałbym w końcu się dowiedzieć co z nią. Szukaliśmy klucza, ale widzę że ty go miałeś. A nie wiesz przypadkiem gdzie ona mogłaby być? - zapytałem.
Skoro Pars miał klucz to mogłem w końcu poszukać Sophie. Chciałem razem z Gligar i Scyther poszukać siostry Joy. Ona pewnie pomogłaby mi znaleźć Sophie, albo chociaż powiedział co z nią. Jednak najpierw musieliśmy dowiedzieć się czy Pars czegoś nie wie, a później sprawdzić gdzie jest siostra Joy.

Averry - 2012-12-08 13:46:19

-Jezu, zgodnie z umową Morven miał ją przywieźć około siódmej, jest już dziewiąta a nie odbiera komórki.-Powiedział zasłaniając rolety w oknach pokoju. Morven, ten ze zdjęcia od Buizel'a. Pars włączył komputer i podłączył się do systemu CP. Ujrzałeś jego box, zespół i coś dziwnego. Jakieś napisy jakie wyglądają jak dane techniczne. W boxie miał piętnaście pokemonów, wymienił Abrę na Umbrelon płci pięknej.
-Jak zobaczysz Sophie powiedz jej gdzie jestem. -Dodał rzucając ci lekko kluczę. Jak zwykle nie miał uśmiechu, obracał w palcach pokeball z Umbrelon. Nagle usłyszałeś coś jak huk, potem jakby zderzenie się kamienia z innym i głośny skrzyp. Zupełnie jakby ktoś pazurami szerował tablicę. Wylądowałeś na podłodze przez podskok od odgłosu i walnąłeś pokiereszowanymi plecami o kant łóżka. Prawie zawyłeś z bólu, jednak przez dźwięk jaki brzmiał teraz, jakby pisk z dołu. Do pokoju wpadł prawie w tym samym czasie chłopak, Morvel czy jak mu tam. Miał ze sobą Sophie, przynajmniej jedna dobra wiadomość.

Johnny - 2012-12-08 15:09:16

[Drogi panie adminie :) nie odpisujesz w swojej przygodzie?]

Chwyciłem klucze, choć teraz niebyły mi za bardzo potrzebne. Byłem strasznie zaciekawiony co to za huki. W końcu dźwięki obijanych kamieni musiałby dochodzić z zewnątrz, ale co mogło go wywołać. Doszedłem do wniosku że teraz skoro nie muszę się już o nic martwić musiałbym trochę potrenować z moimi pokemonami. Prawie każdy mógłby nas teraz pokonać. Teraz nie zależało mi nawet na łapaniu pokemonów, no chyba że trafiłby się jakiś silny lub rzadki, ale w tej chwili muszę stawiać na siłę i poziom moich stworków, a nie na ilość.
- Cześć. - pomachałem do Sophie i Morvena trochę smętnie.
Przecież teraz powinno się wszystko poukładać, a jednak te huki były z każdą chwilą, przynajmniej dla mnie, z każdą chwilą coraz bardziej niepokojące i straszne. No bo w końcu taki huk samoistnie nie mógł się utworzyć. Może to jakieś pokemony walczyły, albo jakiś pokemon trenował i przez przypadek coś zniszczył, jakaś ścianę czy mur. Wyjrzałem przez okno i chciałem się rozejrzeć.

Averry - 2012-12-08 16:36:01

[pomysłu nie mam, no i weny dla siebie. Ps na górze, Zasłona to nie atak, coś jak na pokazach[skrzydła anioła i td.]

Ciemne włosy Parsa zakrywające tył i kawałek przodu głowy teraz zasłoniły mu całą twarz. Gdyż widziałeś tylko pył z gruzowiska jaki ci zasłonił widok i mocne słońce jak na teraz. Zasłaniając roletą okno posłał ci uspokajające spojrzenie i nagle zostałeś zwalony do podłogi przez Sophie która miała tak promienny uśmiech, że przypominał on malowany uśmiech wprost od ucha do ucha.
-Johnny, tak się martwiłam.-Powiedziała śląc ci całusa w lewy policzek. Pars i Morven mówili ze sobą aż w końcu wyjęli obydwoje komórkę i napisali coś. Morven jakoś wyciągnął coś ze swojego telefonu, położył na tym jakiś pokeball jaki zmienił się Premierball. Tak, przenośna wymiana... No mają te nowe generacje techniki. Ziemia lekko drżała, dlatego nie było to nic ciekawego tak z Sophie na szyi, no może w innej scenografii.
-Schowajcie się. Banette użyj Zasłony.-Powiedział Pars wypuszczając swojego pokemona wraz z pięknym Umbrelonem. Na około chłopaków pojawiła się mroczna aura. Do tego Starmie i Vaporeon Morva, który milczał jak głaz puszczając je nawet ich nie powitał. Znikli biegnąc na zewnątrz a za nimi zostawało trochę tej dziwnej, fioletowej poświaty wywołanej atakiem Banette. Zasłona, ale o co chodzi? Sophie jaka wlazła pod biurko wciągając cię ze sobą.
-Jak to dobrze cię widzieć, i nie martw się. Co z twoimi plecami?-Zapytała się z wyraźną ciekawością i strachem. Miałeś ból w plecach przez te coś. Z resztą, co się dzieje. Nagle ściana rozpadła się robiąc szczelinę i nagle o mało co nie dostałeś tymi resztkami ściany w głowę. Pył opadł, pojawił się wyraźny obraz walki. Sześć pokemonów: Torterra, Panseage, Shnirty, Ludicuno, Liligant i Machamp rozwalali miasto przed CP atakami, mocą i z trenerem. No raczej trenerką, białe włosy do ziemi upięte w kucyk, mundur z zielonym kolorem i takie same oczy z zielenią nadzwyczaj mocną. Pokemony biły się z pokemonami chłopaków a sami chłopcy z tą fioletową poświatą walczyli z dziewczyną na pięści chociaż ona jakby ich ogrywała.

Johnny - 2012-12-09 16:00:31

[A gdybym zmienił odpis to pomogło by ci to?]

- Też się o ciebie martwiłem, a co do pleców to szkoda gadać. Stado Poochyen prawie mnie zabiło, gdyby nie ... Mike, nie przeżyłbym. - powiedziałem.
Starałem się dokładniej przyjrzeć temu mundurowi dziewczyny która niszczyła miasto. Czyżby był to mundur Zespołu G? Nie miałem pewności, ale takie były moje przypuszczenia.
- Nie wiem czy siedzenie pod tym biurkiem jest bezpiecznym pomysłem. - powiedziałem do Sophie.
Moje pokemony w porównaniu z pokemonami które walczyły były marne. Chciałem pomóc Parsowi i Morvenowi, jednak bałem się że nie mam szans i tylko mógłbym posłużyć za mięso armatnie lub żywą tarczę. Wychyliłem głowę spod biurka i starałem się lepiej przyjrzeć walczącym pokemonom. W ostateczności moje pokemony mogły odciągnąć uwagę od pokemonów Parsa i Morvena.

Averry - 2012-12-09 17:44:24

[Nie wiem]

Nie ten kolor, ciemna zieleń nie pasuje do zespołu. Starmie zajmowała się Machampem, Banette Lilligant, Vaporeon i Shnirty walcząc ze sobą wyglądały o dziwo słodko na scenie rozwalonego przystanku a Umbrelon zabrał się za Ludicuno. Dwa pokemony nadal niszczyły miasto, jednak zamrożone łapy Panseage przez Ice Beam Vaporeona lekko spowolniły ich ruch. Torterra niszczyła sklepy i miejsca z jakich korzysta najwięcej ludzi w godzinach szczytu mimo że Umbrelon stworzył na około niej mroczną kulę jaka powodowała wręcz oczoplons u ciebie. No tak, walka jest ciężka a twoi... no koledzy walczą z dziewczyną która lekko słabnie. O tak, jej długi kucyk falował za jej ruchami. Kurna, miała pistolet i sztylet. Chociaż chłopcy walczą gołymi pięściami mają przewagę, zauważyłeś że przez Zasłonę Banette mogą zrobić różne rzeczy. Dziewczyna skoczyła w górę, oni za nią i jednak gdy chcieli zadać jej cios w głowę znikli i już mocno zadali jej cios w nogi. Nie za darmo, te fioletowe coś niknie i stają się bardziej widoczni. Po chwili jednak zamroczył cię pył od ataku Torterry na CP i po chwili znalazłeś się w innym miejscu. Było około dwunastej w dzień. Mimo tego mróz, leżysz w czarnej i bardzo miękkiej pościeli z głową w tak samo ciemnej poduszce. Byłeś w pokoju, ale nie Centrum Pokemon albo jakimś domu. Miał on w obwodzie około dwunastu metrów i miał oprócz łóżka szafkę, biurko i okno z niezłymi zasłonami. Białe ściany i dodatkowo kanapa jaką pominąłem, nie widziałeś jej gdyż zasłoniła cię to kolejna zasłonka. W około staroświeckiego łóżka w jakim leżałeś była zasłonka koloru różowego. Te trzy koloru grają tutaj główne role, czarny, biały i róż pięknie wygląda. Na południowej ścianie był piękny obraz drzewa. Korona czarnego koloru z różem jako liście. Bolały cię plecy, w końcu te wypadki są u ciebie częste. Jesteś jak autobus, ciągle zatrzymasz się przy katastrofach. Dojrzałeś w lustro jakie stało na szafce, wyglądasz dobrze. Masz całą rękę opatrzoną gazą i opaskę na około głowy z tego samego materiału. Te ostatnie chwile wracały jak kamfora. Szok, jakiś atak kamienny prosto w górę Centrum Pokemon, ty przyjąłeś na siebie większość tych kamieni. Spadały na ciebie pod kontem około czterdziestu stopni a dzięki temu osłoniłeś Sophie. Masz szczęście, przynajmniej jakoś masz szczęście na takie wypadki. Najgorsza była ta dziewczyna, te zielone oczy, mundur i te pokemony. Co z Parsem i Morvenem? Mogli pokonać dziewczynę, przynajmniej poznajesz tutaj styl Parsa. Proste wzory, trzy intensywne kolory. Na dodatek wygląda to trochę jak wnętrze domku na którym było zdjęcie tej szóstki. Nie trzeba się zastanawiać nad tym, w końcu żyjesz. Drzwi otworzyły się, wkroczyły dwie postacie. To Sophie, jak zwykle zwariowana postać z białym uśmiechem i torbą w której ma swoje rzeczy. Druga to pierwszy raz widziana Ci na żywo osoba. Platynowy Blond we włosach, żółte oczy i opalona skóra mówiły same za siebie. Słomkowe, workowe spodnie i koszula w kratkę o kolorach złoty, pomarańcz i intensywna czerwień wyglądała ładnie. Na lewej ręce srebrny zegarek. Trzymał w prawej okulary podobne do tych jakie mają ludzie przy operacjach, zasłania całe oczy i do kości policzkowych od brwi począwszy. Hell, brat raczej Parsa o tych oczach. Żółtych oczach. Posyłając ci siarczystego całusa[kolejnego zresztą] zerkała na twoje ramię. Nie bolało, przynajmniej w pozycji przy ciele.
-Masz stabilny stan, kilka draśnięć i mocno poharatana ręka. Możesz chodzić, bez kuli czy czegoś tam. Dużo miałeś szczęścia, tylko gorzej z twoimi plecami. Rozdrapały ci się strupy, na dodatek masz zakażenie. Nie czujesz tego, rozwija się powoli. Dam ci tabletki, trzy razy dziennie po dwie popijając wodą.-Powiedział nakładając swoje okulary Hell. To szczęście, tak czy siak sprzymierzeniec twojego przyjaciela to twój przyjaciel. Ta dziewczyna, kim kol wiek jest na pewno nie znasz jej. A ty myślisz że Sophie jest niebezpieczna, spotkałeś chyba monstrum kobiecości z białymi włosami. Co miała w niszczeniu miasta, no na pewno nie zrobiła tego bo chłopak ją rzucił... No jeśli by tak było ciesz się że z tobą jest Sophie a nie ktoś pokroju tamtej. Do pokoju wszedł Pars jaki się... uśmiechał. Zadowolony był, tak czy siak to dziwny widok. Za nim latał Banette, duszek jaki nadal tworzył na około trenera tą dziwną aurę koloru fioletu. No tak, jeśli to ten sam dzień to dziewczyna może się obudzić.
-I jak Johnny, mam nadzieję że nic poważnego Lasher tobie nie zrobiła? Jesteś w domu Hell'a, w ruinach  przy Solaceon, miałeś niezłe kłopoty.-Powiedział nadal z jakby lekkim uśmiechem. Coś musiało się stać, wliczając w to padnięcie na głowę cegły z setnego piętra.

Johnny - 2012-12-09 18:11:26

[Ponoć weny nie masz a taki odpis długi mi walnąłeś.]

- A ja myślałem że żyje, muszę być w niebie bo chyba tylko tam Pars mógłby się uśmiechnąć. - powiedziałem ironicznie.
Cieszyłem się że żyje, jednak plecy znów rozdrapane, plus zakażenie i coś z moją ręką.
- Odnoszę wrażenie że te wszystkie wypadki zdarzają mi się przez was, Pars i Sophie. No bo w balonie byliście oboje ze mną, a te kilkanaście ton cegieł, które ciągnęły do mnie jak magnes, spały kiedy i Pars był w pokoju i Sophie przyszłaś. Przynajmniej jeszcze żyje, jeszcze. - na koniec uśmiechnąłem się do nich serdecznie żeby nie pomyśleli że mam do nich pretensje.
W głębi duszy byłem szczęśliwy że, najczęściej Sophie, że zawsze po czymś takim jest ktoś przymnie.
- A co z tą dziewczyną która niszczyła miasto? Skoro mogę chodzić to jak stąd wyjść? Chciałbym trochę potrenować, Scyther i Gligar nie należą do najsilniejszych pokemonów wiec chciałbym ich jakoś wzmocnić, może walką z jakimś dzikim pokemonem. Co wy na to? - zapytałem. -[b] A robię Sophie, nic się nie stało?

Averry - 2012-12-10 16:54:59

[Ja się staram, piszę długie chociaż to weny nie trzeba. Bo chce jakoś rozciągnął cię w pisaniu, w szkole się ci przyda]

No tak, co prawda to prawda. Pars jaki momentalnie strącił ze swojej twarzy uśmiech jaki pokazywał tylko trójki najdalej w zębach. Zobaczyłeś że pojawił się Morven, ze Starmie w rękach. Jak na komendę wyczuł aurę jaka tu panowała. Pars na chwilę się odwrócił do Morvena i Hella. Wszyscy pokiwali głowami, tak jakby wcześniej namawiali się na coś.
-Na pewno nie spotkasz jej więcej, to nie jest postać jaką widuje się często. Nie jest groźna, znajduje się w więzieniu. Co do pokemonów to trudno tu coś spotkać nadającego się do treningu na dłużej. Co do noclegu to możesz tutaj spać, w końcu trudno jest podróżować po niezbyt znanej okolicy z co jak co, słabym doświadczeniem. Gustav się ucieszy, to nasz lokaj. Masz jeszcze trzy, cztery godziny do zmroku.-Powiedział wbijając wzrok w okno. Trzymał się za lewe ramię, tak jak ciebie spotkał uraz w rękę. Mogli zniszczyć tą osłonę na około chłopaka, czyżby lepiej się czuł w niej. Może to po prostu przyzwyczajenie, ładnie wyglądał w takim wydaniu jak istny pokemon od jakiego bije mrokiem.
-Korytarzem w lewo prosto, potem schodami do drzwi, nie wejdziesz potem do domu. Trzy bramy ochronne, nie wejdziesz bez tego.-Powiedział Hell, jego oczy jak świetliki w szklanych oprawkach patrzyły na ekran telefonu który teraz tkwił w jego rękach i ciągle wydawał dźwięk stukania o klawisz.
-Gustav was prosi.-Powiedział na poczekaniu Morven, wyszli z pokoju zostawiając was samych.
-Tu pięknie, te stare kamienie, rozwalone kolumny po starej cywilizacji, widziałam tutaj piękną Gardevoir i Gallade.-Powiedziała Sophie patrząc w okno, faktycznie ruiny piękne.

Johnny - 2012-12-11 17:26:25

[W pisaniu, ale niby czego? Wiesz czasem udaje mi się napisać na kilkanaście linijek, ale ostatnio nie mam do tego ani weny, ani siły. Jednym słowem nie chce mi się.]

- Sophie, czy to moje zakażenie jest groźne? Wiesz łatwo się go pozbędę, czy to trochę potrwa? - zapytałem.
Skoro mogłem chodzić o własnych siłach postanowiłem spróbować. Najpierw próbowałem rozruszać ręce żebym mógł się czegoś złapać w razie upadku. W końcu jedna z moich rąk nie była w pełni sprawna. Potem chciałem usiąść na brzegu łóżka i spróbować powoli wstać i podejść do okna. Skoro gdybym wyszedł z domu mogłem już nie wrócić tego co mi powiedział Hell, no i skoro w okolicy byłoby trudno o znalezienie dzikiego pokemona do treningu z moimi to postanowiłem sobie darować. Miałem zamiar podejść do okna i przyjrzeć się dokładniej naszemu otoczeniu i ruinom, miałem nadzieje ze uda mi się to tylko z okna. W końcu Sophie się nimi tak zachwycała.

Averry - 2012-12-11 18:09:59

-Ja chyba idę się przejść, tylko Gustav otworzy mi bramy. Jesteśmy trudno dostępni, ogółem pewnie nikt nie wie jak tu dojść z miasta. Za to odnośnie nie wiem jak to jest, chyba lekko. Na pewno ktoś wie jak znaleźć coś w tej okolicy.-Powiedziała Sophie oglądając co się dzieje za oknem. Było tu pięknie, góry, kamienie i trudna dostępność domku wyglądały jakbyś był osobą w domku jaki przetrwał koniec świata. Nie wiadomo czemu, ale czujesz się jak w ruinach greckich. Połamane rzeczy, biały kamień i śnieg. Kurczę, zaczął padać śnieg. Sophie ruszyła do drzwi jakie były przy drzewie, nie zauważyłeś ich. Jezus, to niezła garderoba. Ubrania na twój rozmiar, koszule, kurtki, spodnie i czego dusza zapragnie.
-Mam nadzieje że ten sam rozmiar, wiedziałam że coś ci się przyda w tym domu. Chłopcy mają dużo tego rodzaju ubrań, na dodatek jest tutaj świetna kuchnia. Z Sell mieszkam dwa pokoje w prawo, co prawda nie mam żadnych ubrań na zmianę, ale coś znajdzie się dla mnie. Tak na serio to przejdziesz się ze mną po ruinach? Pars jak się nie mylę idzie trenować w jaskini Rin Bee, niedawno ją znalazł. Dużo duchów, na dodatek blisko nas.-Powiedziała tanecznym krokiem siadając na kanapie. Łza w oku się kręci, stęskniłeś się za tym charakterem. Po wręcz kilku sekundach pojawił się Hell, jego potężne ciało tak jak reszty ferajny przy blisko dwóch metrach prezentowało się dobrze.
-Jak chcecie obiad gotowy.-Wtrącił i błyskawicznie wycofał się. Teraz zauważyłeś, jakby lekko kulał na lewą nogę.

Johnny - 2012-12-13 21:37:07

- No obiadek. Nie pamiętam kiedy ostatnio coś jadłem. A wracając do twojego pytania, to z chęcią się z tobą przejdę. Dobrze, teraz chodźmy coś zjeść, a potem możemy się przejść po ruinach, pasuje? - zapytałem radośnie.
Skoro Sophie chciała żebym się z nią przeszedł po ruinach to czemu miałbym się nie zgodzić. W końcu mógłbym odetchnąć świeżym powietrzem no i może udałoby się spotkać jakiegoś żądnego walki pokemona. No a poza tym mogłem spędzić trochę czasu z Sophie.
- Swoją drogą ciekawe co jest na obiad. Wiesz, trochę mi głupio, no bo poza tobą to nikogo tu nie znam, a wszyscy są pomocni, no i pomogli mi. A ja nic dla was nie zrobiłem. - stwierdziłem.

Averry - 2012-12-14 19:27:49

Sophie tanecznym wciąż krokiem zaczynała swój tradycyjny rytuał gadania do ciebie mimo że już ruszyła.
-Dla mnie coś zrobiłeś, urodziłeś się.-Powiedziała z uśmieszkiem. Co prawda spotkałeś się z serdecznymi postaciami, no nie licząc Poochyen. Przekraczając próg doszedł do ciebie ogół tego domu, był wielki jak zamek królewski. Na ścianach obrazy, około dwunastu drzwi aż doszedłeś do jadalni i ładne żyrandole. Jezu, jeśli to majątek jednego osobnika pomyśleć co by było gdyby wszyscy kupili jeden dom. Dając krok dalej kątem oka zobaczyłeś pokemona, Absol. Miał mroczny wyraz twarzy, jakby chciał sprowadzić na każdego kto mu się sprzeciwi nieszczęścia świata.
-Night Slash.-Powiedział ktoś stojący w rogu sali, chociaż nie wszedłeś do jadalni wiedziałeś że ktoś stoi w boku jakiego nie widać. Absol, jakby krążący po domu i czekający na rozkaz rozwalił bryłę lodu w innym rogu tworząc kilka mniejszych.
- Kecleon Psy Beam i to już.-Znowu powiedział/a osoba w rogu gdy Kecleon jaki był blisko ciebie niewidoczny pojawił się i stworzył jakby obręcz w około sali gdy lód leciał z nim i jakby przyklejony super glu do siebie zawisł nad stołem tworząc uczucie lodowej jaskini. Biel sali na dodatek podwaja efekt, to jest nawet fajne. Czas opisać postać, wyłaniając się z rogu i idąc do stołu jaki miał kształt prostokąta i było przy nim około czternastu talerzy, sztućców i kieliszków. Chłopak był ogolony na zero, z czarnymi oczyma i opaloną skórą. Wyraźne rysy twarzy, blade mimo wszystkiego usta i śnieżne zęby przypominały Tobie Parsa, no tylko że jeden nie miał włosów a drugi wręcz bez nich się nie obejdzie. Ubrany był normalnie, bluza Nike, dresy i halówki. Był trochę zmęczony, jednak może jest tu basen/siłownia? Sophie która zwolniła na poprzednich metrach teraz doszła do ciebie ze znakiem zapytania na ustach.
-Znasz go?-Zapytała cicho, no co prawda z przyzwyczajenia, ile jest tutaj osób? Przyszedł ten cały Gustav, starszy człowiek z tacką.
-Czy panicz wie gdzie jest reszta? Wolałbym po prostu podać już obiad, żeberka w muszdardowym sosie z ziemniakami na dwa milimetry pocięte z lekką nutą czosnku kandyzowanego, papryki słodkiej i delikatnej nuty liścia laurowego. Na przystawkę pierogi mięsne w delikatnym, aromatycznym cieście francuskim. Oczywiście na deser lekkie Dia Cappro z Pana Cottą, orzechami, suszonymi owocami i bitą śmietaną. Specjalnie dla panicza pozwoliłem dodać do ciasta nutę rumu.-Powiedział głównie do niego który lekko zamknął oczy
-Boże, możesz mówić po ludzku? Powiedz potrójne ciasto a nie te włoskie nazwy?-Powiedział powoli gdy orientował się że jesteście na progu. Odwrócił powoli głowę w twoją stronę i lekko zbity z tropu zaczął mówić powoli.
-W końcu ktoś tutaj przyszedł, już myślałem że po treningu w górach znowu spędzę tydzień w domu zanim zdadzą sobie sprawę że jestem.-Powiedział ze sznurowanym uśmiechem, czekając jakby na wasz ruch zagłębił się w swoim telefonie.

Johnny - 2012-12-16 13:57:40

Wygląd sali był na prawdę oszałamiający. W końcu chyba niewielu ludzi wpadłoby na pomysł żeby tak ją ozdobić. A efekt był na prawdę fantastyczny. Jednak niedługo skupiałem się na samej sali. Kiedy Gustav zaczął wymieniać co zaserwuje nam na obiad z każdą chwilą stawałem się coraz głodniejszy. Wręcz nie mogłem się powstrzymać od myślenia o jedzeniu. Właściwie to byłaby norma, ale czegoś takiego nigdy nie jadłem. A to że byliśmy tam tylko w trójkę a reszty nie było, sprawiało mi rażenie że nigdy też nie zjem. W końcu udało mi się wrócić do rzeczywistości i odsunąć od siebie myśli o jedzeniu. Teraz skupiłem się na tym chłopaku który z kolei skupiał się na swojej komórce.
- Cześć, jestem Johnny. Miło mi cię poznać. - przedstawiłem się.
Mogłem też przedstawić mu Sophie, ale sama też to potrafiła, a ja nie chciałem znów zbyt dużo gadać. Teraz pozostało nam czekać aż ten chłopak coś odpowie lub na przybycie reszty.

www.klasa1gloturek.pun.pl www.figurki-lotr.pun.pl www.kareena.pun.pl www.thewest-info.pun.pl www.empiresun.pun.pl