Averry - 2012-11-05 20:48:04

Kolejny szary, smętny poranek. Pogoda nie jest odpowiednia, jednak mogło być gorzej... Chmury, mgła i uczucie że niedługo zacznie padać. No tak, nie ma co się żalić gdy masz świadomość że Marcus i ta jego dziwna Lugia mogą coś niszczyć w tym regionie... Może nie tylko w nim, w innych też? Z resztą całe pięć regionów, to niemożliwe. Jest nadzieja, Ho-oh jest gdzieś tam i może powstrzymać Lugię i Marcus'a. Są też inne, ale co się z nimi dzieje gdy ludzie mają kłopoty.... Może ich to nie obchodzi, może ten mroczny pokemon jest zbyt silny. No z resztą pokemon nie pokemon, kiedyś i tak ktoś go pokona. Było gdzieś ta około czwartej nad ranem, jednak dopiero w tym czasie dotarło do ciebie że już od godziny wpatrujesz się w belkę namiotu. ? To nie belka tylko uschnięta gałąź i nie namiot tylko wielka płachta[jakby mieli zrobić z tego kilka ubranek dla słoni] koloru czerwonego. Flesh znalazł to wczoraj wieczorem, przynajmniej dzięki temu mogliście przespać noc tyle że tu lekko zimno. Mając słomę jaka cudownie tu się znalazła była miękka, do tego źdźbła trawy, trochę mchu i jakby gałązki co przypominało ptasie gniazdo. Rufflet jaki spał mocnym snem idealnie przerywa wręcz straszną ciszę swoim przekręcaniem się z boku na bok. Można by tak leżeć i leżeć, jednak z takiego jakby transu wyrywa cię szuranie. Trochę jakby pełzanie a trochę jak skoki. Było to ciche, jakby zakradało się dziecko.

Leo - 2012-11-08 20:41:32

Westchnęłam starając się nie zwracać uwagi na pogodę, która wydawała się być coraz gorsza. Chciałam chodź na chwilę uwolnić się od dużej ilości myśli, których na kłębiło się ostatnio mnóstwo. Leżałam, a właściwie próbowałam leżeć spokojnie patrząc na czerwonawą płachtę. Niestety nie mogłam już tak sterczeć w bezruchu i udawać, że nic się nie stało. Przykucnęłam delikatnie i popatrzyłam na Ruffleta, który spał w najlepsze i dobrze, bo musi być wypoczęty. Nagle usłyszałam dziwny hałas. Wstałam i zaczęłam lokalizować skąd dochodzi ten dźwięk, zaczęłam wolno iść w jego kierunku. Nie mając pojęcia co to może być staram się zachować najwyższą ostrożność, ale jeśli byłby to jakiś pokemon to nie chciałabym go przestraszyć.

Averry - 2012-11-09 18:00:31

Pokemon to raczej pewne, no chyba że człowiek jaki jest bardzo cichy... Rufflet gdy tylko zaczęłaś się poruszać na sianie wyczuł to i otworzył zaspane oczka. Wypatrzył cię wnet, bowiem na żółci i czerwieni plama z białymi włosami była łatwa do rozróżnienia. Pokemon patrzył na ciebie swoimi ślepiami jak idziesz i idziesz na czworaka by jakoś się dostać do dźwięku. O dziwo gdy wyszłaś ze swojego łoża z siana i kierowałaś się na ścianę twojego pokoju usłyszałaś coś jak podkop i szuranie ucichło. Będąc jak pies szybko zrobiłaś obrót bo teraz słyszałaś mlaskanie. Tak, dochodziło to z twojego siana. Może coś jadł albo coś, ale zależy czy jest dobry czy zły. Znaczy czy to wrogi pokemon czy przyjaciel. Ciężko to zrobić, zawsze w krytycznym momencie zanim zareagujesz usłyszałaś mocne ziewnięcie twojego Rufflet'a.
-Driii?-Usłyszałaś z tego siana. To ucichło, ale na ''Dri'' pokemonów jest wiele. Tak czy siak nagle coś rzuciło się na ciebie wielkości piłeczki tenisowej. Nie, to jednak nie atak. Dostałaś dwie jagody Oran.

Leo - 2012-11-09 20:10:41

Byłam zdezorientowana, ale próbowałam za wszelką cenę zachować spokój. Wolnym krokiem udałam się w stronę wydawanych odgłosów z siana. Nie było nawet chwili nad pomyśleniem czyje może być te "Drii". Szybkim ruchem widząc, że lecące w moją stronę "coś" to jakieś jagody chwyciłam je w obydwie ręce. Podchodzę do mojej torby i je chowam.
- Pokaż się. Krzywdy przecież Ci nie zrobię. - Powiedziałam kucając w pobliży źródła dźwięków.

Averry - 2012-11-10 11:24:39

Pokemonem okazuje się Drillbur, nawet słodki pokemon kret. Był wystraszony z pyszczkiem w owocach. Jest młody, wystraszony i z pewnością niezbyt doświadczony. Powoli przysypiał widząc że nic nie grozi jemu przy tobie. Położył się na słomie jak gdyby nigdy nic i usnął. Potem znowu chrapanie, tym razem i pokemonów i twojego przyjaciela. Robiąc dwa namioty z jednego materiału zrobił coś jak kurtynę, chociaż teraz słychać że śpi kamiennym snem. Nie pozostaje nic jak czekać, czekać i czekać na ranek tak, albo spróbować się przespać. Co prawda czułaś już lekki głód, ale nie było źle. Doczekasz się rana, no chyba że znajdziesz coś po ciemku.

Leo - 2012-11-10 13:40:21

Chodź pokemon nie był jakimś nadzwyczajnym to fajnie wyglądał. Nie miałam nic szczególnego do roboty więc usiadłam i zaczęłam patrzeć się na Drilbura. Był to wyjątkowo mały pokemon, miał czarny korpus z granatowymi paskami. Nie wiedziałam jak długo mój przypatrywałam się stworkowi, ale czułam, że z robiło się trochę jaśniej. Znowu musiałam przedzierać się przez górę siana, aby dostać się do torby. Kiedy mi się to udało, wzięłam ją i przyciągnęłam do miejsca gdzie spałam. Zaczęłam w niej szukać mając nadzieje, że znajdę coś przydatnego i jadalnego, a jak nie jadalnego to chodź jakąś latarkę, Pokeball czy Pokedex. Zdałam sobie sprawę, że z tego wszystkiego mogliśmy nie wziąć sprzętu bez, którego można spokojnie powiedzieć żegnaj przygodo.

Averry - 2012-11-10 15:48:01

Mimo tej pogody i wręcz stada minusów i zera plusów to nie powinnaś tracić dobrej pogody ducha. Może jakoś zyskasz te przedmioty, w końcu jakoś to wykombinujesz. Mając jeszcze z około pięciu klocków siana wielkości i szerokości telewizora mogłaś jakoś się tutaj urządzić. Namiot wyglądał jak wyglądał, z wielkiego, czerwonego płótna z jakiego zrobiono by spokojnie dwa czteroosobowe namioty. Jednak zrobione przez Flesha dwa były jakby małe. Odciął to szkłem ze stłuczonej butelki i ponieważ nie chciał marnować materiału na środku położył gałąź by w razie czego mieć większą płachtę. Drzwi i tył zrobione były jednak ze zrobionych czterech trójkątów. Kto porzuca coś takiego z sianem, miękkim i ciepłym. Było tutaj trochę zimno, ale wtulając się w siano było idealnie. Jak dla mnie masz szczęście, dodatowe sznurki jakim związane były kostki siana mogły się na coś przydać. Jednak jakoś trzeba przeczekać ten czas, jest strasznie ciężko i dłuży się czas. Twój towarzysz śpi w najlepsze, jednak i tak mogą być kłopoty jeśli się go obudzi. Macie coś jak obóz, można go ogrodzić w jakiś sposób, no chyba że masz szansę iż nie wejdzie tu jakiś pokemon jaki może być groźny. Nie taki fajny jak Rufflet jaki znowu nie śpi. Widać budzi się o świcie, słońce już wschodzi.

Leo - 2012-11-12 20:15:14

Dopiero teraz na spokojnie mogłam się przyjrzeć temu co zrobił Flesh, ponieważ wczoraj ze zmęczenia od razu zasnęłam. Chodź nie było to to samo co prawdziwy dom to trzeba było przyznać, że mój drogi towarzysz dobrze sobie poradził z przygotowaniem miejsca do spania. Postanowiłam, że dużej nie będę spała. Wstałam otrzepałam się, przykryłam sianem Drillbura. Rozciągnęłam mięśnie, biorąc torbę i dobudzając mojego pierzastego śpiocha, wychodzę najciszej jak można. Nie mogłam już tak leżeć i chciałam wiedzieć gdzie dokładnie jestem, a być długo nie będę, bo wzięłam zegarek z torby i zakładając go na rękę ustawiam sobie aby zasygnalizował mi kiedy będzie godzina 8. Rozejrzałam się po okolicy i robiąc rozgrzewkę szukam wysokiego drzewa. Robię skłony, pompki i przysiady, a gdy kończę postanawiam wdrapać się na drzewo koło którego stoję. Bez większego problemu wspinam się po kolejnych gałęziach na czubek skąd próbuje wypatrzeć okolicę.

Averry - 2012-11-13 19:31:29

To niemożliwe, ale każde drzewo wydawało się takie same, ale jak już zaczynałaś wchodzić do góry zobaczyłaś że jest to jedno z mniejszych. Tłumacząc to sobie musiałaś zdecydować się o to by wejść na suche drzewo, te po której drugiej stronie mieliście swój namiot. Szczerze mówiąc, można zrobić tutaj obóz. W około jest las, dużo grzybów jakie mimo przymrozków nadal się trzymają i dziwna odmiana jagód, były jeszcze nawet dobre i jadalne. W tym lesie było ciepło, może przez Lugię i Ho-oh zmieniły się jakoś parametry roślinne. Wchodząc na drzewo zauważyłaś stare, bardzo stare dziury po gniazdach. W połowie drogi trafiłaś na gniazdo bardzo podobne do tego w którym był Rufflet i też dwa jajka, niestety skorupki. Będąc już prawie w 5/6 drogi do miejsca gdzie drzewo wyraźnie będzie większe od reszty usłyszałaś głos męski, miły i ciepły, ale i tak dostarcza zawału. Twój pokemon skakał z gałęzi na gałąź, taki trening przed dniem. Chociaż gada to niewyraźnie prze sen przewiązany pasem w około drzewa to jakby było to do ciebie. Chociaż było jeszcze dość ciemno widać było płomiennie rude włosy i droga kurtka z kapturem i puchem.

Leo - 2012-11-14 20:03:46

Zaczęłam wspinać się i od razu stwierdziłam, że pomysł z drzewem był dobrym pomysłem. Im wyżej tym lepszy widok, a sama wiedziałam, że gdy tylko obudzi się Fantesh trzeba będzie zwijać manatki i ruszać w dalszą drogę, bo przebywając na długo w jednym miejscu możemy narazić się na nieprzyjemne konsekwencje. Widząc jagody pomyślałam, że jak już zejdę z drzewa to będę mogła wziąć parę. Przez usłyszenie dziwnego głosu zatrzymałam się i trochę przestraszona zaczęłam się rozglądać aż zobaczyłam jakąś postać. Szybko przywołałam do siebie Rufflet i powiedziałam mu by nie hałasował zbytnio. Zaczęłam schodzić i cały czas patrzyłam się na tę postać. Kiedy już zeszłam odsunęłam się i z bezpiecznej odległości przypatrywałam się nieznanemu typowi.

Averry - 2012-11-18 21:05:51

Oczy jego na chwilę lekko i szybko otworzyły się  spojrzały prosto na ciebie trafiając cię szpikulcem z czystego lodu. Oczy, co prawda odbijały światło słoneczne to wyglądały jakby dawały poświatę turkusu. Te oczy, turkusowe i patrzące w ciebie zamrażały cię od głowy do nóg. Wata w kolanach, mroczne spojrzenie... Kim jest, z pewnością go nie znasz... Nie byłaś jeszcze na tyle nisko by skończyć, no chyba że chcesz potem patrzyć na swojego Rufflet'a z góry. Byłaś od niego tylko 5 metrów, do początku korony więcej niż 65... Na dodatek to suche drzewo, jeśli skakała byś na gałąź co jakieś dziesięć metrów mogła byś ją złamać. Byłaś blisko, trudno jest uciekać, ale jednak nie zapominaj że jest przywiązany do drzewa paskiem, dość mocnym. Miał co najmniej dwa metry i twarz jaka przypomina taką na manekinie kolorem. No był troszkę niższy odcień, jakby całkiem nie widział słońca jakie zdolne jest opalić. Miał na sobie czerwoną bluzę, koszulkę w kratkę z bielą, czerwienią i brązem. No też niebieską kurtkę, chyba struksy w piaskowy kolor, buty jakie były podkuwane, przynajmniej z metalem i widać było nawet skarpetki. Odpiął szybko pas i chwycił plecak, jednym ruchem trwającym sekundę wyciągnął nóż na około pół metra i skokiem jaki w trzy sekundy spowodował że miałaś nóż przy tętnicy, jego ruchy, opracowane tak że nie można było go obalić czy coś był na tobą, na dodatek słyszałaś głuchy pik... Nie no, to pistolet... Co prawda był przytomny, ale znowu usłyszałaś ten głos jaki układał się na typ pytania, jakby chciał wiedzieć kim jesteś... No to zrozumiane, z takim sprzętem i odwagą mogła byś zrobić to samo.

Leo - 2012-11-23 19:09:50

Zostałam zaskoczona, ale oczywiście to wszystko na własną odpowiedzialność. Nie było co się użalać nad sobą. Zajmując się szpikulcem cały czas patrzyłam na osobnika, w tamtej chwili myślałam, że utrzymanie kontaktu wzrokowego, a przede wszystkim śledzenie jego poczynań mi pomoże. I co ? Dałam się znowu zaskoczyć, a przecież już tyle przeżyłam i dałam się tak głupio załatwić, bo gdy tak patrzyłam na niego to nawet nie zorientowałam się, kiedy się odpiął i bum... Doprawdy  głupia chwila nieuwagi i czułam zimny metal na mojej szyi i jeszcze do tego pistolet miał. Ha, teraz już wiedziałam, że trzeba było jednak wsiąść z domu jakąś broń. Nie kręciłam się, bo to by nie ułatwiło mojej sytuacji, o nie ! To wszystko by pogorszyło... Jedyne co zrobiłam to westchnęłam głośnio łapiąc powietrze i zaśmiałam się sucho.
- Wnerwia mnie już to...  Rozumiem wszytko, ale po cholerę te nerwy. - Powiedziałam z lekkim uśmieszkiem, ale zaraz potem spoważniałam, a jedyne co w tej sytuacji było śmieszne, a właściwie żenujące to fakt, że to nie pierwszy raz mam przez głupotę nuż na gardle i jeszcze pistolet w pogotowiu. - Nazywam się Leo... Leo Feuer chcesz coś jeszcze wiedzieć ? A może ja tak z czystej grzeczności dowiedziałabym się czegoś o tobie ?

Averry - 2012-11-23 21:06:38

Wręcz z dużym zadowoleniem usłyszałaś że schował pistolet. To połowa kamienia, jednak spadało jakby to lawina toczyła się z twojego serca. Nóż, przez chwilę jakby sam nóż chciał zostać przy twojej szyi. Jednak gdy opuścił i go położył przy sobie czułaś się jakby nowo narodzona. Radość, ale z drugiej strony jeden fałszywy ruch a twoje ciało dotknie ostrze.
-Dziwne, mi wyglądasz raczej na Nicole Rose...-Powiedział dotykając twojego lewego ramienia, zupełnie ciepłym i jakby rozanielonym głosem. Jednocześnie przeszły tobie po ciele od góry do dołu lodowate dreszcze. Wiedział kim jesteś, przynajmniej mógł się domyślać, skoro się pytał. Jest to niewiadome, ale jedno jest pewne. Jest niebezpiecznym człowiekiem, inaczej nie przystawiał by do szyi ostrej broni.
-Spokojnie, nic nie zrobię. No jeśli będziesz teraz spokojna. Nie atakuj i nie zaatakuje, jeśli chcesz wiedzieć nie zrobię żadnej krzywdy, ani tobie ani pokemonom. Zapamiętaj, spokój. Szukam cię bo chciał tego mój ojciec, przyjaciel twojego ojca. Miałem cię odszukać i ci pomóc...-Powiedział podobnym głosem, jednak czy można w to wierzyć? Nic tu nie jest pewne, nawet byt na ziemi.

Leo - 2012-11-23 21:53:35

Gdy tylko poczułam, że pistolet został schowany rozluźniłam się, ale ciągle byłam gotowa na ewentualną obronę konieczną. Gdy tylko usłyszałam swoje imię poczułam jak dawne wspomnienia wracają i wszystko co co wiązało się z dawnym imieniem i nazwiskiem. Spuściłam głowę i zamyśliłam się.
- Może kiedyś się tak nazywałam, ale to już przeszłość... - Powiedziałam smutnym głosem.
Już żałowałam, że chwiałam się czegoś o nim dowiedzieć. Słysząc o moim ojcu poczułam gęsią skórkę, a krew się we mnie zagotowała, ale nie dałam po sobie tego poznać. Wiedziałam, że nie mogę mieć uprzedzeń i odwróciłam się do niego.
- A możesz powiedzieć jak się nazywasz ?

Averry - 2012-11-24 10:24:59

-Gladius Frozen Mindsnow. Jak chcesz możesz mówić Glade.-Przedstawił się z lekkim uśmiechem  i nieruchomymi oczami, trochę jakby patrzył w dal, nie w ciebie. Miał przy sobie broń, tak jakby jeszcze nie był do końca pewny co z tobą zrobić. Można tylko pomyśleć czy jest prawdziwym przyjacielem, a morze i też wrogiem jaki tylko czeka by jakoś cię zaatakować?
-Będziemy tutaj tak stać i gadać ze sobą? Zejdźmy na dół, jestem na tych drzewach już od ponad 5 dni. W dole często widać jakieś krzaki jagód i inne pożywienie, na dodatek mało groźnych pokemonów. Raz widziałem Bearctic, ale tak to zwykle robaki, rośliny i ziemne. Z resztą, jesteś pierwszą osobą jaka jest w tym lesie od owych dni. Teraz mało kto zagląda w te strony, dlatego jak zobaczyłem ciebie wiedziałem że to raczej ty, ale ostrożności nigdy dość.-Powiedział chowając nóż do kieszeni z lekkim lękiem jak zareagujesz, widać że czuł się w tej sytuacji niezręcznie.

Leo - 2012-11-26 18:27:36

Z wrażenia zupełnie zapomniałam, że siedzieliśmy na drzewie, byłam już bardziej przekonana do Gladiusa, ale wolałam z nim jeszcze chwile pogadać aby być pewna, że nie zarżnie mnie czy Flesha.
- No to schodzimy ! - Zawołałam uśmiechając się lekko i przystępując do powolnego i mozolnego schodzenia z drzewa.
Schodziłam wolno przede wszystkim przez ostrożność i fakt, że jeżeli się pośliznę to mogę sobie w najlepszym wypadku połamać parę kości, a w najgorszym nawet zginąć. Kiedy tylko zeszłam z drzewa porządnie się otrzepałam i poprawiłam czapkę, która cały czas była na mojej głowie. Zawołałam Ruffleta machając do niego ręką.
- Mogę wiedzieć co robiłeś na tym drzewie ? I czemu jesteś w tym lesie tak długo ? - Zapytałam głosem, który wskazywał, że chciałabym się tego szybko dowiedzieć, ale być też na swój sposób miły.
Czekając na odpowiedz patrzyłam się w moim odczuciu wciąż nieznajomej mi osobie i starałam się z krzaków powybierać trochę dorodniejszych jagód, które nadawałyby się do zjedzenia.

Averry - 2012-11-26 19:03:08

Będąc znowu na ziemi chłopak przeciągnął się i spojrzał w namiot.
-Rozbijacie tu obóz?-Zapytał opierając się o drzewo. W chwilę jednak patrząc na niebo powiedział do ciebie swoim głosem.
-Bez żadnych rzeczy trudno spać na ziemi, zwłaszcza że trudno jest znaleźć coś do jedzenia z ziemi a nie z powietrza. Nigdzie nie jest teraz bezpiecznie, dlatego chcąc spać wybieram coś wyższego, na dodatek takie suche drzewo, nie zwraca uwagę a mimo tego jest solidne. Czekam tutaj na kogokolwiek, człowieka... -Powiedział wpatrując się w niebo. Teraz wiedziałaś na co patrzy, on po prostu zobaczył bez trudu dwa pokemony, Pidovy. Oba spikowały szybko na was, jednak zaraz zobaczyłaś o co chodzi. Obydwa miały z sobą paczki. Było z pięć paczek, każdy pokemon jakoś się nimi nie męczył. Z gracją lądując przy Gladiusem odstawiły pakunki i czekały na coś. Miały coś jak torba na listy, tyle że rozmiarów pudełka do zapałek na szyi. Z uśmiechem wrzucił do każdej dwie małe monety.
-Tak jak zwykle, tylko powiedz Mordhy żeby się pośpieszyła.-Powiedział do jednego z dwójki pokemonów jakie poleciały w powietrze. Teraz przenosząc wzrok na ciebie podając paczkę o kształcie kartki. Została jedna o takiej samej strukturze, dwie jakie wyglądały że jest w nich rolka papieru toaletowego i jedna wielkości gazety jak i wszerz, tak i wzdłuż. -Przyda się.-Powiedział z uśmiechem. Coś tam musiało być do jedzenia, dlatego że nie było więcej jagód na około was.

Leo - 2012-11-29 15:26:26

- Jeśli chodzi o obóz to mamy, ale nie na długo, bo będziemy musieli ruszać w drogę. - Powiedziałam idąc wolno w stronę namiotu.
Zatrzymałam się jednak, ponieważ spostrzegłam dwa Pidove. Przyglądałam się jak pokemony gołębie lądują i zostawiają jakieś paczki. Musiał on znać te pokemony, a możliwe nawet, że wiedział czyje są. Patrzyłam tak na niego aż podał mi paczkę, którą bez chwili namysłu zaczęłam delikatnie otwierać.
- Może zabierzemy to pod namiot ? Mam plecak i część z tych rzeczy można by tam schować. - Zaproponowałam znowu ruszając w stronę wielkiej czerwonej płachty.

Averry - 2012-11-29 17:24:47

Okazało się że w paczce dla ciebie znajduje się piękny, czerwony pokedex i trzy pokeball'e. 
-Dobrze, pogoda jaka jest to każdy widzi, ale czy niedługo nie będzie burzy to nie wiem. -Odezwał się z pudłami w swoich rękach. Teraz zauważyłaś jego wzrost, spokojne ponad dwa metry z widocznymi już pod ubraniem mięśniami rąk. Kładąc to pod namiot szybko wyciągnął coś z pasa. Zamiast pistoletu tym razem coś jak termos, ale zamiast jednego tradycyjnego miał trzy kubki. Otworzył szybko termos i wyciągnął zapalniczkę. Ze sprawnością wyjął do tego skórkę pomarańczy z pojemniczka jaki miał w kieszeni. Można określić go żywym barem. Płomień prosto na skórkę pomarańczy spowodował że spadło kilka kropel soku w termos. Potrząsnął raz i nadal sobie trochę pomarańczowej konsystencji do jednego kubka.
-Też chcesz? Pomarańcza z mandarynką?-Powiedział szykując już następny kubek. W końcu masz szczęście, starterowe rzeczy.

Leo - 2012-11-29 20:24:18

Ucieszyłam się, że nareszcie mam pokedex i do tego jeszcze trzy pokeballe. Starałam się ukryć euforię, ponieważ już sobie wyobrażam jak to by wyglądało dla kogoś oglądającego na wszystko z boku. Patrzyłam na to co robi Glade, ale po chwili zaczęłam się rozglądać. Drilbura pewnie już nie było, a szkoda, bo wydawał się dość ciekawym pokemonem i nawet interesującą ewolucją. Jednaj nie byłabym sobą jeżelibym nie spróbowała znaleźć go w sianie. Wstałam i szybko zaczęłam przeglądać górkę siana, a zaraz potem okolice mając szczerą nadzieję, że może jeszcze sobie śpi. Zajęta jak usłyszałam z lekkim opóźnieniem pytanie chłopaka i przyjrzałam się dokładnie temu co robi przerywając na chwilę poszukiwania.
- Byłabym wdzięczna za zrobienie z pomarańczą.

Averry - 2012-11-30 18:22:43

[Ja cię ozłocę za wygląd]

Chwilkę tylko czekałaś aż dostałaś dobry i bardzo aromatyczny napój z mocnym alkoholem. Zobaczyłaś w końcu coś innego, zamiast krecika jest jelonek. Deerling o pięknej, jesiennej bardzie z trudem stąpał trochę jak upity, ale nie był ani pod wpływem alkoholu i innych używek. Był to po prostu młody i niedawno wykluty z jaja. Patrzył na ciebie jakby widział pierwszego człowieka, trochę ze strachem i trochę z zaciekawieniem.
-Ile dni już podróżujecie?-Zapytał chłopak otwierając kolejną paczkę w której było pudełeczko zawiązane tasiemką z numerem 65. Teraz na arenę do końca wkroczył Deerling, pognał wiedziony cudnym zapachem jaki wydobył się z tejże oto paczki po otwarciu i pomknął na chłopaka jaki uskoczył w ostatniej chwili by i pokemon wyhamował przed drzewem i aby nic paczce się nie stało. Ten co prawda lekko uderzając głową o drzewko oprzytomniał i ruszył pędem w kierunku lasu gdy w tej samej chwili Gladius chciał złapać go za ogon i jednak wyślizgnął się prosto w wilczy dół. Dziura ukryta pod liśćmi, patyczkami i innymi takimi jako pułapka. Chłopak lekko zmieszany, pokemon jednak przestraszony nie poniósł obrażeń a woń posiłku leci po lesie powodując nawet to że Rufflet wyleciał z namiotu.

Leo - 2012-11-30 20:26:15

Chwyciłam kubek, zapach unoszący się z niego był tak wspaniały, że tylko wzmocnił mój apetyt na ten napój.
- Pyszne. - Powiedziałam robiąc małe łyki i przyglądając się Deerling. - Właściwie podróż dla nas dopiero się zaczyna. Parę dni temu uciekliśmy z zaatakowanego przez Lugię Nuvema Town.
Trzeba było przyznać, że zachowanie sezonowego pokemona postawiło mnie na równe nogi. Sama nie wiedziałam kiedy poszczególne wydarzenia miały miejsce, ponieważ wszytko stało się strasznie szybko. Gladius złapał go za ogonek i w pierwszej chwili pomyślałam, ze może oboje wpadli w pułapkę, ale mi się tylko tak wydawało, więc szybko podbiegłam do chłopaka.
- Nic ci nie jest ? - Zapytałam i spojrzałam w wnętrze wilczego dołu. - Trzeba będzie go wyciągnąć stamtąd.

Averry - 2012-12-01 14:40:42

Tak, w rzeczywistości to wyglądało groźniej niż było naprawdę... Deerling biega na około tego kwadratu w ziemi i po chwili odzywa się twój przyjaciel patrząc jak jelonek prawie dostaje zawału i wycieńczenia.
-Coś ci powiem, bo raczej nie ukrywam tego co było. Moja rodzina w lodowym sercu tego świata trudniła się polowaniami w podobny sposób na pokemony do mini-safari, innych walk czy handlu na nie wiadomo jaki cel. Zawsze, nie zależnie od tego kto to i jak to robi musi jakoś wypuścić pokemona jaki zagraża pułapce albo zabrać już nieprzytomnego z wycieńczenia pokemona. Teraz wiem już jak zabrać tego pokemona z dołu.-Powiedział ani na chwilę nie stając i obchodząc tak powoli pułapkę gdy Deerling zaczyna obserwować go wzrokiem. W pewnym momencie znaną szybkością jego ruchów wyciągnął dobrze znany tobie nóż i wsadził w ziemię kilka centymetrów przed wschodnim rogiem. Ten ruch spowodował że jak w murawie trawa się zwinęła okazując schody. To było szokiem dla ciebie, Deerling i jakby w pewnym sensie dla niego. Deerling jaka co prawda młoda nie wiedziała jak wyjść do stromych i wysokich schodach. Tak przy nich tkwiła, jednak Gladius nie chciał wchodzić do dołu. Badał jakby ten dół.

www.harrypotter.pun.pl www.narutofani.pun.pl www.wyspa-totalnej-porazki.pun.pl www.trollekomiksowe.pun.pl www.cartoonnetwork.pun.pl